Stare, trochę zniszczone, rozwieszone na ścianie płótno przedstawiające upiorny krajobraz: kilka drzew, na których nie ma już prawie liści, jezioro, a za nim rozmywające się w szarościach i stłumionych brązach lasy. Z krajobrazu bije pewna jasność, ale na próżno szukać na nim promieni słonecznych, to raczej odbicie oślepiającej szarości nieba w tafli wody. Płótno to było przez niemal dwadzieścia lat tłem, na którym białoruski fotograf, o którym nie wiemy prawie nic, portretował mieszkańców i mieszkanki białoruskiej wsi Czaromuszki, zlokalizowanej w obwodzie mohylewskim.