Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Ból, honor, przytulasy

Parę lat temu przez polskie festiwale przetoczyła się znakomita, mroczna, psychologiczna animacja dla dorosłych Psychonauci, zapomniane dzieci Pedra Rivery i Alberta Vazqueza. Tym razem do szerszej dystrybucji trafił kolejny długi metraż drugiego z wymienionych twórców, zatytułowany Wojny jednorożców.

Trzy misie z ranami na twarzy i w wojennych hełmach. W tle mroczne jednorożce. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Trwa wieczna wojna między słodkimi misiami a czarnymi jednorożcami. Sztabowi dowódczemu misiów taki stan rzeczy jest na rękę - póki istnieje konflikt, póty oni trzymają władzę nad pluszowym motłochem. Całe otoczenie zatem - łącznie z religią i ideologią podsycającą nienawiść do jednorożców - ma na celu podtrzymanie tego status quo. Tymczasem rekruci z Obozu Miłości, w którym szkolą się między innymi bracia Błękitek i Grubcio, otrzymują rozkaz udania się do magicznego lasu, by odszukać jeden z zaginionych oddziałów. Nie wszyscy wrócą z tej misji żywi, a ci, którym uda się przetrwać, odkryją, że w zakamarkach ich serc i umysłów kryje się ciemność, z której nie ma ucieczki.

Vazquez zbudował swój świat na zasadzie moralno-estetycznych kontrastów - misie są piękne, urocze i kolorowe, ale w ich umysłach czają się traumy, kompleksy, strach, nienawiść, choroby psychiczne. Dzięki temu w malowniczej scenerii magicznego lasu dzieją się rzeczy wyjęte żywcem z Czasu apokalipsy Coppoli czy Full Metal Jacket Kubricka, do których hiszpański twórca jawnie się w kilku scenach odwołuje. Choć błędem byłoby wskazywanie wojny w Wietnamie jako głównego źródła inspiracji dla fabuły - konflikt między dwoma gatunkami wywodzącymi się z tego samego lasu, między misiami a jednorożcami, to w istocie najbardziej kreatywnie zmitologizowana filmowa opowieść o wojnie domowej w Hiszpanii od czasów Hiszpańskiego cyrku Alexa de la Iglesii.

Przy tym kreska, kolorystyka, wizualna konstrukcja postaci - wszystko to jest niezwykle przyjazne dla oka, w przeciwieństwie choćby do zbliżonego tematycznie, ale formalnie undergroundowego Kręgosłupa nocy, animacji, która przewinęła się przez ekrany kin w zeszłym roku. Nieco w tym wszystkim odrobinę kuleje jedynie psychologia postaci - zachodzące w nich przemiany, przynajmniej jeśli za wzór uznamy wysokie standardy wyznaczone przez Psychonautów, zostały ukazane w sposób nieco zbyt skrótowy i uproszczony - można dopatrzyć się niekonsekwencji w scenach retrospekcyjnych, które są kluczowe do zrozumienia motywacji i działań bohaterów.

Drobne psychologiczne niedociągnięcia Vazquez przykrywa jednak wizualną kreatywnością oraz błyskotliwym i przemyślanym zakończeniem. A najważniejsze w tym jest to, że cała ta mieszanka tęczowych kolorów, okrągłych misiowych buź, pluszowych serduszek, krwi, potu, fanatyzmu, okrucieństwa i agonalnych podrygów ofiar bezsensownej wojny składa się na obraz, który wcale nie tak łatwo wyrzucić z głowy. Wojny jednorożców to estetycznie wysmakowane, nieszablonowe dark fantasy - obraz z gatunku, który zdecydowanie zbyt rzadko ma okazję gościć na wielkim ekranie.

Adam Horowski

  • Wojny jednorożców
  • reż. Alberto Vazquez

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023