Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Nieugięci

Adamant to filmowa lekcja empatii, cierpliwości i otwartości na to, co niedoskonałe. Nicolas Philibert, jeden z czołowych francuskich dokumentalistów, otrzymał za nią Złotego Niedźwiedzia na ostatnim Berlinale.

.Kilka osób chodzi lub tańczy. Z przodu młoda kobieta i mężczyzna. W tle okna z widokiem na morze. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Od 13 lat na brzegu paryskiej Sekwany cumuje Adamant - dzienny ośrodek opieki psychiatrycznej dla ludzi w kryzysie zdrowia psychicznego. Można tu po prostu przyjść i pogadać - z lekarzem, terapeutą, pielęgniarką, czy po prostu z innymi pacjentami. Podopieczni ośrodka na noc wracają do swoich domów, pobyt tu jest zatem całkowicie dobrowolny. A jednak codziennie statek dosłownie wypełniają ludzie. Odbywają się tu rozmowy grupowe, zajęcia taneczne, muzyczne, malarskie, od dziesięciu lat działa nawet dyskusyjny klub filmowy. Sercem tego miejsca jest kawiarenka, prowadzona zresztą w trybie dyżurów przez samych podopiecznych tego niezwykłego miejsca.

Reżyser Adamant, wielokrotnie nagradzany za swoje czujne reporterskie oko, wrażliwość i umiejętność zwracania uwagi na słabszych Nicolas Philibert, i tym razem nie zawodzi widzów. Jego kamera niespiesznie podąża za bohaterami, podglądając ich codzienne rytuały i rozmowy. Film powstawał trzy lata, z czego pierwsze dwa podczas pandemii, i ten upływ czasu doskonale w nim widać. Mimo to oglądając ma się poczucie zawieszenia w czasie i przestrzeni. Paryż dookoła zabytkowej barki pędzi gdzieś na łeb, na szyję, a na Adamant toczy się życie, którego niejeden mógłby pozazdrościć.Tu zawsze znajdzie się czas na zapytanie przyjaciela jak mu minął dzień i wspólne wypicie kawy.

Czasem na ekranie padają słowa mądre i dające do myślenia, czasem opowiada się tragiczna historia walkii z trudną chorobą, a czasem po prostu żart czy anegdota. Życie toczy się tu powoli, przerywane spotkaniami, pogawędkami, przerwą na papierosa albo po prostu patrzeniem na unoszące się na wodzie kaczki. Całość, mimo że senna i pozbawiona uporządkowanej struktury, naprawdę zaciekawia i wciąga. Z zaangażowaniem śledzimy ruchy kolejnych bohaterów. Tym bardziej, że nie jest jasno powiedziane, który z nich to pacjent, a który opiekun. Nawet sam reżyser i dźwiękowiec są tu namacalnie obecni, nie chowają się całkowicie za kamerą. 

Ta przewrotna perspektywa pozwala dojść do wniosku, że wszystkich nas łączy w zasadzie to samo - potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem, tęsknota za bliskimi, pragnienie czucia się potrzebnym. Niezależnie od tego czy społeczeństwo nada nam etykietę "chory" czy "zdrowy" mamy wspólne pasje i zainteresowania, jak choćby granie na gitarze elektrycznej czy taniec. W filmie padają słowa: "Nikt nie jest doskonały". I jest to najlepsze podsumowanie inspirującej zbiorowości, jaką na pokładzie statku stworzyli ludzie na co dzień niewiidzialni dla społeczeństwa. A szkoda, bo możemy się jeszcze od nich wiele nauczyć. Choćby na temat hartu ducha i nieugiętości, bo to właśnie znaczy w tłumaczeniu na jężyk polski przymiotnik "adamant".

Anna Solak

  • Adamant
  • reż. Nicolas Philibert

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023