Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Letnie przesilenie

Pojawiająca się z opóźnieniem na polskich ekranach Cicha dziewczyna, która na początku roku walczyła o Oscara między innymi z IO Jerzego Skolimowskiego, to film dla widzów szukających w kinie przede wszystkim wyciszenia.

Dziewczynka w żółtej sukience z białym kołnierzykiem biegnie drogą. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Dziewięcioletnia Cáit nauczyła się milczeć w rodzinnym domu, w którym ojciec nie ma chęci, a matka czasu i siły, by poświęcać jej uwagę i obdarzać czułością. Jej cztery siostry, tak samo zaniedbane i głodne jak ona, nie wydają się z nią specjalnie zżyte. Będąca w kolejnej ciąży rodzicielka, by finansowo ulżyć rodzinie, wysyła Cáit na okres wakacyjny do swoich krewnych na wsi - Eibhlín i Seána, którzy otaczają ją opieką. W diametralnie innych warunkach dziewczyna stopniowo otwiera się na emocje i doświadczenia.

Debiutujący na dużym ekranie Colm Bairéad, biorąc na warsztat powieść irlandzkiej pisarki Claire Keegan, której akcja dzieje się w latach osiemdziesiątych, poskładał swój film ze swego rodzaju impresji - niepozornych, nastrojowych scen, które wymagają od widza przede wszystkim uważności. Reżyser, w zgodzie z rytmem irlandzkiej prowincji, nigdzie się nie spieszy, raczej obserwuje, utrwala chwile, zwyczajne, codzienne zdarzenia, które budują dynamikę relacji między dziewięciolatką a jej wakacyjnymi opiekunami. Nie ma w tych zdarzeniach nic ekstrawaganckiego - to głównie rytuały higieny, wspólna nauka czytania, wdrażanie do domowych obowiązków. Eibhlín na początku mówi też Cáit, że w ich domu nie ma tajemnic, tajemnice bowiem są dla domu hańbą. Kobieta myli się tu jednak podwójnie - tajemnice w jej domu istnieją i wcale nie przynoszą ujmy domostwu. Nie ma znaczenia, czy jest to schowane ukradkiem do kieszeni ciastko, sekretny przepis na pieczywo czy głęboko skrywana dziura w sercu. Największą tajemnicę reżyser zostawia jednak na koniec.

Nie znaczy to, że w finale wyważa za pomocą twistu jakiekolwiek drzwi. Raczej wskazuje delikatnie uchyloną furtkę, którą widz może samodzielnie odkryć i przekroczyć w dowolnym momencie filmu. Bairéadowi pomagają wspaniali aktorzy, zwłaszcza Catherine Clinch, odrobinę starsza niż jej ekranowa Cáit, a także operatorka Kate McCullough, skupiająca oko kamery na barwach irlandzkiej natury, promieniach słońca przebijających przez korony drzewa, gestach, wzajemnym dotyku bohaterów. Kameralności dodaje też język irlandzki, za pomocą którego bohaterowie się komunikują.

Ostateczna ocena filmu w każdym przypadku zależeć będzie od tego, czy Cicha dziewczyna będzie współgrać z indywidualną wrażliwością odbiorcy. Łatwo bowiem zauważyć małe niedociągnięcia - nieco zbyt wyraźny kontrast między dysfunkcjonalnością rodzinnego otoczenia a sielskością wakacyjnego domu, wspomniana już impresyjność, która przyspiesza rozwój relacji między bohaterami, ale niekoniecznie pomaga samemu widzowi nawiązać z nimi szybką więź, przez co można odnieść wrażenie, że zakończenie następuje odrobinę zbyt szybko. Dla tych jednak, dla których Cicha dziewczyna stanie się pretekstem do przeżywania i kontemplacji, drobne niedoskonałości nie będą miały żadnego znaczenia.

Adam Horowski

  • Cicha dziewczyna
  • reż. Colm Bairéad

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023