"Dźwięki z Ha'Tun" Jana Bliźniaka to literatura na styku science-fiction i fantasy, łącząca znane konwencje filmu oraz prozy gatunkowej z romantyczną pochwałą inności i współczesnym zwrotem ku neuroróżnorodności. Jest nieźle. Ale mogłoby być lepiej.
"Dźwięki z Ha'Tun" Jana Bliźniaka to literatura na styku science-fiction i fantasy, łącząca znane konwencje filmu oraz prozy gatunkowej z romantyczną pochwałą inności i współczesnym zwrotem ku neuroróżnorodności. Jest nieźle. Ale mogłoby być lepiej.
W książce "Powrót fatum" autor próbuje wyobrazić sobie, na ile proponowane przez naukę, ezoterykę oraz chrześcijaństwo wizje świata odpowiadają potrzebom współczesnego człowieka, który - na co wiele wskazuje - nie chce dłużej polegać wyłącznie na sobie. W dobie rozmaitych kryzysów, chaosu, poczucia bezradności, ludzie szukają oparcia w sile ich przekraczającej. Spotkanie z Tomaszem Stawiszyńskim - 17 lutego w CK Zamek.
Dla poznańskiej humanistyki postać legendarna - ojciec założyciel filmoznawstwa na UAM. Uczeń Jerzego Ziomka, wykładowca i autor niezliczonych publikacji o filmach, mediach i sztuce, juror niezliczonych konkursów. Jednak nie tylko teoretyk, ale i praktyk - to on odkrył najstarszy znany polski film fabularny i wiele innych perełek wczesnej polskiej kinematografii. Ostatnio, jako prozaik, uraczył nas monumentalną powieścią historyczną "Wiwat! Saga wielkopolska". W czwartek - 13 lutego, gościem Biblioteki Raczyńskich będzie profesor Marek Hendrykowski.
A może lektura lekka, łatwa i przyjemna? Tak! Dajmy sobie na to czas i przestrzeń. Inaczej nie sposób przebrnąć przez kolejny już listopad, czwarty z rzędu: po listopadzie - listopadzie, listopadzie - grudniu, listopadzie - styczniu, mamy wszak listopad - luty. Szaro, buro i ponuro, w dodatku zimno i ble. A dobra książka jest dobra na wszystko!
Lakselvbukt to maleńka wieś oddalona o 70 kilometrów od Tromsø w północnej Norwegii. Dociera tam Anna Dudzińska, dziennikarka radiowa i reportażystka. Razem z Katarzyną Domińczak, nauczycielką niemal wymarłego dzisiaj języka saamskiego, wchodzi do świata rdzennych mieszkańców Europy. Świata, który z konieczności i strachu został zapomniany nawet przez ich potomków.
Na początku był Polański, którego Claire Dederer nazywa wprost gwałcicielem dziecka. Później pojawił się Woody Allen, który spał z córką partnerki, antysemita Wagner czy geniusz Picasso, który swojej kobiecie gasił na twarzy papierosy. Autorka, namiętna konsumentka popkultury, stanęła przed dylematem fanki (i fana) - czy twórcę można oddzielić od tego, co stworzył? Jeśli nie - czy możemy bez skrupułów "cancelować"? A jeśli tak - czy mamy moralne prawo czerpać radość z obcowania z dziełami splamionymi obrzydliwą biografią?
Czy końcówka stycznia jest jeszcze tym czasem, gdy możemy sobie życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, dostrzegania tego co dobre w codzienności i umiejętności cieszenia się niejedną chwilą? Umówmy się, że tak. Zwłaszcza że od tego są "Smutki wszelkiej maści" Mariany Leky.
Z Łukaszem Wilkanem, laureatem I miejsca w konkursie Wydawnictwa Miejskiego Posnania na opowiadanie kryminalne dziejące się w Poznaniu - "Kryminał do Poznania. Śledztwo do wzięcia", rozmawia Mateusz Malinowski.
Krytycy chylą czoła i operują terminami takimi jak pastisz, intertekstualność czy postmodernizm. Tych pięknych słów ciągle jednak mało. Nagrodzony przed paroma dniami Paszportem Polityki Jul Łyskawa, nie wychodząc z domu, napisał wielką amerykańską powieść. Jeśli to przywłaszczenie kulturowe, proszę o więcej. I jeśli Polak czyta tylko 0,6 książki rocznie, niech w roku 2025 będzie to 309 stron Prawdziwej historii Jeffreya Watersa i jego ojców.
Mam parę rodzinnych dziur, braków, niedopowiedzeń. I one chodzą za mną, a może nawet ze mną, nieraz bardziej niż wszystko to, co wiem. Też tak macie? Zakładam, że to całkiem prawdopodobne, wszak ci, którzy żyli przed nami, nie musieli wrzucać każdego posiłku czy ciucha na Insta i inne takie, nie musieli dzielić się z całym światem mniej i bardziej wartą podzielenia się myślą, nie musieli... To z tego braku przymusu wzięło się niejedno rodzinne tabu, w tym braku jest źródło intymności, której dziś nieraz ze świecą szukać.
Po literackim debiucie Lilii Łady, poznańskiej dziennikarki i autorki książek, na jej kolejną powieść kryminalną musieliśmy czekać aż sześć lat. Teraz możemy się przekonać, czy było warto.
Literacka prowincja rozrosła się o kolejną prywatną ojczyznę. To usiane wioskami rybackimi, zależne od morza - jego łask i chimer - wybrzeże Bałtyku. Patryk Zalaszewski pozwala nam przemierzać plaże, których nie zdominowali jeszcze poznaniacy, dowiedzieć się czegoś o harówie na przystani i na kutrze, a jeśli jego głosu nie zagłuszy szum morza i wrzask mew - wsłuchać się w słone jak łzy historie. Ta proza zasłania nadmorskie apartamentowce od dewelopera, budki z goframi i stragany z badziewiem czymś o wiele ładniejszym.
- Do Ryszarda Kai przyciągnęło mnie to, że na każdym jego plakacie zobrazowany jest jakiś banał. On go uwielbiał, to wokół niego budował opowieść. A skoro tak, to nie da się o nich pisać w inny sposób, niż badając... no właśnie, banał - mówi Beata Szady, autorka książki Polska według Ryszarda Kai.
Najnowszą powieść Zadie Smith Oszustwo znaleźć można w niejednym zestawieniu najlepszych książek, które ukazały się w mijającym roku. A ja mam - niestety, bo jestem fanką pisarstwa Smith - taką myśl z tyłu głowy... "jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca?".
Psychologowie radzą, żeby ze śmierci nie robić tabu. By rozmawiać o niej z dzieckiem otwarcie, ale delikatnie, nie używać metafor. Jak rozpocząć temat? Serce Olbrzyma Hollie Hughes może w tym pomóc.
Wzruszająca historia chłopca i dziewczynki, których losy splata wojna. Opowieść pełna emocji, przemocy i aforyzmów. Instagram pieje z zachwytu, szef ArtRage'u - ze złości. Jak to możliwe, że debiut wywołał tyle emocji? Otóż wiele wskazuje na to, że to nie debiut. Że Światłoczułość to powieść Remigiusza Mroza, który jako Jakub Jarno rzucił się na tzw. prozę wysokoartystyczną. Albo przynajmniej - na prozę środka. Miał zadrwić z krytyków, krytycy zadrwili z niego.
Ryszard Ćwirlej w najnowszej powieści Na trwogę bije dzwon prezentuje kolejną odsłonę z życia nadkomisarza policji Antoniego Fischera. Czytelnicy otrzymują jak zwykle skomplikowane, wielowątkowe śledztwo, dynamiczną, pełną nagłych zwrotów akcję, a w tle coraz bardziej gęstniejącą atmosferę polityczną lat 1938-1939.
Będę znów powtarzać jak mantrę: nie patrzcie, że to bardziej książeczka niż książka, że ma zaledwie nieco więcej niż 200 stron, naprawdę nie zasłużyła sobie na szybką lekturę, byle zaliczyć, odhaczyć, zameldować, że przeczytane. Dziennik pocieszenia Wojciecha Bonowicza - poza oczywistym celem niesionym już w tytule - powstał po to, byśmy znaleźli czas na delektowanie się niespieszną lekturą i przestrzenią na niejedną refleksję.
Po lekturze Nas wszystkich Manon Gauthier nie mogłam pozbyć się myśli - czy jest sens zastanawiać się nad tym, czy jesteśmy "aż ludźmi" czy "tylko zwierzętami"? Jesteśmy jednym i drugim. Rozpisywał się kiedyś o tym na łamach "Tygodnika Powszechnego" prof. Bartosz Brożek.
Michał R. Wiśniewski napisał książkę o tym jak (a nie czy) Polacy nienawidzą dzieci. W Zakazie gry w piłkę analizuje jak zmieniało się podejście do najmłodszych i ich użytkowania przestrzeni publicznej od czasów PRL do dziś. Na spotkanie z autorem - 11 grudnia, zaprasza Księgarnia Bookowski w Zamku.