- Kiedy jesteś pisarzem i zaczyna się wojna, czujesz się kompletnie bezużyteczny [...] Pomogła mi praca fizyczna. Ładowałem paczki, nie myślałem. A wieczorem byłem zmęczony, mogłem zasnąć. I to było super. Bo zasnąć przez dwa pierwsze tygodnie wojny nie było tak łatwo - mówił na czwartkowym spotkaniu w Welcome Center Andrij Lubka. W ciągu dwóch godzin sprzedał swoje wszystkie książki. Do Wrocławia, gdzie w piątek również spotka się z czytelnikami, pojedzie bez Wojny z tyłu.