
Tego, kto czyta, nie trzeba przekonywać o ogromnej wartości literatury. Pędzi on ku księgarskim półkom lotem błyskawicy, gdy tylko jego oko zauważy jakiś interesujący tytuł. Nie stroni od antykwariatów i targów staroci, uważnie przeglądając wszystko w poszukiwaniu następnego dzieła, które uzna za warte nabycia. Biblioteka to dla niego azyl, a w domu tworzy on nierzadko rozbudowane biblioteczki własne bądź też odkłada nowo zakupione pozycje, gdzie mu tylko miejsca starczy. Tak, tacy ludzie istnieją! A mimo to wciąż zdaje się poziom czytelnictwa niewystarczającym. Czy winni są jednak potencjalni czytelnicy, czy też coś innego?