- Większość oryginalnych zdjęć miała z tyłu przybite stemple ze zgodą urzędów cenzorskich, np. niemieckich. Nie było więc wśród nich żadnych zdjęć brutalnych - opowiada Marcel Skierski, kurator wystawy Przebłyski wolności, którą można oglądać w Fotoplastykonie Poznańskim.