Centrum Szyfrów, które wciąż jeszcze można nazywać instytucją nową (otwarto je we wrześniu 2021 roku), prowadzi odważny i trudny program rezydencji artystycznych. Zgodnie z jego założeniem artyści zajmujący się różnymi dziedzinami sztuki realizują pod patronatem CSE swoje projekty związane, mniej lub bardziej, z historią złamania przez polskich kryptologów szyfrów niemieckiej maszyny Enigma.
Pierwszym rezydentem w CSE był muzyk, dyrygent i kompozytor Patryk Piłasiewicz, badacz biografii poznańskiego kryptologa Henryka Zygalskiego. Drugą rezydencję realizowała w ostatnich miesiącach Ewa Kaczmarek, poznańska aktorka i scenarzystka teatralna, współzałożycielka Teatru Usta Usta Republika, znana także jako Laura Leish. Artystka ta świetnie odnajduje w teatrze dokumentalnym. Wynajduje w najnowszej historii niezwykłe biografie zwykłych ludzi i przenosi je na scenę. Była m.in. autorką i aktorką w spektaklu Ewa i ja - okupacyjnej historii Polki Ewy Braun, noszącej to samo nazwisko co kochanka i żona Adolfa Hitlera. Kolejnym dziełem w teatralno-historycznym dorobku Ewy Kaczmarek jest spektakl Radiota będący podsumowaniem jej rezydencji w Centrum Szyfrów.
Wydarzenie było zapowiadane jako "premierowe czytanie performatywne dramatu". Za tym - brzmiącym nieco enigmatycznie - opisem krył się spektakl, w czasie którego aktorzy wspomagali się korzystając z notatek. Poza tym zawierał on jednak wszystkie elementy "prawdziwego" spektaklu, a więc skromną, ale niezwykle istotną scenografię (fotel, krzesło, wieszak na ubrania) oraz sugestywną ilustrację muzyczną autorstwa Adama Brzozowskiego. Duże znaczenie odgrywały też światła: mocne reflektory studyjne i zwyczajne lampy domowe. Opowieść spajał dobry scenariusz przedstawiający koleje losu tytułowego radioty, pasjonata radia i radiofonii Antoniego Pallutha.
Palluth urodził się w 1900 roku w podpoznańskich Pobiedziskach, znajdujących się jeszcze wtedy w zaborze pruskim. W młodych latach uczył się pod kuratelą niemieckich nauczycieli w poznańskim gimnazjum im. Marii Magdaleny. Za świetne wyniki w nauce otrzymał nawet list gratulacyjny podpisany przez cesarza Wilhelma II, co - jak się potem okazało - miało istotne znaczenie dla losów jego rodziny. Walczył w powstaniu wielkopolskim w oddziałach łączności, a później w wojnie polsko-bolszewickiej, podczas której obsługiwał radiostację naczelnego wodza. Pod koniec lat 20, już jako doświadczony i wykształcony inżynier radio-technik, był założycielem i szefem warszawskiej fabryki AVA, która produkowała sprzęt "specjalny" (czyli ściśle tajny) dla Wojska Polskiego. AVA pod kierownictwem inżyniera Pallutha zbudowała m.in. polskie kopie Enigmy wykorzystywane do łamania szyfrów niemieckich. Wojenne losy tego zwykłego-niezwykłego człowieka potoczyły się tragicznie. W 1942 roku, w czasie próby przedostania się z Francji do Hiszpanii przez "zieloną granicę", został pojmany przez Niemców i osadzony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen pod Berlinem. Zginął tam 18 kwietnia 1944 w czasie bombardowania przez samoloty alianckie.
W spektaklu historię ojca opowiada jeden z jego synów - Jerzy Palluth. Najpierw wspomina radosne chwile z dzieciństwa, kiedy rodzina mieszkała w Warszawie i należała do elity intelektualnej i finansowej miasta, potem straszliwe momenty okresu wojny i okupacji. Takie, gdy do mieszkania Palluthów przy ul. Marszałkowskiej wkroczyło gestapo lub gdy w czasie powstania warszawskiego matka z dwójką dzieci i psem uciekła z płonącego domu i cudem uniknęła rozstrzelania. Palluth-junior, grany wyśmienicie przez Pawła Siwiaka z Teatru Polskiego, poświęcił życie walcząc o pamięć o swoim ojcu. W spektaklu opowiada dziennikarce (w tej roli empatyczna Ewa Kaczmarek) koleje losu rodziny, dzieląc się emocjami, wspomnieniami, refleksjami. Zaskakuje zwrotami akcji, wplataniem niespodziewanych wątków, emocjonalnych, czasem tragicznych zdarzeń. W jego opowieści czuć cierpienie, smutek, ból, a nawet chyba jakiś utajony żal do ojca. Na szczęście odnajdziemy tu także wspomnienie dobrych chwil, a także narastające powoli, ale wreszcie zdecydowane poczucie dumy z tego, czego ojciec dokonał, a także z tego, że synowi udało się go "przywrócić historii".
Radiotę pokazano na razie dwa razy, w sobotę i niedzielę 10 i 11 grudnia. Ze względu na brak miejsca na wystawie głównej w CSE zmieściło się tylko 20 krzeseł dla widzów. Po spektaklu jego autorzy wyrazili nadzieję, że następnym krokiem po "perfomatywnym czytaniu" będzie pełnowymiarowy spektakl. Ten bez obaw poleciłbym chociażby uczniom, którzy nie lubią lub mają trudności z nauką historii. Myślę, że Radiota powinien być zrozumiały nawet dla odbiorów mającym tylko podstawową wiedzę o "sprawie Enigmy".
Na koniec należałoby wyjaśnić, dlaczego uważam program rezydencji artystycznych prowadzony w CSE za trudny. Wynika to z obawy, czy uda się znaleźć kolejnych artystów tak dobrze czujących i rozumiejących historię jak pierwszy rezydent w Centrum Szyfrów Patryk Piłasiewicz i kończąca rezydencję Ewa Kaczmarek. Czy wśród poznańskich, polskich, a może nawet zagranicznych artystów znajdzie się malarz, grafik, rzeźbiarz lub streetartowiec, który opowie swoją wersję tej historii? Mam taką nadzieję. Ucieszyłoby mnie ogromnie, gdyby o Enigmie zarapował na przykład poznański raper Peja lub grafiki na jej temat namalował Wilhelm Sasnal.
Szymon Mazur
- Premierowe czytanie performatywne dramatu Radiota
- Centrum Szyfrów Enigma
- 10.12
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022