Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

LEKTURKA. Dziadek znów uciekł

"Liście klonu rosnącego przed szpitalem mieniły się złotem i czerwienią. Stałem przy oknie i wyglądałem na zewnątrz. Pomyślałem, że to dziwne, że liście są najpiękniejsze chwilę przed tym, jak opadną".Żeby pisać o książce Uciekinierzy Ulfa Starka nie trzeba szukać pretekstu...

Grafika do cyklu - w centrum czarno-biała dziewczynka, która zasłania się książką. Dziewczynka jest na kolorowym tle, który przypomina zachód słońca. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Uciekinierzy to ostatnia powieść Ulfa Starka, wydana w Szwecji krótko po śmierci autora. Stark zabiera w niej czytelników i czytelniczki na tę samą wyspę, gdzie wakacje u dziadków spędzili bohaterowie jego wcześniejszej książki Mój przyjaciel Percy, Buffalo Bill i ja - trzeciej części wspomnieniowej Trylogii o Stureby (to dzielnica na południu Sztokholmu, gdzie autor spędził dzieciństwo). Ale to nie jedyne miejsce akcji Uciekinierów. Niestety. Bo zanim tytułowi bohaterowie - rezolutny gagatek Gottfried i jego dziadek -  znaleźli się na wspomnianej Möja, swoją sekretną wyprawę zaplanowali w szpitalu, gdzie starszy mężczyzna znalazł się z powodu za dużego i za słabego serca.

Książka Starka musi trafić na listę must read młodego czytelnika, które w niezwykle czuły, a jednocześnie konkretny i momentami humorystyczny sposób opowiadają o śmierci. To kolejny tytuł o przemijaniu i odchodzeniu, w którym autor nie przemilcza słabości jaka dopada starszych czy też schorowanych ludzi. Nie ogranicza się do metafor, niedopowiedzeń, lecz w prosty i poetycki sposób, bez zbędnego przeintelektualizowania, ale też kompletnie niepotrzebnej infantylizacji wyjaśnia, jak bardzo bolesny może to być proces. I to zarówno dla osoby "uciekającej" - tej, która już nie wróci, jak i reszty, która pozostaje ze wspomnieniami i tęskni. Co ciekawe, dziadek Gottfrieda łączy w sobie te dwa aspekty - osoby umierającej, jednocześnie usilnie wypatrującej (nawet w ostatnim słoiku dżemu borówkowego...) tej, której już nie ma...

Gottfried, proponując dziadkowi ucieczkę na weekend ze szpitala, nie zdaje siebie sprawy z przyczyn emocji, które towarzyszyć będą mężczyźnie podczas jego ostatniej wyprawy do Domu na Skalistej Górze, w którym do śmierci mieszkał ze swoją ukochaną żoną. Domu, który wyglądał tak, jakby "dziadek chciał zbudować dla babci pałac". 

"Twoja babcia nazbierała borówek, umyła je, dodała w sam raz tyle cukru, by nie były ani za słodkie, ani za kwaśne, gotowała je, mieszała i mieszała, aż w końcu włożyła do tego słoika. Poświęciła temu dżemowi swój czas. I swoje myśli. Więc jest w nim jakaś jej część. Rozumiesz?" - pisze Stark.

Uciekinierzy to też świetna propozycja o relacjach męsko-męskich, wielopokoleniowym i bardzo różnym doświadczaniu świata. Od pierwszych stron książki, choć pojawia się na nich zarówno mama, jak i babcia chłopca (ta pierwsza jednak potraktowana jest dość marginalnie), towarzyszymy w podróży trzem pokoleniom mężczyzn z tej samej rodziny. Dwóm bardzo różnym synom - ale może różnice w podejściu do dbałości o relacje wynikają z innych doświadczeń; ojcom - ta dwójka akurat jest tak samo uparta; mężom, ale też dziadkowi - trudno dyskutować z tym, że najlepszym jakiego ma Gottfried, który lubił nawet jak ten się złościł, bo "życie robiło się wtedy ciekawsze"; i właśnie wnukowi. Ojciec chłopca nie może pogodzić się z tym, że jego tata jest coraz słabszy. Gottfried z kolei chce umilić i ułatwić staruszkowi jego ostatnie chwile, próbując chociażby rozwikłać tajemnicę istnienia królestwa niebieskiego... Czuł od zawsze, że ich wspólne imię w jakiś sposób ich połączyło.

Stark brawurowo zestawił ze sobą niezwykle trudne tematy z niewinnymi dziecinnymi kłamstwami i... słodyczami! Gottfried, chcąc uciec z dziadkiem na wyspę, udaje, że jest na turnieju piłki nożnej. Wie jednak, że rodzice nie uwierzą w jego wielki sukces, więc wymyśla historię możliwie prawdziwą. Uroczo jest podążać za tym rozumowaniem. Podobnie jak grzebać w szufladzie, gdzie dziadek chomikuje słodycze od swojego syna, które rzekomo zje sam.

Autorką ilustracji do Uciekinierów jest belgijska artystka i autorka książek (nie tylko obrazkowych) dla dzieci Kitty Growther, laureatka Nagrody im. Astrid Lindgren sprzed ponad dekady. Ta sama, którą nazywa się "mistrzynią kreski i atmosfery". Słowa tej laudacji dokładnie opisują to, co zadziało się za jej sprawą również w książce Ulfa Starka. Brakuje tylko (dosłownie) ścieżki dźwiękowej do tego tytułu. Ale dziś - przy odrobinie chęci, bo w tej jesiennej aurze, to nadzwyczaj proste - możemy w każdej chwili posłuchać też szelestu suchych, kolorowych liści...

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Ulf Stark, Uciekinierzy
  • ilustracje: Kitty Growther
  • tłumaczenie: Katarzyna Skalska
  • wyd. Zakamarki

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024