Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Podglądacze obnażeni

"Emocje sięgają zera!" - grzmiała Maria Magierska w recenzji dla "Książek. Magazynu do czytania", opisując ładunek emocjonalny debiutu Małgorzaty Żarów. O wiele więcej entuzjazmu wykazała Emilia Dłużewska w "Wysokich Obcasach". "A jednak się udała" - pisała o książce. A zatem czytać czy nie czytać Zaklinanie węży w gorące wieczory? Czytać. Ale mając na uwadze, że to jedna z tych pozycji, które żyją krwistymi kawałkami, a nie misterną konstrukcją fabuły. To, co w książce o przygodach pre-apokaliptycznej sexworkerki najlepsze, autorka przemyca bowiem w interludiach, niezręcznych momentach, gdy obiektyw skierowany zostaje na podglądających.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Autorka Zaklinania węży zestawiana jest z Masłowską. Rozumiem - pastisz, surrealizm, konsumpcja, kobiecość deptana przez patriarchat. Obie pisarki ponadto często balansują na granicy kampu i cringe'u. Żarów jednak budzi we mnie inne skojarzenia. W opisach i recenzjach jej debiutu pojawia się konwencja literatury drogi. Owszem, mamy z taką do czynienia - jednak raczej w wydaniu Konwickiego z Małej apokalipsy niż bitników. Fabuła koncentruje się bowiem na transowej wędrówce głównej bohaterki - z nieznanych nam z początku przyczyn wymalowanej złotą farbą i przyobleczonej w podartą suknię balową - przez opustoszałą Warszawę. Żeby nawiązanie do Konwickiego nie wydawało się nieuzasadnione (mimo motywu samospalenia!), napomknę, że nad światem przedstawionym wisi widmo totalnej apokalipsy. Nie wiadomo jednak do końca, czy odpowiadają za nią czynniki naturalne, rząd, czy też terroryści. Faktem jest jednak, że słońce ma nas dość, panuje niewyobrażalny skwar, a ulice wypełnia duszący dym.

Co wiemy o ociekającej potem bohaterce? Prawdopodobnie późne lata dwudzieste,  tzw. cam girl, pseudonim zawodowy: Violet Love. Nieco zblazowana dziewczyna, czerpiąca satysfakcję ze spełniania męskich fantazji (a raczej ich obnażania), postanawia spróbować czegoś nowego - udziału w filmie  porno reżyserowanym przez niespełnionego artystę, Ambrożego. Praca na planie, podczas której Violet traci swoją seksualną podmiotowość, staje się katalizatorem kluczowych dla fabuły zdarzeń.

Bezpruderyjna erotyka stanowi element integralny Zaklinania węży. Na okładce znalazło się nawet ostrzeżenie, że książka jest przeznaczona tylko dla dorosłych czytelników. Ale to oczywiście chwyt marketingowy. Bo czy kilka wulgarnych określeń narządów płciowych może kogokolwiek bulwersować lub wypaczyć? Należy cieszyć się, że młodzież chce czytać!

Rozdziały ukazujące odrealnioną podróż Violet przez miasto przeplatają się z retrospekcjami. Są to zwłaszcza fragmenty ilustrujące pracę dziewczyny na kamerkach, przybierające formę osobnych krótkich rozdziałów. Pozwalają nam one zapoznać się z barwną galerią postaci takich jak Big_Dick69 czy Neo36, ich fetyszami, słabościami i kompleksami. Żarów eksploruje strefę przemocowej seksualności, pokazując, jak często potrzeba uprzedmiotowienia wynika ze skrajnie niskiego poczucia własnej wartości. Violet Love zdziera maski i dekonstruuje gierki mężczyzn. Pożerana spojrzeniami i karmiona żetonami, narzuca własne zasady - jest w końcu tytułową zaklinaczką węży.  Trzeba dodać, że jedzenie, żucie i połykanie jest w tej książce głęboko metaforyzowane. Tak to bywa, gdy konsumpcjonizm anektuje obszar fantazji erotycznych i wymusza pochłanianie kolejnych sfer intymności.

Swoja drogą, pisarka udowadnia (świadomie), że w naszym języku bardzo trudno pisze się o seksie, bo wychodzi albo formalnie, albo infantylnie, albo obleśnie. Violet świetnie bawi się rejestrami, zdaje się nawet, że język staje się dla niej narzędziem zemsty na mężczyznach uprawiających agresywny voyeryzm.

Małgorzata Żarów prawdopodobnie zdawała sobie sprawę z faktu, że do przekazania tego, co chciała przekazać Zaklinaniem węży, wystarczy jej fabuła pretekstowa. Wszystko jest zatem poukładane tak, żeby przemycić na tych prawie trzystu stronach jak najwięcej bolączek współczesności (choć mamy do czynienia z nieokreśloną bliżej przeszłością) i odprysków popkultury, np. w postaci tak często demonizowanych przez kulturę wyższą paradokumentów.

W Zaklinaniu węży dochodzi do daleko idącej subiektywizacji relacji przyczynowych i czasowych. Surrealistyczna konwencja powieści odbiera nam wszelkie prawa do roszczeń związanych z prawdopodobieństwem przedstawianych wydarzeń. To po prostu groteskowe majaki. Choć należy przyznać, że w obliczu nieuchronnej katastrofy klimatycznej śmierć od żaru z nieba jest jak najbardziej możliwa. Jeszcze do niedawna mówiło się przecież, że innego końca świata nie będzie.

Jacek Adamiec

  • Małgorzata Żarów, Zaklinanie węży w gorące wieczory
  • wyd. Czarne

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022