Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. O społecznym awansie i odchodzeniu

Choć ma mniej niż 200 stron, potrafi nieraz chwycić za gardło z siłą większą niż niejedno opasłe dzieło. Zbiorem trzech opowieści rodzinnych Bliscy Annie Ernaux kolejny raz potwierdza, że Literacka Nagroda Nobla jej się po prostu należała.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Oczywiście książkę o tak niewielkiej objętości da się przeczytać na raz, co dla niektórych może być bardzo istotne, zwłaszcza pod koniec roku, jeśli postawili sobie np. wyzwanie, by lektur w 2022 roku było możliwie najwięcej. Tak więc można raz przysiąść, by Bliskich zacząć i skończyć. Ale szczerze? Absolutnie nie polecam. To najgorsza rzecz, jaką możecie zrobić tej lekturze, a także sobie jako czytelnikom.

Annie Ernaux pisze w Bliskich o swoim ojcu (Miejsce), matce (Pewna kobieta) i siostrze (Druga córka), która zmarła jeszcze przed narodzinami autorki. Tak jak w Latach traktujących o zmianach w powojennej Francji dostajemy od noblistki żarliwy chwilami esej o nie tak odległej historii zbiorowej, tak Bliscy są historią o wiele bardziej indywidualną i intymną. Aczkolwiek nie brak i tutaj odniesień do zmian społecznych, do stosunków rządzących relacjami między poszczególnymi jego warstwami - wystarczy wspomnieć o mężu Ernaux i środowisku, z którego pochodzi jego rodzina, a które zdaje się być w społecznej hierarchii kilka poziomów wyżej od bliskich Annie. Autorka sama raz po raz wspomina o tym jakby mimochodem, lecz nie sposób się nie zorientować, jak kosztowny musiał być dla niej emocjonalnie społeczny awans.

Jednak to też rozgrywa się gdzieś na marginesie, bo Bliscy to naprawdę zbiór rodzinnych historii, w których autorka otwiera przed nami to, co najbardziej intymne. Jest tu więc opowieść o ojcu, o tym, co dla niego stanowiło o społecznym awansie z mieszkańca wsi na robotnika; o tym, jak zmagał się on z codziennością, prowadząc nieduży sklep spożywczy w niedużej normandzkiej miejscowości. Jest i opowieść o matce, wciąż żyjącej z jakąś pretensją do lepszego świata, stale aspirującej, wreszcie gdzieś podskórnie w sporze z córką, która opuszcza rodzinny dom, a której wykształcenie wcześniej tak wiele wysiłku i wyrzeczeń kosztowało oboje rodziców. Ale to też - znów gdzieś na marginesie, w swego rodzaju okruchach - opowieść o świecie, którego już nie ma, bo kto dziś suszy podpaski na sznurku? Wreszcie Druga córka, pisana po wielu latach od wydania Pewnej kobiety, która chwilami nie tyle jest opowieścią utkaną z tego, czego Annie Ernaux dowiedziała się o swojej zmarłej w wieku kilku lat siostrze, ile opowieścią o samej autorce, o jej dojrzewaniu ze swego rodzaju wyrwą obok, o dorastaniu niejako zamiast, bo rodzice nigdy nie powiedzieli jej wprost o siostrze.

Bliscy jawią się jednak nie tylko jako zbiór historii rodzinnych czy intymnych obrazów związanych ze społecznym awansem. Niemal refrenem w tej książce zdaje się motyw odchodzenia. Ernaux towarzyszy ojcu w ostatnich chwilach życia, przez kilka lat jest też bardzo blisko demencji swojej matki, wreszcie w Drugiej córce zdaje się podążać w przeciwnym kierunku, by z niebytu, z rozbitych kawałków opowieści wydobyć postać swojej kilkuletniej siostry.

Chwilami aż trudno uwierzyć, że aż tyle treści na tak wielu poziomach udało się zawrzeć Annie Ernaux na niecałych 200 stronach polskiego wydania Bliskich. A jednak! I w tym, jak autorka panuje nad językiem, jak zdaje się szlifować każde niemal zdanie, niczym najcenniejszy diament - tkwi tajemnica głębi jej pisarstwa. To naprawdę jest literatura najwyższej próby. A czy przy okazji dobry pomysł na prezent pod choinkę? O, to już zależy od tego, jak bardzo znamy naszych bliskich.

Aleksandra Przybylska

  • Annie Ernaux, Bliscy
  • tłum. Agata Kozak
  • Wydawnictwo Czarne

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022