Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Książka i los smutne jak fado

Choć w całej swojej powieści, konsekwentnie i do bólu, valter hugo mãe nie używa ani razu wielkiej litery, to, o czym pisze jawi się jako wielki współczesny problem. Którego nie dostrzegamy albo nie chcemy dostrzec, a gdy przypadkiem wpadnie nam w kąt oka, zgrabnie odwracamy głowę.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

valter hugo mãe jest jednym z ważniejszych współcześnie pisarzy portugalskich, a jego apokalipsa ludzi pracy to jedna z ważniejszych i znakomicie napisanych współczesnych powieści już nie tylko w Portugalii, ale w ogóle w Europie. Nie napiszę, że tę książkę świetnie się czyta, bo to nieprawda, nawet jeśli nieraz autor rozładowuje napięcie wybitną groteską. apokalipsa ludzi pracy uwiera, boli, szczypie, drażni, przeszkadzają te wszechobecne małe litery, które nie dają nawet chwili oddechu mimo obecności akapitów, a jednak szanuję to, co valter hugo mãe powiedział o tym zabiegu w jednym z wywiadów - nie mówimy na co dzień wielkimi literami.

Autor zabiera nas do mikroświata dwóch przyjaciółek - marii da graҫa i quitérii. Obie są kobietami koło czterdziestki, obie zarabiają na życie sprzątając cudze domy (quitéria dorabia też na pogrzebach jako zawodowa płaczka), obie na co dzień ledwo wiążą koniec z końcem. maria da graҫa ma męża, ale nie ma miłości. Pracuje u pana ferreiry, który oczekuje od niej nie tylko pastowania podłóg, ale także seksu i właściwie nie wiem, dlaczego napisałam tak delikatnie "oczekuje", bo gdyby opowiadała to maria da graҫa, to wiedzielibyście, że "stary oblech" bierze, co chce i kiedy chce. Mimo całego swojego wykształcenia, ogłady, bycia częścią wyższych sfer - a może właśnie dlatego. A teraz uwaga - choć z powyższego moglibyście wnioskować, że akcja powieści rozgrywa się np. w dobie wielkich odkryć geograficznych, nic bardziej mylnego. To tu i teraz: europejski kraj (choć na rubieżach), początek XXI wieku.

quitéria z kolei któregoś dnia spotyka na swojej drodze młodego andrija z Ukrainy, który do Portugalii przyjechał za pracą, zostawiając w ojczyźnie niemłodych i wyczerpanych życiem rodziców. Wątek ukraiński, kilka razy sięgający nawet do czasów wielkiego głodu, to majstersztyk valtera hugo mãe. Najpierw ma się wrażenie, że Portugalia i Ukraina to takie dwa skrajne punkty na mapie Europy, które łączy smutny los pracujących w miejscach, gdzie nikt nie chce pracować. Ale podczas lektury apokalipsy ludzi pracy naszła mnie też myśl, że to nie oddzielne punkty, lecz punkty wyznaczające linię, poniżej której tych ułatwiających nam codzienne życie pozwalamy sobie traktować coraz gorzej, chwilami jak powietrze. To całe biedne Południe (i tak, piszę je jak najbardziej świadomie wielką literą), gdzie ludzie na co dzień nierzadko cierpią los gorszy od naszego, gdzie praca staje się udręką. To wreszcie rzesze ludzi, na których - choć nikt nam na to nie pozwolił - patrzymy z pewną wyższością lub nie dostrzegamy ich wcale, tak jakby dom sam się sprzątał.

Wreszcie valter hugo mãe napisał powieść głęboko poruszającą i przejmującą, niemal na wskroś portugalską - niczym fado. I choć podejmuje w apokalipsie ludzi pracy niezwykle ważne współcześnie problemy, to w przedstawionym przez niego mikroświecie dwóch bohaterek nie ma za grosz sentymentalizmu czy dydaktyzmu. To kolejne wielkie zalety tej powieści, która podczas lektury nieraz chwyta za gardło i za serce.

Aleksandra Przybylska

  • valter hugo mãe, apokalipsa ludzi pracy
  • tłum. Michał Lipszyc
  • Wydawnictwo Ossolineum

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022