Krótko przed ogłoszeniem Annie Ernaux zdobywczynią tegorocznej Nagrody Nobla z dziedziny literatury Aleksandra Przybylska polecała na łamach naszego cyklu jej świetne Lata jako alternatywny podręcznik do historii i teraźniejszości. Czy redakcyjna koleżanka spodziewała się, jaki zaszczyt spotyka francuską pisarkę? Tego nie wiem. Mogę jednak stwierdzić, że zdolności profetycznych nie posiadam ja. Na szczęście post factum mam okazję zrecenzować swojego własnego "Nobla", a więc pierwszą wydaną w Polsce książkę Abdulrazaka Gurnaha, brytyjskiego pisarza pochodzącego z Zanzibaru.
Akademia Szwedzka przed rokiem wyróżniła Gurnaha za "bezkompromisową i pełną empatii analizę konsekwencji kolonializmu i losu uchodźcy w otchłani między kulturami i kontynentami". Tematykę tę twórca podejmował wielokrotnie, choćby w książkach Paradise i By the sea. Powróceni (Afterlives, 2020) ukazują skomplikowaną historię dzielonej od linijki Afryki na przykładzie losów ludzi, które splata ze sobą wojna w pewnym tanganickim mieście u wybrzeży Oceanu Indyjskiego.
Khalifa jest Hindusem, którego pochodzenie predestynuje do pracy na rzecz pomnażania bogactwa znajomych i krewnych kupców, ożenku z rozsądku i biernego przyglądania się historii Niemieckiej Afryki Wschodniej, spływającej krwią kolejnych czarnoskórych powstańców. Ilyas jako dziecko zostaje porwany przez wojsko kolonialne, wykształcony i zindoktrynowany przez niemiecką propagandę. Gdy I wojna światowa rozlewa się także po Afryce - sumienie każe mu spłacić dług wdzięczności wobec Cesarstwa w Schutztruppe, czyli oddziałach kolonialnych. Szeregi askarysów (afrykańskich żołnierzy na służbie europejczyków) zasila także, lecz nie z własnej woli, Hamza. W przeciwieństwie do Ilyasa z wojny powraca, jednakże poraniony - fizycznie i psychicznie. Choć na jej życie nie czyhały kule, głód i dyzenteria, wojenne blizny nosi też Aifya - siostra Ilyasa, która nie może pogodzić się zagięciem brata. Po rozejmie pomaga na nowo odnaleźć się w społeczeństwie weteranowi Hamzie. To tylko niektóre z powrotów - ziszczonych lub oczekiwanych - o których mówi Gurnah.
Powróceni to na pierwszym planie powieść o polityce kolonialnej mocarstw, zwłaszcza Niemiec (choć też Wielkiej Brytanii i innych), okradających okupowane tereny z bogactw naturalnych, zmuszających autochtonów do wyniszczającej pracy i bratobójczej walki w cudzych wojnach. W tym ostatnim książka Gurnaha koresponduje z wydaną przed rokiem przez Cyrankę Bratnią duszą Davida Diopa. Co warte podkreślenia, noblista nie daje się zwieść pokusie tendencyjnego upraszczania. Dlatego też obok ubezwłasnowolnionych askarysów, traktowanych przez białych oficerów jako mięso armatnie, widzimy też najemników, dla których wojna stanowi okazję do grabieży. Zło nie ma fototypu skóry, choć głównym winnym pozostaje kolonializm (a później neokolonializm - to jeden z powrotów).
Dzieło Gurnaha to również książka o przemianach społecznych w epoce rozpadu imperiów, synkretyzmie kulturowym i kształtowaniu się zbiorowości, w której koegzystują Hindusi, Arabowie i rdzenni mieszkańcy Tanganiki. A także o licznych formach emancypacji - ucieczce spod władzy kolonialnej, patriarchatu, więzów tradycji czy nakazów religijnych. Tanganika pisarza to kraj, w którym postęp technologiczny nieustannie ściera się z tradycją. I mimo że ten pierwszy często wdziewa mundur generała Lettowa-Vorbecka, ta druga nie zawsze jest warta kultywowania. Na przykład wtedy, gdy zamiast lekarza, do chorej wzywa się szeptuchę lub znachora.
W jeszcze innym ujęciu Powróceni są powieścią o języku. Możliwość awansu społecznego, a niekiedy i przetrwania, zapewnia znajomość mowy silniejszych. Bohaterowie posługują się językiem inkrustowanym zapożyczeniami z niemieckiego, arabskiego i suahili, które Krzysztof Majer, tłumacz książki, zgodnie z autorską intencją, pozostawia bez objaśnień. Język, obok wojny, jest impulsem, który napędza fabułę - dzięki angielskiemu Khalifa znajduje pracę, Hamza zaś, poznając mowę Schillera, zyskuje protekcję niemieckiego porucznika. Aifya, po kryjomu ucząc się czytać i pisać, doświadcza przemocy ze strony bliskich, którzy nie sądzą, by te umiejętności były kobiecie potrzebne do czegokolwiek. Jej syn dzięki zamiłowaniu do opowiadania historii ma lata później szansę rozwikłać rodzinne tajemnice, a także stać się cenionym na świecie literatem. Owszem, w ten sposób właśnie Gurnah uśmiecha się do czytelnika.
Powróceni nie są pozbawieni wad. Tempo jest nierówne, rozwiązania fabularne, z pewnymi wyjątkami, przewidywalne, dialogi zaskakująco często - zbyt zdawkowe, a jednocześnie, co w tym przypadku może uchodzić za sztukę, zaskakująco górnolotne. Postaci bowiem w cudowny sposób są w stanie za pomocą kilku słów wyrazić wszystkie swoje obawy, nadzieje i pragnienia, zawsze w zanadrzu mają jakąś zdroworozsądkową mądrość. Trochę jak w baśni lub przypowieści.
Te mankamenty nie zmieniają jednak faktu, że Powróceni są pozycją bardzo cenną w świetle badań postkolonialnych, uważny czytelnik wyciągnie z niej ogrom spostrzeżeń socjologicznych i kulturowych. Okazują się też ważną pozycją choćby w kontekście niedawnej premiery filmu Na Zachodzie bez zmian - książka Gurnaha poszerza perspektywę odbiorców o równie krwawe, choć raczej przemilczane, kampanie Wielkiej Wojny prowadzone w Afryce. Powróceni przypominają, jak barbarzyńskie bywa niesienie cywilizacji.
Jacek Adamiec
- Powróceni, Abdulrazak Gurnah
- Tłum. Krzysztof Majer
- Wydawnictwo Poznańskie
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022