"To książka o tym, czego nie da się zapomnieć. Ani wybaczyć" - pisze Ołeksandr Myched na początku swojej książki. Później przypomina natomiast m.in. o zgwałconej przez cały odział kobiecie, która zakopała męża na podwórku czy egzekucjach ludzi skrępowanych trytytkami. "Kryptonim dla Hioba" to reportaż z pierwszego roku pełnoskalowej wojny w Ukrainie spokrewniony z innymi odmianami non-fiction, takimi jak esej. Myched bez ogródek pisze o winie całego narodu rosyjskiego, z entuzjazmem o ukraińskim patriotycznym przebudzeniu pierwszych miesięcy wojny oraz wnikliwie o roli literatury, która musi przejść próbę ludobójstwa.