Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Przelotem przez ludzkie problemy

Jest coś niepokojącego w Turbulencjach. I nie chodzi o te lekkie wstrząsy, gdy jesteśmy w samolocie, lecz o to, w jaki sposób autor, David Szalay, podchodzi do mniejszych i większych życiowych problemów stworzonych przez siebie postaci.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Czego tu nie ma! Mężczyzna, z dala od żony i dzieci, ma zarabiać na utrzymanie i tak się dzieje, lecz po drodze... zakochuje się w innym mężczyźnie. Matka dorosłego już syna, która chciałaby mu towarzyszyć w chorobie, ale on sobie tego nie życzy. Dziennikarka, która leci kilkanaście godzin, by porozmawiać ze znaną pisarką, ale... tego wywiadu nie będzie. Wciąż młoda, ale dorosła już, córka pewnej kobiety, która chce wyjść za mąż za uchodźcę z Syrii. Z miłości czy raczej z chęci niesienia pomocy drugiemu człowiekowi?

Mogłabym tak wyliczać dalej, bo swoje Turbulencje David Szalay tka z całego mnóstwa migawek z ludzkich historii. Koncepcja na tę książkę jest nawet ciekawa - oto na wielkich przesiadkowych hubach, nieraz w samolotach, spotykają się dotychczas obcy sobie ludzie. Nieraz nawet się nie spotykają, a jedynie ocierają o siebie lub widzą się, zupełnie tego nieświadomi, przez ułamki sekund. Kultura masowa lubi tę koncepcję - nomen omen - przelotnych znajomości, do perfekcji doprowadzili ją twórcy filmu To wszystko miłość. Bo - wracając już do Turbulencji - ile jesteśmy w stanie zarejestrować na lotnisku? Ile zapamiętać? I jak dużo nam przy każdej takiej okazji umknie? Ci ludzie, których Szalay jakby zderza na przesiadkowych hubach, mają swoje historie. Każdy inną, każdy ciekawą. Tytułowe turbulencje więc nie tyle dotyczą naszych lotów, odlotów czy stanów podniebnych, ile stanów i sytuacji zdecydowanie ziemskich i namacalnych, w które uwikłali się bohaterowie książki. Nieraz zupełnie tego nie chcąc, nieraz nie mając świadomości, co ich czeka, gdy wreszcie, po wielu godzinach lotu, wrócą do domów.

David Szalay daje nam w swojej książce całe spektrum współczesnych problemów - ot, choćby ten biedak, który miał za granicą zarabiać na rodzinę, a zadurzył się w mężczyźnie, albo problem kryzysu imigracyjnego, tym razem pokazany poprzez pryzmat małżeństwa, dzięki któremu uchodźcy mają szansę na legalne życie w Europie, czy to, jak traktujemy naszych starzejących się i schorowanych rodziców lub mające się całkiem nieźle rodzeństwo. Na kartach Turbulencji ludzie będą umierać i chorować, na świecie będą rodzić się dzieci. Właściwie chyba jedynym globalnym problemem, którego nie porusza autor, przerzucając nas między Dohą a Seattle, między Rio de Janeiro a Budapesztem, jest kryzys klimatyczny. Właściwie trudno się dziwić, skoro książka traktuje o ludziach w przelocie (dosłownie i w przenośni), a wszak już dobrze wiemy, co masowe latanie samolotami robi naszej planecie. Żeby nazwać to delikatnie, użyłabym najchętniej słowa "turbulencje". I - nie oszukujmy się - gdyby nie pandemia koronawirusa, nie dalibyśmy naszej planecie odetchnąć.

Z Turbulencjami, które oddał w ręce czytelników David Szalay, mam jednak pewien zgryz. Doceniam szerokie spektrum tematów, które podejmuje autor, jednak przy ilości ewidentnie zabieg ten traci na jakości. Podobnie rzecz ma się z postaciami, o których nawet trudno napisać, że to bohaterowie książki - raczej właśnie postacie występujące na papierze - a przez to papierowe, bez serc, bez ducha - właściwie tylko po to, by o czymś opowiedzieć, lecz niewiele o sobie. Wyczuwam w tym wszystkim wszechobecną powierzchowność.

Wolałabym raczej połowę tych wątków, które porusza Szalay, za to zdecydowanie bardziej zgłębionych. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autor jedynie dotyka pewnych zjawisk, jedynie, poprzez papierowe postacie, sygnalizuje nam współczesne globalne problemy. Choć, naturalnie, ten zabieg z szybkim przelotem nad ludzkimi troskami może być celowy, zwłaszcza w świecie, w którym żyjemy i w którym wszystko pędzi w niesamowitym wręcz tempie. Poza tym, bądźmy szczerzy: każdy z nas wolałby, żeby turbulencje trwały zaledwie chwilę.

Aleksandra Przybylska

  • David Szalay, Turbulencje
  • tłum. Dobromiła Jankowska
  • Wydawnictwo Pauza

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020