Jest taki typ książek, które niezmiennie kradną czytelnikom całe godziny z życia - powieści obyczajowe "z tajemnicą w tle". To takie kryminały w wersji light, w których akcja dzieje się dwupłaszczyznowo, a płaszczyzna z przyszłości pozwala odkryć sekret z przeszłości. Same sekrety są właściwie najważniejszym motorem opowieści, a gdzieś tam, w miarę ich odkrywania, na odważnych bohaterów czeka miłość, przyjaźń, ostatecznie wielki majątek.
Lektura zapowiedzi Wyznania pozwala myśleć, że będzie to powieść dokładnie w tym typie. Bohaterka ze współczesności, Rose, znajduje się na życiowym stopie, czując, że świat oczekuje od niej czegoś, na co ona sama nie ma najmniejszej ochoty. Jedyne, co naprawdę ją interesuje i pobudza, to tajemnica dotycząca jej matki, która zniknęła wiele lat temu, gdy Rose była jeszcze niemowlęciem. Jedyną osobą, która może coś wiedzieć, okazuje się poczytna niegdyś pisarka, z którą matka Rose dawno temu była w romantycznym związku - i tu otwiera się druga płaszczyzna czasowa, czyli szalone lata 80. Brzmi znajomo? Dla mnie tak, bo nieraz zdarzało mi się czytać powieści "z tajemnicą w tle", które mają w sobie wiele uroku. Jednak nie zapominajmy, że teraz mamy do czynienia z Jessie Burton, nie bez kozery nazywaną literackim objawieniem - czyli można się spodziewać nie tyle nagięcia ram konwencji, co rozwalenia ich w drzazgi.
Tajemnica - choć niesłychanie poruszająca - jest tutaj poprowadzona zupełnie inaczej. I nie ona jest w tej opowieści najważniejsza, a bohaterowie i ich emocje. Emocje, które nie pozwalają przystopować, ale jednocześnie nie pozwalają ruszyć dalej. Emocje, które sprawiają, że nie możemy zostać tam, gdzie pragniemy być. Czasem lektura Wyznania staje się lepka od tych emocji, jednocześnie nie przestając być wciągająca - zupełnie jakby autorka doskonale wiedziała, w jaki sposób podać czytelnikowi tę wiedzę tajemną. Wyznanie to powieść o miłości, ale odarta ze sztampy, z miałkości. Ta nie pojawia się w każdym dialogu, Burton nie wstrzykuje nam jej w co trzecim opisie, za to z maestrią wplata ją między wierszami, wszędzie - miłość piękną, ale też niekiedy trudną, bolesną, nie przynoszącą prostych rozwiązań.
Nie sposób zapomnieć o niepodrabialnym stylu Jessie Burton. Wyznanie napisane jest w nieco konserwatywnym, staroświeckim stylu, ale żaden kurz tutaj nie osiada - bo w samej treści jest Wyznanie do bólu niekonserwatywne, niestaroświeckie. Sugeruje poszlaki, których nie sugeruje się jeszcze zbyt często w literaturze, a jeśli już - to nie w tej pisanej w tak niesłychanie piękny sposób. Wyznanie polecam jako powieść bardzo aktualną, a jednocześnie zachwycającą swoim stylem i klasą. Jako brakujące ogniwo pomiędzy klasyką a nowoczesnością. Jeśli istnieje specjalny Olimp dla takich autorek i autorów, to na pewno szykują już wyjątkowo puchatą chmurę dla Jessie Burton.
Izabela Zagdan
- Jessie Burton, Wyznanie
- tłum. Łukasz Małecki
- Wydawnictwo Literackie
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020