Nie, książka, o której dziś chcę napisać, nie jest aż tak kiepska, bym od razu chciała odsyłać do czegokolwiek innego. Ba! Nie tylko nie jest to pozycja kiepska, stała się w Polsce bestsellerem. Jest to książka idealna na rozdygotane, niestabilne czasy, w jakich przyszło nam żyć. Napisana po to, byśmy się w tych dziwnych czasach nieco odnaleźli, a z pewnością nie pogubili jeszcze bardziej.
Chodzi - bo ileż mam Państwa trzymać w niepewności - o Reguły na czas chaosu Tomasza Stawiszyńskiego. Autor zebrał w książce i mniej lub bardziej rozwinął 11 prostych reguł. A może wcale nie tak prostych, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Oto np. "Reguła 2. Ogranicz używanie mediów społecznościowych" - niby proste, prawda? A kto pół dnia klika i przewija, i klika i przewija? Sprawdza, jak nie pika, a jak pika, to od razu sprawdza, co to też tam piknęło? "Pan, pani, my, społeczeństwo" - chciałoby się przywołać klasyczny cytat z Rejsu. Trudno się potem dziwić, że jesteśmy w ciągłym rozedrganiu, skoro atakują nas zewsząd wojna, pandemia, katastrofa klimatyczna, generalnie wszyscy jeźdźcy apokalipsy. Jeśli regułę drugą powiązać z dziewiątą ("Czytaj książki"), to od razu się Państwo zorientują skąd taki a nie inny początek mojego dzisiejszego tekstu. Podkreślę raz jeszcze - Tomasz Stawiszyński zaleca czytanie dobrej literatury. Pisze wprost, że nieraz odnajdzie się tam więcej mądrości niż w niejednym filozoficznym traktacie.
To dość istotne. Reguły na czas chaosu zaliczyć bowiem można do pozycji popfilozoficznych. I - żeby było jasne - nie czynię z tego zarzutu. Potrzebujemy dziś takich właśnie książek. Wszak mało kto oczekuje, byśmy mieli czas i chęci na lekturę opasłych filozoficznych traktatów, gdy za rogiem wciąż pikają i pikają social media, a na niejednej platformie streemingowej filmy i seriale mnożą się szybciej niż muszki owocówki. Czasy, w których przyszło nam żyć, są wręcz idealne dla lektur takich, jakie oddaje do naszych rąk Stawiszyński. Bo choć Reguły na czas chaosu napisane są prostym i zrozumiałym dla większości językiem, to wcale nie są proste i łatwe, jeśli chodzi o treść. Robi się poważnie, gdy autor zaleca w swoich regułach np. "nie szukaj pewności", "żyj w niezgodzie ze sobą" czy wreszcie "memento mori".
Czy ta książka to przewodnik na dzisiejsze czasy? Zdecydowanie. Czy daje proste rozwiązania i wskazuje łatwe ścieżki? A skąd! Zaleceniami dodatkowych lektur po przedstawieniu każdej reguły ścieżki te autor może nie tyle plącze, ile jeszcze bardziej rozbudowuje, poszerzając świadomie granice tego, co moglibyśmy poznać i zgłębić. Dlatego Reguły mają głęboki sens - nie są prostym poradnikiem czy przepiśnikiem na życie. Bo tak się nie da. Przepis na dobry dzień: weź kilogram świętego spokoju, dolej litr wody, wymieszaj ze szczyptą dobrego humoru i gotowe? No, nie. Jednak nie. I wiemy to przecież nie od dziś, choć chwilami sami przed sobą rżniemy głupa i leziemy przez życie na skróty. Naprawdę nie warto.
Dajmy więc sobie czas, drodzy Państwo, na to, by się w tej rozedrganej rzeczywistości zatrzymać i nieco nad sobą w niej zadumać. Opisywana książka jest doskonałym punktem wyjścia do takich refleksji. Tylko - powtórzę za prof. Bogdanem de Barbaro - nie czytajcie jej za szybko. Zbyt dużo wartych zatrzymania i przemyślenia refleksji może wtedy umknąć.
Aleksandra Przybylska
- Tomasz Stawiszyński, Reguły na czas chaosu
- Znak Litera Nova
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023