Film E.1027 - Eileen Gray i dom nad morzem zadebiutował na świecie 19 marca tego roku, został wyreżyserowany przez Beatrice Minger i Christopha Schauba. Dokument ma charakter hybrydowy - narratorką jest Gray, a jej narracja jest dwuetapowa. Pierwszy etap to sceny bazujące na zapisanych wspomnieniach artystki, rozgrywających się w willi, zaś drugi to rozważania snute w znajdującym się poza czasem i przestrzenią ogromnym studiu czy magazynie, który zostaje częściowo pochłonięty przez projekty Gray.
Film nie opowiada o artystycznym rozwoju Gray, ale skupia się przede wszystkim na projekcie E-1027 i współistnieniu artystki z dziełem sztuki. Początek lat 20. w architekturze zwiastował nadejście modernizmu, budynki miały być przede wszystkim funkcjonalne, porzucono wówczas szeroko rozumianą ozdobność, którą wcześniej znaleźć można było m.in. w ornamentyce. W kontekście modernizmu najczęściej mówi się o architektach (nie architektkach), takich jak Le Corbusier, Walter Gropius, Frank Lloyd Wright, Franco Albini i wielu innych.
To oczywiście nie dziwi (a jeżeli dziwi - zachęcam do przeczytania książki Dlaczego nie było wielkich artystek? Lindy Nochlin, która ukazała się ostatnio także w języku polskim). Do tej pory przypominamy twórczość artystek, które tworzyły w tamtym zdominowanym przez artystów świecie; artystek, o których dowiadujemy się dopiero teraz lub dowiedzieliśmy stosunkowo niedawno. Przez historię willi na wybrzeżu przeprowadza nas postać Gray - czas mija, kolejne wspomnienia przemykają przez ekran, ale na twarzy kobiety na próżno szukać znaków upływającego czasu. Dokument zaczyna się cudowną, słoneczną sceną - artystka tuż po przebudzeniu schodzi po rozgrzanych słońcem schodach tylko po to, by zacząć dzień od zanurzenia się w lazurowej wodzie. To początek i zarazem koniec tej sielankowej wizji.
Wraz z leniwie płynącą historią wpadamy w nurt artystycznego rozwoju architektki, który raz po raz przeplata się z jej prywatnym życiem. Dzięki archiwalnym nagraniom i fotografiom zaglądamy do wnętrza pierwszej pracowni (którą była łazienka), a grana przez Natalie Radmall-Quirke Gray opowiada o eksperymentach z materią. Artystka jako pierwsza projektowała z wykorzystaniem aluminium, stali celuloidu, bakelitu czy korka; dostrzegała połączenia w tym, co nie miało ze sobą nic wspólnego. Jej projekty były odważne, ale przede wszystkim funkcjonalne, stworzone z myślą o harmonijnym użytkowaniu, początkowo niedoceniane jednak przez krytyków. Zawsze myślała o zbudowaniu domu, ale dopiero gdy poznała wspomnianego już Jeana Badoviciego, krążące po głowie projekty stały się rzeczywistością. W jednej z początkowych scen, w której Gray znajduje się we współczesnym studiu i ustawia swoje meble, architektka mówi o tym, że jej twórczość zmierzała do stworzenia przestrzeni dla kobiet, które potrzebują "własnego pokoju". To nawiązanie do wydanego we wrześniu 1929 roku eseju Virginii Woolf A Room of One's Own, w którym autorka pisze, że każda kobieta powinna zawalczyć o własny, zamykany na klucz pokój, w którym będzie mogła tworzyć.
Podczas jednej z samochodowych przejażdżek z ust Badoviciego pada zachęta, by Gray zbudowała dom dla swoich mebli. Architekt był w tamtym czasie redaktorem w istotnym, awangardowym magazynie "L'Architecture Vivante", jeden z numerów poświęcił willi zbudowanej przez ówczesną partnerkę.
E-1027 to połączenie estetyki i funkcjonalności - o figurze "domu" artystka mówiła jako o "skorupie człowieka, jego przedłużeniu, jego uwolnieniu, jego duchowej emanacji". To bryła z płaskim dachem zbudowana na planie litery L. Otoczony drzewami dom wydaje się zawieszony nad morzem. Minimalistyczna, biała bryła z granatowymi elementami została pomyślana tak, by stanowić całość z otaczającą ją naturą. W samym wnętrzu uderza otwarta przestrzeń i dialog, który Gray od początku prowadzi z odwiedzającymi. Jeszcze przed przekroczeniem progu można zauważyć dwa wejścia, każde z nich podpisane. Pierwsze "sens interdit", czyli "wejścia nie ma" i drugie - "entrez lentement", czyli "wchodź powoli". Te ukryte wiadomości to część projektu architektki, znajdziemy je w całej willi. Towarzyszą meblom i przestrzennym rozwiązaniom kreowanym przez Gray, takim jak wbudowana w "kąt" półka na winyle, szklana "ściana parawanowa", mobilny stolik zaprojektowany z myślą o czytaniu książek (pozwalał na oparcie książki pod dogodnym kątem i przytrzymywanie stron), który za sprawą jednego ruchu zamieniał się w małe biurko, ekrany odbijające światło i obiekt nazwany przez artystkę "Satellite mirror" - duże, okrągłe lustro, z którego wyrastało kolejne, mniejsze zainstalowane na ramie. Wnętrze willi zostało pomyślane tak, by jak najlepiej wykorzystać dzienne światło, architektka zdecydowała się też na silne, akcentowe palety farb, które dodają ścianom, a przez to przestrzeni wyrazistości. Choć sam dom jest stosunkowo mały, artystka projektowała go nie tylko z myślą o pracy, ale i odpoczynku oraz przyjmowaniu gości. To kolejna odsłona wspomnianej już funkcjonalności - dzięki sprytnemu zagospodarowaniu przestrzeni można było w krótkim czasie zmienić charakter danego pomieszczenia.
Gray po kilku latach od skończenia projektu domu nad morzem, zdecydowała się opuścić willę, zostawiając ją Badoviciemu. Zaczęła pracować nad kolejną bryłą, a w E-1027 coraz częściej pojawiał się Le Corbusier, który już od dawna był zafascynowany tym projektem, mówił nawet, że "piękno tego domu go rani". Co więcej, zaadresował do artystki pocztówkę, w której wyraził chęć spotkania. Wydaje się jednak, że dość szybko o tym zapomniał, bo kiedy organizował Światowy Kongres Architektury Modernistycznej, na liście 100 nazwisk z ponad 28 krajów na próżno było szukać nazwiska irlandzkiej architektki. W tym momencie głos Gray jakby cichnie, a my poznajemy historię niespełnionych marzeń Le Corbusiera, który - pomimo że był uznanym architektem - uważał, że jego prawdziwym powołaniem jest malarstwo. Obserwujemy proces zawłaszczenia projektu Gray przez tandem artystów: Badovici prosi architekta, by namalował coś na ścianach, a ten z radością na to przystaje, przygotowując niemal dwadzieścia projektów murali, które można oglądać w obiekcie do dzisiaj. Gdy Gray dowiedziała się o malowidłach Le Corbusiera, próbowała przekonać Badoviciego do przywrócenia ścianom pierwotnej formy, ale na próżno - wtedy jeszcze nie wiedziała, że był to pomysł jej byłego partnera.
Po tym, jak malowidła Le Corbusiera pokryły ściany E-1027, w środowiskach artystycznych zaczęły pojawiać się teorie, że dom nad morzem był wspólnym projektem architekta i Gray oraz - o zgrozo - że to Le Corbusier zaprojektował willę. Sam zainteresowany nie zaprzeczał tym plotkom, co więcej, otwarcie krytykował pierwotny zamysł kolorystyczny ścian mówiąc, że były "nudne". To oczywiście stoi w sprzeczności nie tylko z ideą projektu Gray, ale także z całą koncepcją architektury modernistycznej, w której owa "nuda" była konsekwencją odejścia od nadmiernej dekoratywności i była w pełni zamierzona. To nie był jednak finał obsesji Le Corbusiera, który dążył do kupna willi - to się jednak nie udało, dlatego zdecydował się zainwestować w działkę nieopodal i zbudować tam mały domek. W tym momencie warto wspomnieć, że nazwisko Gray zaczęło stawać się znane dopiero w latach 60. Przez długi czas wielu dziennikarzy i historyków błędnie przypisywało autorstwo E-1027 Le Corbusierowi.
W końcowych scenach dokumentu śledzimy powojenną historię willi E-1027 - opustoszałej, niemal całkowicie zniszczonej, na szczęście dziś już odrestaurowanej, od 2021 roku dostępnej dla turystów. Oglądamy też archiwalne nagranie wywiadu z artystką, która w wieku 96/97 lat wciąż z ogromnym zainteresowaniem opowiadała o kolejnych projektach i z lekkim rozbawieniem opowiadała o wzroście popularności jej prac i masowej produkcji mebli jej projektu.
E.1027 - Eileen Gray i dom nad morzem to ważny i potrzebny dokument. Choć w ostatnich latach powstaje wiele filmów, które poruszają temat artystek zapomnianych, artystek, których sztuka została zawłaszczona przez patriarchat, takich produkcji wciąż potrzebujemy. Niestety ich wspólnym motywem jest wspomniane przemocowe zawłaszczenie, jednak ta narracja nie musi i nie powinna zdominować opowiadanej historii. E.1027 to projekt fascynujący, podobnie jak cała twórczość Gray, która w wyjątkowy sposób łączyła architekturę z życiem codziennym. Dokument Minger i Schauba w sposób wnikliwy portretuje historię dzieła sztuki współbrzmiącego z historią artystki i nie pozwala, by towarzyszące jej okoliczności zdeprecjonowały siłę tworzenia - to film o sztuce samej w sobie.
Klaudia Strzyżewska
- 21. Millennium Docs Against Gravity:E.1027 - Eileen Gray i dom nad morzem
- reż. Beatrice Minger, Christoph Schaub
- projekcje: 10 i 11.05
- online: 21.05-3.06
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024