Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce dla koncertu muzyki organowej niż poznańska fara - wnętrze stanowiące wizytówkę "baroku triumfującego", onieśmielające wielkością i przepychem...
Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce dla koncertu muzyki organowej niż poznańska fara - wnętrze stanowiące wizytówkę "baroku triumfującego", onieśmielające wielkością i przepychem...
Trudno napisać o spektaklu pt. "27 sezonów" jak o kolejnej premierze Polskiego Teatru Tańca - Baletu Poznańskiego. Był przecież zamknięciem długiego rozdziału, znaczonego osobowością i autorską wizją Ewy Wycichowskiej jako dyrektor naczelnej i artystycznej PTT.
Czwartego dnia Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Szuka Malucha najmłodsi z najmłodszych, czyli dzieci od zera do trzech lat, zostali wciągnięci do "LABiryntu" - laboratorium ukrytego w labiryncie. Instalację stworzyli najnajowi eksperci pod wodzą Alicji Morawskiej-Rubczak, odpowiedzialnej za koncepcję, reżyserię, choreografię tego eksperymentu.
Na fali spektakli dla najnajmłodszych dzieci pojawiła się propozycja z Rosji. "Jezioro łabędzie" było jedną z atrakcji drugiego dnia trwającego właśnie w Poznaniu festiwalu Sztuka Szuka Malucha.
Zamiast martyrologii typowej dla oficjalnych narracji historycznych - zuniwersalizowana opowieść o buncie przeciw represjonującej władzy. To chyba najlepsza ścieżka, jaką kwartet Komasa, Mikołajczyk, Pękala i Wąsik mogli wybrać.
We współczesnym świecie raczej ulegamy narzuconym regułom czy może buntujemy się przeciwko nim? W "The Extra People" brytyjski twórca Ant Hampton zastanawia się nad naszą skłonnością do wykonywania poleceń i przyjmowania nadzoru. A Teatr Ósmego Dnia, w widowisku nawiązującym do Czerwca'56, próbuje zrozumieć mechanizmy działania społecznego gniewu.
Spostrzeżenia Juliana Hetzela na temat współczesności tak naprawdę nie są niczym nowym. "Eksperci biją na alarm" od dekad, syreny coraz głośniej wyją, ale nikt ich nie słyszy. I jeszcze długo nie będzie, biegnąc ku swojej zgubie, potykając się o leżącego człowieka.
Grażyna Kania w Teatrze Polskim pokazuje mechanizmy wykluczenia.
Polana, na horyzoncie rysują się industrialne zabudowania, jednak drzewa odcinają nas od szumu miasta. Sielanka. Jesteśmy daleko.
"Myślę, że teatr jest - jak pisał Artaud - zarazą; musi pochłonąć cię całego, twoje oczy, nos, usta, wszystkie zmysły, twoje serce..." - mówił w jednym z wywiadów Pippo Delbono. I taki właśnie teatr przywiózł na Maltę.
Nigdy nie myślałam o rozmowie jako czymś, co trzeba budować. A dokładnie w ten sposób na rozmowę patrzy Lotte van den Berg, kuratorka tegorocznego idiomu Malty zatytułowanego "Paradoks widza".
Rola i znaczenie sztuki, macierzyństwo, konflikty zbrojne i polityka, rasizm i ksenofobia - projekt Driesa Verhoevena porusza niewygodne tematy i zmusza widzów do zmierzenia się z trudną rzeczywistością. Podczas czterech z zaplanowanych dziesięciu odsłon cyklu performensów, "Ceci n'est pas" zdążył wzbudzić żywe reakcje wśród poznańskiej publiczności.
Miarowy stukot drewnianych chodaków na bruku i hasła "Żądamy chleba!", "Żądamy obniżek cen!", "Precz z dyktaturą!" na ustach. Plenerowe widowisko teatralne "Stukot" Stowarzyszenia Teatralnego Antrakt, oparte na opowieściach uczestników i świadków wydarzeń, było elementem obchodów 60. rocznicy Czerwca 1956 roku. Wydarzeń nieco mniej znanych, a przecież wciąż wartych przypominania.
Zachwyt muzyką źródeł w ich współczesnej interpretacji, fascynujące spotkania odległych kultur, a niejako przy okazji - artystyczne piękno i szlachetność muzyki. Takimi słowami-hasłami opisać można zakończony w niedzielę Ethno Port. Także jego ostatni dzień przyniósł publiczności sporo zachwytów.
Iwan Wyrypajew - reżyser takich sztuk teatralnych, jak eksperymentalny "Lipiec" czy niekonwencjonalny "Taniec Delhi" - zadebiutował na scenie operowej. Dla tych, którzy znają bliżej twórczość artysty, jego "Borys Godunow" zrealizowany w Teatrze Wielkim w Poznaniu, mógł być zaskoczeniem.
Sobota była bodaj najbardziej intensywnym dniem tegorocznego Ethno Portu. Sześć koncertów, jeden po drugim, każdy w odmiennym muzycznym języku - od tradycyjnego śpiewu kurpiowskiego aż po harmonijną polifonię pięciu męskich głosów. Intensywnie, barwnie, różnorodnie. Dokładnie tak, jak być powinno.
Malta Festival ruszył pełną parą. Udowodnił to już pierwszy spektakl w ramach tegorocznego idiomu. Sekcja "Paradoks widza" rozpoczęła się od polskiej premiery spektaklu japońskiej grupy Miss Revolutionary Idol Berserker. Z wyjątkowo wielkim hukiem.
Pełna emocji i głębokich podtekstów współpraca ormiańsko-turecka, eksperymenty polsko-pakistańskie, a wreszcie ludyczny duch Słowiańszczyzny i Karpat. W piątek na Etnho Porcie nie brakowało pięknych doznań.
Najnowsza książka Artura Domosławskiego to ponad dwadzieścia historii ludzi, którzy nie figurują w oficjalnych statystykach rządów państw, są nieobecni w medialnych narracjach i sumieniach większości. Żyją tak, jak gdyby nigdy nie istnieli. "Wykluczeni" - ludzie, którym przypadło żyć "z powietrza i łaski Boga". Autor był gościem Teatru Ósmego Dnia w miniony czwartek.
Wciąż za mało jest tego rodzaju przeglądów. Autorskich, realizowanych przez prawdziwych pasjonatów, przybliżających widzom nieznane w Polsce kinematografie. Takich jak "Kino afgańskie", przygotowane przez Annę Minkiewicz, które do poniedziałku można było oglądać w Nowym Kinie Pałacowym.