Znacie te amerykańskie komedie romantyczne, najczęściej kierowane do widowni w wieku studenckim, w których jest wiele pięknych i przebojowych, choć mało interesujących dziewczyn, ale bohater wybiera tę jedną jedyną nieśmiałą, inteligentną, błąkającą się w tłumie w okularach i z włosami spiętymi w kucyk, w którą wciela się niezwykle atrakcyjna aktorka z trudem udająca brzydulę dopóty, dopóki nie rozpuści włosów, nie ściągnie okularów i nie okaże się tą najatrakcyjniejszą ze wszystkich? Tym razem taką brzydulą jest grany przez Glena Powella Gary Johnson - na co dzień niezwykle grzeczny i ułożony wykładowca psychologii i filozofii, zafascynowany koncepcją woli mocy Nietzschego i jednocześnie jeżdżący hondą civic, za co zresztą ostro obrywa mu się od studentów. Po godzinach dorabia sobie jako technik policyjny zakładający podsłuchy, aż pewnego razu musi wcielić się w podstawionego przez policję płatnego zabójcę. I idzie mu tak dobrze, że z czasem ta rola staje się jego stałą fuchą.
Oczywiście niezwykle przydaje mu się w nowym fachu znajomość psychologii - pogłębiony research w internecie pozwala mu dostosować kreowaną postać do danego klienta. A ci nie należą do elity społeczeństwa - to raczej zwykli, mściwi ludzie, którzy marzą o tym, by ukarać niewierną żonę, pozbyć się irytującego kolegi z pracy czy zemścić się na sąsiedzie. Podczas jednej z akcji poznaje piękną Madison, którą najpierw, wbrew prawu, odwodzi od morderstwa męża, a potem nawiązuje z nią romans. Rzecz jasna nie wychodząc z roli charyzmatycznego płatnego zabójcy. I szybko przekonuje się, że prowadzenie podwójnego życia prowadzi do przeróżnych komplikacji.
Podstawą fabuły stał się artykuł z 2001 roku, w którym opisano działalność Gary'ego Johnsona (zmarłego w 2022 roku), który przebierając się za różnych zabójców, pomógł policji złapać niejednego przestępcę. W filmie historia oczywiście została podkręcona i pociągnięta znacznie dalej - Linklater wychodzi od pytania, co by było, gdyby ów fałszywy płatny zabójca zakochał się w jednej ze swoich niedoszłych klientek? Nie brak też odwołań do różnych teorii psychologicznych i społecznych i wypływających z nich kolejnych pytań. Czy i w jakim stopniu jesteśmy w stanie kształtować nasze życie? Czy nowe role społeczne mogą doprowadzić do trwałych zmian w naszej osobowości? Czy łatwo powrócić do nudnego życia, skoro zasmakowało się już adrenaliny i odkryło wielkie pokłady charyzmy w naszym alter ego?
Nie ma się jednak co obawiać, teorie naukowe streszczane są w kilku prostych i zrozumiałych zdaniach i pełnią funkcję służebną względem całkiem banalnej, acz wyrazistej fabuły. Uproszczeń w Hit Manie co nie miara, ale relacje między bohaterami zostały tak zgrabnie przedstawione, że można przymknąć oko na niedociągnięcia - wszak mamy do czynienia z lekką komedią kryminalno-romantyczną, w której liczą się emocje, a nie zawiłości fabularne. Hit Man, dziełko w stylu Pana i pani Smith, to doskonała zapowiedź letniego sezonu w polskich kinach.
Adam Horowski
- Hit Man
- reż. Richard Linklater
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024