Damian Hadaś to polski przewodnik, który na co dzień mieszka na Alasce. To ten rejon najchętniej opisuje na blogu i do podróżowania po nim najczęściej zachęca rodaków, którym opatrzyła się już Skandynawia czy Islandia. Po wejściu na jego stronę widzę, że można nie tylko dołączyć do zorganizowanej, sierpniowej wycieczki Best of Alaska, ale też wziąć udział w zimowej przygodzie pod hasłem Zorza, śniegi i zaprzęgi. Ta druga jest polecana dla podróżników o mocnych nerwach, w pierwszej udział może wziąć każdy, pod warunkiem że ma w portfelu wolne jakieś bagatela 25 000 złotych. Jeśli, podobnie jak ja, stwierdzacie z przykrością, że zaoszczędzonych zaskórniaków starcza co najwyżej na dwa alaskańskie obiady, to niech pocieszy Was wydana niedawno przez Hadasia Alaska. Przystanek na krańcu świata z melancholijnym niedźwiedziem na okładce, który również wygląda, jakby bardzo chciał gdzieś pojechać, a nie mógł.
Alaska to kolejna książka podróżnicza od Wydawnictwa Poznańskiego, która nie tylko przekrojowo opisuje wszystkie najważniejsze dla danego regionu obszary, ale poświęca także sporo miejsca wątkom kulturowo-historycznym. Poznajemy sporo arcyciekawych faktów o gorączce złota, jaka miała miejsce na Alasce w drugiej połowie XIX wieku, o rosnących prawach rdzennych mieszkańców stanu (niestety, rosnących niewystarczająco szybko), o trzęsieniach ziemi pustoszących ten i tak już bardzo surowy kąt Stanów Zjednoczonych. Bywa poważnie, ale bywa też rozrywkowo, bo zabawa jest szczególnie ważna, zwłaszcza gdy mieszka się w rejonie, w którym większość roku bywa ciemna i lodowata. Dowiemy się więc sporo o alaskańskich festiwalach, o pasjach do zwiedzania parków narodowych, łowienia ryb i poznawania lokalnych tajemnic i opowieści.
Ogromnie ciekawa jest zwłaszcza historia góry Denali, w języku rdzennych mieszkańców, Atabasków, nazywanej "Deenaalee", ale przez poszukiwaczy złota nazwanej "górą McKinleya". Nazwa, zainspirowana nazwiskiem kandydata na prezydenta, przyjęła się na ponad 80 lat - William McKiney prezydentem został, następnie w 1901 roku zginął w zamachu, więc długo nikt nie traktował poważnie apeli o powrót do pierwszej, najbardziej znaczącej nazwy. Stało się to dopiero w 2015 roku, a zmianę zarządził sam Barack Obama, który następnie jako pierwszy urzędujący prezydent USA odwiedził Alaskę. Nie każdy był jednak z tej starej/nowej nazwy zadowolony, a najmniej mieszkańcy stanu Ohio, z którego wywodził się McKiney. Przywrócenie górze nazwy prezydenckiej było taką kością niezgody, że stało się nawet elementem programu wyborczego Donalda Trumpa! Po swoim zwycięstwie Trump próbował dotrzymać tej obietnicy, ale senatorzy Alaski kategorycznie się z tym żądaniem nie zgodzili.
Alaska. Przystanek na krańcu świata to także historie śmiałków, którzy mimo potwornie niesprzyjających warunków jednak decydują się zamieszkać na Alasce. To punktowanie minusów, snucie mrożących krew w żyłach historii, ale ostatecznie także i wyznania miłości w kierunku miejsca surowego i kłującego zimnem, które czasem potrafi z nawiązką wynagrodzić swój niemal całoroczny chłód. W jaki sposób wynagrodzić? Wystarczy przyjrzeć się licznym fotografiom Hadasia, by westchnąć pod nosem i przyznać sobie w duchu, że czasem chyba jednak warto uświerknąć i przeżyć kilka chwil grozy. Jeśli jesteście na to gotowi i macie odpowiednie środki - jedźcie na wyprawę w towarzystwie samego autora! Jeśli podobnie jak ja sądzicie, że pierwszy podmuch prawdziwej zimy zmiótłby Was z nóg, to zostańcie pod kocem, ale cieszcie oko i głowę historiami z drugiego końca świata.
Izabela Zagdan
- Damian Hadaś, Alaska. Przystanek na krańcu świata
- Wydawnictwo Poznańskie
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022