Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Tu mieszka zło?

Otwierając Szatana w naszym domu, myślałam o tej lekturze jak o ciekawostce, ot, kolejnej amerykańskiej osobliwości do kolekcji. Zamykając, musiałam mieć wypisaną na twarzy prawdziwą zgrozę, bo przestraszył się mnie nawet mój kot.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Seria Amerykańska wydawnictwa Czarnego to cykl biografii i reportaży o różnym ładunku ciężkości, ale o jednym wspólnym mianowniku. Stany Zjednoczone - współczesne i historyczne, wielkomiejskie i peryferyjne, idylliczne i potworne. Czasem opisane z perspektywy biografii kultowego artysty lub generała wojny secesyjnej (jak wybornie mocny Wrzask rebeliantów), czasem zaglądające do rezerwatów Indian (wspaniałe Imperium księżyca w pełni), a czasem oddające głos zupełnie anonimowym mieszkańcom takich miast jak Nowy Orlean, Chicago czy Detroit. Celowo podkreślam ten szeroki rozstrzał tematyczny, bo wszyscy wiemy, że tak jak nie ma jednej Polski (choć jest malutka), tak i nie ma jednych Stanów Zjednoczonych. Pewne historie dzieją się tylko w jednym miejscu i w jednym czasie. I taka właśnie jest historia stojąca za powstaniem reportażu Szatan w naszym domu.

Przeżywaliśmy w Polsce, na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, zbiorowe, podkręcane przez media szaleństwo pt. "A co jeśli nasze dzieci/rodzice/sąsiedzi są w sekcie?". Pamiętam to dobrze - programy telewizyjne atakowały z każdej strony, to podejrzeniami na temat konkretnych grup, to znów przejmującymi relacjami ludzi wyrwanych z paszcz sekciarskich przywódców. Często okazywało się, już po czasie, że były to zupełnie niewinne stowarzyszenia joginów, graczy komputerowych, fanów rocka czy innych miłośników alternatywnego sposobu spędzania czasu, któremu niekoniecznie przyklaskiwano. W Ameryce podobne zjawisko nastąpiło w latach 80.i odbiło się takim echem (a później czkawką), że dostało własną nazwę - "satanic panic". Olbrzymia panika moralna, która z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się cokolwiek zabawna, w tamtych czasach przypominała wielkie, pędzące na oślep tornado - i biada temu, na kogo wpadło.

Z tym tornadem zderzyło się niestety niejedno miasto i miasteczko. Dziennikarzom śledczym, którzy zadali sobie trud policzenia wszystkich morderstw zarzucanych potencjalnym satanistom, wyszedł wynik znacznie przekraczający... statystyczną liczbę wszystkich morderstw popełnianych w USA w ciągu roku. Jednak w czasie, w którym toczy się historia rodziny Ingramów, racjonalizm nadal pozostaje w tyle za irracjonalizmem.

Wszystko zaczyna się od dziewczyny, która od kościelnej uzdrowicielki słyszy, że prawdopodobnie była w dzieciństwie molestowana przez swojego ojca. Dziewczyna niczego takiego nie pamięta, ale ufa słowom autorytetu i po nitce do kłębka... dochodzi do wniosku, że coś w tym musi być. Ostatecznie zaczyna sobie przypominać coraz to bardziej ponure i makabryczne incydenty ze swojego dzieciństwa. Czarne msze, ofiary z dzieci i zwierząt i nie jeden, ale wielu, wielu oprawców. Ta dziewczyna to Erica Ingram, a jej ojciec - Paul Ingram - już niebawem trafi z powodu tych oskarżeń za kratki. Jego sytuacji nie poprawia fakt, że młodsza córka, Julie, także zaczyna sobie coś przypominać. Wkrótce sprawa wstrząśnie całym miasteczkiem, zaś społeczne więzi zostaną poważnie nadszarpnięte - bo jak tu dalej ufać sąsiadom, skoro jeden z nas okazał się potworem w ludzkiej skórze?

Szatan w naszym domu przypomina legendę miejską i naprawdę trudno uwierzyć, że wydarzył się naprawdę. Ale rzeczywistość mówi sama za siebie, a Ericka Ingram w 1991 roku pojawiła się nawet w programie telewizyjnym (nagranie dostępne do obejrzenia na YouTube), w którym opowiedziała raz jeszcze o rytualnej przemocy doświadczanej ze strony najbliższych. Sam reportaż Wrighta to nie tylko dokładna relacja z tej sprawy, ale także spory materiał kontekstowy na temat "satanic panic". Autor dba o to, by czytelnik ani przez chwilę nie poczuł się zagubiony, mimo że trafia przecież do "obcego stanu" - wyjaśnia, skąd wziął się cały ten ambaras, a przy tym ze wszystkich sił stara się nie być stronniczy. Bądź co bądź, nie ma w tej sprawie wygranych i przegranych - są wyłącznie ofiary. Właśnie dlatego Szatan w naszym domu to żadna tam czarno-biała przegryzka na kilka wieczorów, ale chwytająca za gardło relacja, która potwierdza tylko mądrość w najntisowego hitu - to nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą.

Izabela Zagdan

  • Lawrence Wright, Szatan w naszym domu
  • tłum. Agnieszka Wilga
  • wyd. Czarne

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021