Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Niepełny portret zbiorowy Ameryki

Ich siła Meg Wolitzer - reklamowana przez wydawcę jako książka feministyczna - to portret zbiorowy Amerykanek w różnym wieku. Ale jego najciekawszą postacią jest jednak pewien młody mężczyzna.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Główne bohaterki tej książki są dwie: Faith Frank - już seniorka, lecz wciąż ikona ruchu feministycznego w USA - i Greer Kadetsky - smarkata jeszcze, nie znająca życia studentka w umiarkowanie popularnym koledżu. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby Greer nie wpadła podczas jednego z wieczorów w łapy starszego podpitego kolegi, to właściwie nie wiadomo, czy w ogóle zainteresowałaby się ruchem feministycznym w swoim kraju. Jednak - dzięki przyjaciółce Zee poszła na spotkanie z Faith Frank i wtedy jej życie diametralnie się zmieniło. Od teraz Frank przez lata będzie dla Greer niczym guru. Dziewczyna po studiach zacznie pracować w jej organizacji wspierającej kobiety. Obłęd sięgnie nawet tego, że Greer - zdeklarowana wegetarianka - nie odmówi podczas przyjęcia dla pracowników w domu Faith zjedzenia steku. Wyobrażacie to sobie?

Mogłabym dalej opisywać akcję Ich siły, gdyby nie to, że akurat dla mnie w książce Wolitzer najciekawsze są retrospektywy. Czasy, gdy poznajemy młodą Faith Frank we wczesnych latach 60. XX wieku i widzimy, jak jej rodzice podchodzili do wychowywania dzieci. Czasy, gdy wyrywa się ona z rodzinnego domu, by z ówczesną przyjaciółką uciec do Las Vegas i tam pracować w kasynie. To wówczas następują wydarzenia, które zbudują feministkę Faith Frank, walczącą o prawo do aborcji dla Amerykanek. Czasy, gdy poznają się na studiach rodzice Zee, gdy zostają sędziami, gdy nie są w stanie pojąć, że ich córka jest lesbijką i nie ma najmniejszego problemu ze swoją orientacją seksualną (w przeciwieństwie do rodziców oczywiście). Wreszcie czasy, gdy poznali się rodzice Greer, z lekka nieporadni życiowo. Wszystkie te retrospektywy są o niebo ciekawsze niż studenckie rozterki Greer i Zee, ich - charakterystyczne dla młodego wieku - spory z rodzicami czy w ogóle postrzeganie tych, dzięki którym znalazły się na świecie. Spojrzenie wstecz - aż do czasów zaraz po II wojnie światowej - pozwala Meg Wolitzer odmalować całkiem interesujący obraz nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale przede wszystkim rosnącego w siłę ruchu feministycznego oraz tego, jak zmieniało się w USA postrzeganie kobiety i jej roli.

Najciekawszą postacią w feministycznej Ich sile jest młody mężczyzna - Cory, chłopak Greer. Ambitny tytan pracy, syn imigrantów z Portugalii, jako jedyny staje na wysokości zadania, gdy jego rodzinie świat wali się na głowę. To Cory wie, co należy zrobić, gdy jego matka pogrąża się w desperackiej rozpaczy. To on w całej książce jest najpełniej człowiekiem.

Nie będę pisać jak Ich siła się kończy - wszak nie ma sensu psuć dania, które może przypaść do gustu. Zdradzę jedynie, że niestety jest po amerykańsku. To jeden z mankamentów tej książki. Kolejnym jest to, że dostajemy obraz feminizmu tylko w odcieniach bieli - jakby w USA nie było czarnoskórych kobiet, a przecież wiemy, że tak nie jest. Wreszcie, choć autorka kreśli wydarzenia z kilku perspektyw: Faith, Greer, Zee czy Cory'ego, nie daje nam perspektywy przyjaciółki Faith z młodości. A to akurat byłoby niezwykle ożywcze dla tej fabuły. Mimo wszystko warto sięgnąć po ostatnią książkę Wolitzer, bo autorka stawia przed nami ważne pytania o dorosłość, dojrzałość, przyzwoitość, a wreszcie - granice kompromisu.

Aleksandra Przybylska

  • Meg Wolitzer, Ich siła
  • tłum. Maria Zawadzka-Strączek
  • Wydawnictwo W.A.B.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020