Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Dziobaki i nietoperze literatury

Na antologię reportażu latynoamerykańskiego czekaliśmy bardzo długo. Głód Caparrósa (jedynego latynoskiego pisarza faktu, który "wyfrunął" z niszowych czasopism) zdążył ostygnąć, a nawet wielokrotnie się wznowić i... antologia wreszcie jest!

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Wreszcie się ukazała! Zbiór reportaży społecznych i popkulturowych, wylewnych i oszczędnych, intymnych i wszechobrazowych - tak różnych, że trudno w ogóle myśleć o jednej szkole, jednej tendencji. Z drugiej strony, czy gdziekolwiek istnieje jedna jedyna szkoła reportażu? Niektórzy autorzy chcieliby pewnie myśleć, że tak - ale podobnie jak w Polsce, tak i w Argentynie czy Peru pomysły na ugryzienie jednego tematu bywają tak szalenie odmienne, jak odmienny jest sposób opowiadania u Mario Vargasa Llosy od emocjonalnej narracji Isabel Allende.  

Ameryka Łacińska to, zwłaszcza z naszego punktu siedzenia, inne uniwersum. Nie uczymy się o nim w szkole, telewizja skąpi informacji na przykład o kolejnych wojnach gangów w Salwadorze, dlatego musimy sięgać do źródeł zupełnie nieoficjalnych. Żadna audycja radiowa nie tłumaczy, dlaczego Kolumbia jest najbardziej podzielonym krajem latynoskim, a w Ekwadorze największe wpływy zyskuje ludność rdzenna*. Dlatego tak ważna jest olbrzymia redaktorska praca, jaką wykonała Beata Szady - dziennikarka, która naukowo zajmuje się reportażem hiszpańskojęzycznym. Każdy kolejny tekst w Dziobaku literatury jest opatrzony jej wstępem - i choć wstępy kojarzą się większości z nas z przydługimi, skłaniającymi jedynie do kompulsywnego ziewania rozprawami, jakie musieliśmy czytać przed przystąpieniem do lektury właściwej w liceum - to w przypadku Dziobaka absolutnie nie warto ich pomijać! Nie są niezbędne (bo da się bez nich przeczytać każdy kolejny reportaż ze zrozumieniem), ale dzięki nim dowiadujemy się o drugim dnie, poznajemy definicje "dziobaka" oraz "nietoperza" literatury oraz dostajemy ciekawostki, które urozmaicają lekturę jak mało co.

Tak było w przypadku tekstu jedynej w antologii autorki - Idea Valarino. Ta kobieta Leili Guerriero. Ta reportażystka wcale nie lubi nazywać siebie reportażystką, a wręcz przyznaje otwarcie, że na dziennikarstwie nie zna się wcale. Co nie zmienia faktu, że jest dziennikarką znakomitą, wyspecjalizowaną zwłaszcza w pisaniu portretów. W Tej kobiecie uderza brak pewnej formy, dobrze znanej czytelnikom literatury faktu. Momentami przypomina spontanicznie snutą opowieść, często przerywaną tym, co nazwałabym wykałaczkami wbijanymi pod czytelniczy paznokieć. Historia Idei płynie wartko, pełna jest turpistycznych wstawek dotyczących chorób wybitnej poetki - ale taki nieskrępowany niczym turpizm czytelnik Márqueza czy Cortázara zna już przecież doskonale. Tu, znane nam zagrywki pojawiają się w jeszcze innym wydaniu, zatrzymują nasz wzrok w tekście jak widok czegoś gnijącego w pozornie ładnej scenerii.

Tematyka antologii? Długa i szeroka jak cały kontynent. Jeśli podobnie jak ja spodziewaliście się goryczy w portretowaniu codzienności Ameryki Łacińskiej, to spotka Was nieliche zaskoczenie. Podobnie jak realizm magiczny rozbraja zło rubasznością, przewrotnością i naturalistycznym kontratakiem, tak i reporterzy specjalizują się w wybieraniu tematów zaskakujących (jak w tekście o słodkim napoju Inka, uznawanym za narodowy napitek w Peru, czy bibliotece chilijskiego dyktatora) lub też zupełnie wywrotowym podejściu do rzeczy, którym już zdążyliśmy nadać w głowie pewien oczywisty kierunek. Bo to wcale nie tak, że dziennikarze usilnie szukają kwiatków na polu minowym - oni potrafią oprowadzać po tym polu tak, żeby zwrócić też uwagę spacerowiczów na pogodny wieczór, bzyczące pszczoły, szumiące drzewa. A potem dodać: "a tu, przy okazji, leży bomba".  

W Krainie bliźniąt Meneses jedzie do miasteczka znanego z tego, że niegdyś mieszkał tam niesławny Mengele, a teraz... jest zaludnione przez bliźnięta. Czy jedno ma związek z drugim?  Ugarte pisze o krześle, na którym siedział Che Guevara, nim został zastrzelony, a Martínez zupełnie po swojemu podchodzi do największej masakry spowodowanej wojną gangów. Pojawia się też znany nam już wcześniej Caparrós i tym razem pisze o tym, dlaczego tak przejmująco w mieście Caracas wybrzmiewa prośba: "daj znać, jak dojedziesz".

Każdy z tych reportaży to potwierdzenie postawionej na początku tezy - że nie ma jednej szkoły i jednej formy reportażu. Jeśli cokolwiek stanowi wyróżnik wszystkich tekstów w antologii, to chyba potęga pierwszych zdań: "Chivolito przysięga na swoją matkę Inés Cuestę, że nie zasypia co noc z nadzieją, że następnego dnia ktoś z miasteczka obudzi się martwy". "Hitler mieszka w Urugwaju". "Doktor Gazabón otworzył drzwi swojej przychodni dentystycznej i zobaczył w poczekalni Garcię Márqueza samotnego niczym astronauta w kosmosie". I mogłabym tak jeszcze długo. Powiedzcie tylko, że nie poczuliście się zaintrygowani?

Izabela Zagdan

*autorka recenzji poleca serię podcastów Dział zagraniczny autorstwa Macieja Okraszewskiego

  • red. Beata Szady, Dziobak literatury. Reportaże latynoamerykańskie
  • tłum. Beata Szady, Tomasz Pindel, Dagmara Luboń, Nina Pluta i inni
  • wyd. Dowody na Istnienie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021