Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

FESTIWAL MALTA. Nie jestem taka zła

Festiwal Malta na czas od środy 22 lipca do niedzieli 26 lipca przeniósł się na Scenę na Wilczaku przy ul. Przełajowej. Jak wyglądał festiwalowy weekend?

. - grafika artykułu
Aleksandra Staśkiewicz, fot. Rafał Piątek

Sobotnie popołudnie na Scenie na Wilczaku wita mnie przytłaczającym upałem, który nie zna litości. Szybki marsz od starówki zajął mi pół godziny. Gdy pojawiam się kwadrans przed planowanym występem Aleksandry Staśkiewicz o godz. 17, niewielkie grupki ludzi ukrywają się pod parasolkami wokół food tracków, z których płyną jednostajne bity. Zespół Krystyny Lamy, przygnieciony słońcem, mozolnie ćwiczy przed spektaklem Potrzebuję Cię jak wody.

Podpytuję w informacji, gdzie będą odbywać się tańce. Dostaję wiadomość, że przed główną sceną. Widzę za nią dziwną instalację z kręgiem czarnych namiotów, który wygląda jak mini plan filmowy słowiańskiej wersji rytuału z Midsommar. W biały dzień. To tam w czasie warsztatów kobiety przez kilka dni mogły na kasety nagrywać opowieści o swojej sile i odwadze, które w niedzielę poznańscy artyści Kajetan Hajkowicz, Magdalena Mellin i Hubert Wińczyk zaprezentowali w ramach herstorycznego performansu Bez_tytułu / Re_kolekcja. Ten temat pojawia się zresztą także w sobotnich przedstawieniach.

Co jest z tobą nie tak?

Ale pod samą sceną póki co jeszcze nikogo nie ma. Niewielka grupa widzów zbiera się dopiero około godz. 17. Dowiadujemy się, że zaczniemy później, od przedstawienia Wojciecha Furmana Nie ma dzieci, są ludzie. To rozwinięcie dyplomowego występu solowego, które tancerz zaprezentował w Akademii Wychowania Fizycznego na kierunku Taniec w kulturze fizycznej: w oryginalne mające sześć minut, a w nowej wersji przygotowanej na Maltę - minut dwanaście. Furman rozpoczyna przedstawienie w ciszy, wbiegając z impetem na scenę - i to nerwowe tempo, żywiołowa energia dominują w jego mocnym występie. Wciela się on w postać "krnąbrnego" dziecka. Operuje ono książkami jak obiektami, bawiąc się nimi, a niby powinno czytać, uczyć się, być "grzeczne". Furman jest także rodzicem, który poirytowany krzyczy: "Co jest z tobą nie tak? Sprzątaj ten bajzel! Ale w tej chwili!". Niemniej - dziecko interpretuje to jako budowanie z książek konstrukcji. Jednak układanie ich w rządku wydaje się daremne - złośliwością rzeczy uporczywie się przewracają. Artysta sięga po dwie z nich, otwiera i wykonuje z nimi ruchy, przypominające japoński taniec z wachlarzami. Poleruje też książkami podłogę. W Nie ma dzieci, są ludzie muzyka pojawia się dopiero na samym końcu solo aktu.

Furman sięga po konkretne książki skierowane do dzieci lub poświęcone im. Traktuje je zarówno jako obiekty sceniczne, jak i narzędzia edukacyjne. W Nie ma dzieci, są ludzie to dwuznaczny, ambiwalentny symbol: książka jako narzędzie może być zarówno twórcze - budować i wzmacniać dziecko, jak i ograniczające - tłamsić je, musztrować i kontrolować, a więc być elementem opresji rodziców. W moim odczuciu spektakl Nie ma dzieci, są ludzie podejmuje też problem stosowania przemocy względem dzieci.

- Zależy mi na pokazaniu błędów, które pojawiają się w relacji dorosły-dziecko. To niekoniecznie musi być przemoc, a równie dobrze język, w jaki się do dzieci zwracamy, czy sposób, w jaki je traktujemy. Każdy z nas miał jakieś dzieciństwo - moje było bardzo dobre i udane. Na pewno nie odwołuję się do niego w kontekście przemocowym. Ale miałem z rodzicami różne problemy jako dziecko czy nastolatek. Pamiętam różne zachowania, słowa moich rodziców - wypowiadane tak, jak w piosence Kasi Nosowskiej Mówiła mi matka - wyjaśnia.

Furman przyznaje, że wyzwaniem było występowanie na otwartej przestrzeni, choć traktuje to jako specyfikę sceny plenerowej. Mam wrażenie, że Nie ma dzieci, są ludzie to w tych warunkach głównie czytanie zapisu nutowego, niż słuchanie utworu. Swoje przedstawienie tancerz oryginalnie przygotował pod warunki teatralne, gdzie wykorzystanie ciszy i wyciemnienie bardzo dobrze się sprawdzają. Uzyskanie takiej siły przekazu było nieosiągalne na Scenie na Wilczaku, gdzie sama scena to tylko część maltańskiej "wioski".

Zacieram ślady

Po Furmanie wystąpiła Aleksandra Staśkiewicz, która w Świnia! Krowa! Małpa! Wiedźma! proponuje skrajnie odmienną formę taneczną. Jest ona oparta o płynny, subtelny i złożony ruch, śpiew, a także muzykę instrumentalno-elektroniczną Patrycka Zakrockiego, nadającą hipnotyczny rytm formie. Część choreografii Staśkiewicz zaplanowała jako ruch tuż przy samej ziemi, co niestety jest niezbyt czytelne na scenie plenerowej. Oryginalnie w Świnia! Krowa! Małpa! Wiedźma! zastosowane jest światło punktowe. Podobnie, jak w przypadku Nie ma dzieci, są ludzie możemy sobie wyobrażać, jak ten spektakl może wyglądać w warunkach teatralnych.

Tancerka prezentuje w krótkiej formie szeroki wachlarz ludzkich emocji, prezentując dwie skrajnie różne interpretacje śpiewane krótkiego tekstu: jedną pełną furii, a drugą dziwnej słodyczy: "Nie jestem taka zła. Zacieram ślady niezadowolenia. Odsuwam myśli skrzeczące złowieszczo. Wymywam jadem zalane wnętrza i kocham, kocham, kocham bardziej jeszcze".

Źródła Świnia! Krowa! Małpa! Wiedźma! są autobiograficzne, a sam tytuł to zbiór epitetów, wykorzystywanych w dzieciństwie przez artystkę i jej siostrę, gdy były na siebie zdenerwowane. - To moje osobiste doświadczenia z budowania różnych związków międzyludzkich, nie tylko partnerskich. Wynikające z tego emocje są ciężkie i trudne do opanowania, skłaniają do dziwnych reakcji. Zależało mi jednak na tym, aby pokazać naszą moc sprawczą. Emocja jest w stanie nas prowadzić, ale i może zepchnąć w niefajną historię. Dobrze jest na nią popatrzeć. Emocje są częścią nas i mówią nam bardzo wiele o nas. Złość, furia wynikają często z bezsilności, strachu - wyjaśnia tancerka.

Rozbierz mnie ze wszystkich moich sił

W kontraście do tych dwóch, niewielkich form kameralnych stały Odmęty, wieczorny występ wokalistki YoenNa (pseudonim artystyczny Joanny Jewuły). Wykorzystując doświadczenie aktorskie swoje występy projektuje jako niezwykle bogate muzyczne formy teatralne, angażując do nich grupy aktorów. Jej show może się trochę kojarzyć z oprawą wizualną piosenek Eurowizji, czy widowiskowym wykonaniem piosenek diw muzyki pop, ale YoenNa udaje się uniknąć kiczu, przesady i nadmiaru. Zwracają przy tym uwagę same teksty utworów - poetyckich i niejednoznacznych, czy skłonność do bycia self-made-woman. YoenNa śpiewa, gra i tańczy w czasie występów, a grupa tancerzy służy jej do rozbudowywania opowieści budowanej na scenie.

]- Jestem aktorką, kocham teatr i uwielbiam wkładać go na scenę. Jako jedna osoba występująca na scenie jestem w stanie opowiedzieć jakąś historię. Ale przy użyciu ludzi mogę zbudować dużo szerszą opowieść, cały teatr wokół mojego konceptu. Nie mam stałej grupy tancerzy. Do każdego koncertu zbieram aktorów i tancerzy, których znam i przygotowuję ich do występu. Przychodzę na próby z konspektem historii, narracji, która będzie opowiadana na koncercie, a w ich trakcie razem tworzymy do tego choreografię. Do Odmętów większość choreografii miałam już opracowaną wcześniej, więc próby trwały tydzień - wyjaśnia Jewuła.

Wcześniej, na początku lipca YoenNa występowała na KontenerArt, gdzie zaproponowała zupełnie inny spektakl, cyrkowy i ostry. Odmęty są - w równej mierze z powodu repertuaru, co charakteru etiud tanecznych - bardziej płynne i wodniste. - Ciężko byłoby historię Odmętów streścić fabularnie. Polega raczej na wprowadzaniu publiczności w różne stany. Moje teksty są dosyć poetyckie i każdy może je zinterpretować inaczej. W Odmętach pojawia się upadek, smutek, różne rodzaje miłości - mówi artystka. Odmęty YoenNa ponownie zaprezentuje w Koninie 22 sierpnia o godz. 18.30. Planuje też zacząć pracę nad płytą.

Woda jest tobą

W niedzielny wieczór na Scenie na Wilczaku odbyła się premiera wspaniałego teledysku do protest-songu Woda jest tobą zespołu Cukry. Obrazy natury i polskiej wsi zderzone są w nim z tym, jak w ten pejzaż brutalnie wkracza człowiek. Klip jest związany z tematem przewodnim tegorocznego Generatora Malta, poświęconym problematyce wody. Teledysk w formie krótkiej opowieści filmowej wyreżyserowała Maria Ornaf, artystka związana z Poznaniem. To absolwentka Intermediów na UAP, obecnie studiuje też w Szkole Filmowej w Łodzi. To tam stworzyła etiudę szkolną Piołun (2019), która zebrała wiele nagród w Polsce i za granicą.

Marek S. Bochniarz

  • Scena na Wilczaku
  • Malta Festival Poznań
  • 25.07

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020