Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Czy od samotności można uciec?

Pozornie w tej powieści niewiele się dzieje. Zmieniają się pory roku, bohaterowie szwendają się po mieście, nieraz razem, innym razem osobno, a to pójdą do pracy, a to spotkają się niespodziewanie na kolacji... Ta książka jest o świecie, którego dziś już nie ma.

Rysunkowy, utrzymany w pastelowych barwach baner przedstawiający siedzącego na ławce i czytającego książkę ptaka. Ptak ma ciało małego chłopca, ubrany jest w kardigan i krótkie spodenki. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Ostatnie lato w mieście zdaje się na pozór pozycją do szybkiego przeczytania - w polskim wydaniu ma zaledwie nieco ponad 200 stron. Rach ciach i kolejna książka zaliczona - można by pomyśleć. Tyle tylko, że to, co napisał włoski twórca Gianfranco Calligarich jest literaturą najwyższej próby - tak dobrą, że nie sposób na jakiekolwiek rach ciach i szybkie czytanie. Bo też szkoda byłoby się w tej literaturze nie zagłębić, nie zagubić, nie zatracić niczym w uliczkach jednego z włoskich miast, najlepiej oczywiście Rzymu, który też jest bohaterem Ostatniego lata w mieście, ale o tym więcej za chwilę.

Oto bowiem Leo Gazzarra, trzydziestolatek z Mediolanu. Snuje się po ulicach Rzymu niczym cień człowieka. A to znów pod wpływem alkoholu, a to w kolejnej próbie zerwania z nałogiem. I tak w kółko. Lekkoduch, niespełniony pisarz, w życiu mógłby robić wszystko, a my poznajemy go, gdy szuka pracy między jedną a drugą redakcją w zajęciach tak niedzisiejszych i tak z dzisiejszej perspektywy niepojętych, jak maszynopisanie relacji sportowych dla jednego czy drugiego tytułu. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby zapytać Leo, co chciałby w życiu robić, nie potrafiłby wprost odpowiedzieć.

Ma jednak w sobie coś czarującego, coś przyciągającego ten młody mężczyzna. Ma więc i znajomych, mniej i bardziej rozgoszczonych w końcu lat 60. XX wieku, gdy toczy się akcja powieści Calligaricha. Dziwny to czas, prawda? Niby nie tak dawno, a jednak chwilami zdaje się, że już wieki temu. Europa zdaje się pogrążona w jakimś wielkim westchnieniu ulgi, że oto po 20 latach nie nadeszła kolejna wojna światowa, że jest tak dziwnie spokojnie, niesłychanie wręcz. I nad tym wszystkim zdają się wisieć niczym chmury pytania o sens życia, a także o to, co nas dzieli, o różnice klasowe - czy arystokratyczny stary świat odchodzi właśnie do lamusa, czy też staje się enklawą dla uprzywilejowanej mniejszości? W takiej właśnie rzeczywistości toczy się akcja Ostatniego lata w mieście, choć toczy się naprawdę nie jest tu najlepszym określeniem. Wszystko wszak dzieje się niespiesznie - jak to latem, w Rzymie, we Włoszech, gdy chwilami nawet podczas sjesty trudno odetchnąć.

Leo pewnego dnia poznaje Ariannę. Jest jak jej imię - lekka, zwiewna, nieuchwytna, rozdygotana na wietrze, też szukająca swego miejsca w życiu, choć pewnie gdyby ją o to wprost zapytać, nie tak nazwałaby swoją codzienność. Raz jest im do siebie bliżej, raz dalej. Czy to jeszcze tylko relacja, czy już związek; wciąż coś niczym pierwsze zauroczenie, czy też wielka miłość? Nic tu nie jest pewne, wszystko zależy od dnia, ba! od ulotnej chwili nawet.

Wreszcie i Rzym. Miasto, jak wiemy, nie tylko z powiedzenia wieczne. Kto był w stolicy Włoch, zapewne podczas lektury chętnie powłóczy się razem z Leo po niejednym zaułku czy placu. Choć nie jest to ten Rzym, który znamy z naszych turystycznych wypadów tu i teraz - to miasto mniej i bardziej zapuszczone, zaniedbane, rozjeżdżane samochodami tam, gdzie dziś nikt już ich nie wpuszcza. Pewnie nawet hipsterskie dziś Zatybrze jest w tej końcówce lat 60. zapuszczone tak, że nie sposób nam to sobie wyobrazić.

Patrząc na tę dziwną letnią codzienność w wielkim mieście, na Leo, Ariannę, ich przyjaciół i znajomych, trudno odpędzić od siebie myśli, że oto świat, którego już nie ma. Oto ludzie, którzy na siebie wpadają, jakby przez przypadek. Jak oni w ogóle wtedy mogli żyć bez tych wszystkich komunikatorów w komórkach? Jak się ze sobą umawiali? Jak żyli? Czy to w ogóle możliwe? A jednak... I mimo wszystkich różnic łączy ich też coś dziwnie nieuchwytnego z nami dzisiaj, coś jakby pytanie: czy od samotności można uciec? Mam dziwne przeczucie, że mimo rozwoju technologii, mimo całego jutra, którego dziś nie znamy, za kolejnych 60 lat to pytanie wciąż będzie aktualne...

Aleksandra Przybylska

  • Gianfranco Calligarich, Ostatnie lato w mieście
  • tłum. Karolina Skórska
  • Wydawnictwo Czarne

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023