Współbycie w kuratorstwie

Ile warstw ma kuratorstwo i czy warto wybierać się na spacery po galeriach sztuki? O byciu uważną, uczeniu innych i uczeniu się od innych mówią organizatorki projektu Pracownia Kuratorstwa, Jagna Domżalska i Agata Rodríguez.

. - grafika artykułu
Od lewej: Agata Rodriguez, Jagna Domżalska, Zuzanna Tetera, Kajetan Wójcik, Zosia Sałasińska, siedzą: Martyna Miller, Izabella Gustowska, fot. Dorota Karolewska

Opowiedzcie o sobie. Czym się zajmujecie?

Agata: Razem z mężem, Carlosem, prowadzę Fundację Rodríguez (wcześniej Rodríguez Gallery). Jestem historyczką sztuki, galerzystką, wykładowczynią na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym. Czuję się też edukatorką, ponieważ w Fundacji organizujemy wiele wydarzeń edukacyjnych oraz sieciujących. Jednym z nich jest Pracownia Kuratorstwa.

Jagna: Jestem historyczką sztuki i kuratorką. Na co dzień pracuję w Centrum Kultury Zamek, gdzie od kilkunastu lat prowadzę program rezydencji artystycznych. Współpracuję z wieloma instytucjami w Polsce i nie tylko, organizując wystawy autorskie oraz wspierając osoby artystyczne w ich solowych projektach. Oprócz tego prowadzę zajęcia na Wydziale Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa i na Wydziale Fotografii na UAPie. Działam też w polskiej sekcji AICA, czyli Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki.

Kiedy i jak pojawił się pomysł stworzenia Pracowni Kuratorstwa?

A.R.: Dwa lata temu galeria zmieniała profil z typowo galeryjnego na fundację, szukaliśmy wtedy nowych formatów edukacyjnych. Zawsze przyświecała nam idea przybliżania sztuki, często określanej jako hermetycznej, publiczności. W programie uwzględniamy różnych odbiorców, zarówno osoby, które są już w środowisku artystycznym, jak i te, które dopiero zaczynają lub są po prostu obserwatorami. Pamiętam, że w trakcie poszukiwań nowych rozwiązań rozmawiałam z Jagną, która zaproponowała stworzenie Pracowni Kuratorstwa.

J.D.: Od dawna myślałam o tym, że nauczanie kuratorstwa wymaga realnej pracy w przestrzeni i z przestrzenią. Studenci malarstwa czy rzeźby mają stały dostęp do tego samego pomieszczenia, w którym mogą swoje projekty rozwijać stopniowo. Pomyślałam o stworzeniu dla adeptów kuratorstwa pracowni w dosłownym tego słowa znaczeniu. To zbiegło się z momentem kiedy Fundacja Rodríguez zaczęła akcentować jeszcze bardziej swój edukacyjny profil. Postanowiłyśmy w Fundacji stworzyć miejsce, które jest bazą, do której można przychodzić, przebywać w niej, pracować nad czymś.

Doświadczenie przy kuratorowaniu wystaw w instytucjach jest takie, że etap realnej pracy z przestrzenią, choć jest kluczowy, ogranicza się zazwyczaj do kilku dni. W Pracowni Kuratorstwa osoby uczestniczące mają okazję oswoić się z przestrzenią, poznać ją, a w pewnym sensie ją rozpracować. Spotykamy się w niej o różnych porach, razem pracujemy, rozmawiamy, realizujemy różne ćwiczenia. Osoby dostają klucz do galerii, by móc tam przebywać kiedy tego potrzebują, mogą też pracować nad innymi projektami. W pewnym sensie stają się współgospodarzami.

Jak wyglądają poszczególne etapy projektu? Od czego zaczynacie?

J.D.: Zaczynam od warsztatu uświadamiającego zasób każdej z uczestniczących osób. To taki warsztat otwierający na możliwości wymyślania wystaw. Następny etap jest nie tyle zamykający, co zawężający: to moment selekcji i redukcji, w oparciu o ramy (budżetowe, przestrzenne, geograficzne), w których działamy. Pokazuję, czym można się kierować zanim podejmie się ostateczne decyzje i wybierze projekt. Pracujemy dwutorowo, bo równolegle analizujemy, w jaki sposób myślimy o przestrzeni i kompozycji, wymieniamy się doświadczeniami, dużo rozmawiamy. Pokazuję osobom, w jaki sposób myślę o szukaniu pomysłów na wystawę, staram się je zainspirować do tego, by szukały możliwości na własną rękę. Podpowiadam jak można wykorzystać zarówno przeszkody, jak i zasoby jako pewnego rodzaju ramy.

Kolejny etap to podjęcie decyzji: jak duża będzie wystawa i z jakimi osobami artystycznymi chcemy pracować. Wtedy wkracza Agata.

A.R.: "Urealniam". Weryfikuję, czy jesteśmy w stanie sprowadzić wybrane prace do galerii, opowiadam o działaniach promocyjnych, ale i logistycznych, takich jak podpisywanie umów. Rozmawiamy też o tym, w jaki sposób kontaktować się z osobami artystycznymi i ten kontakt podtrzymywać. Każde z tych działań wymaga konkretnych kroków, za które są już odpowiedzialne osoby współtworzące Pracownię, bo dzielimy się rolami. Ja naprowadzam i podpowiadam, czuwam, żeby wszystkie punkty z listy zostały odhaczone.

Potem nadchodzi moment na napisanie tekstu kuratorskiego i sformułowanie tytułu. Przez cały czas trwania projektu odpowiedzialność za organizację, promocję oraz ewentualne trudności techniczne ponoszą osoby uczestniczące. My stwarzamy im warunki do pracy i czekamy, kiedy należy wkroczyć. A zdarza się tak, że wkraczać nie trzeba.

W dalszej kolejności przystępujemy do montażu, który zazwyczaj trwa ponad tydzień. Zależy nam na tym, żeby popracować z przestrzenią, przetestować różne rozwiązania. Realizacją montażu zajmuje się Carlos, ale decyzje podejmują osoby kuratorskie.

Współpraca w ramach Pracowni wydaje się być bardzo warstwowa. A gdy opowiadacie o relacjach, które tworzycie z osobami uczestniczącymi, w mojej głowie pojawia się słowo "współbycie".

J.D.: Wspólnie zakorzeniamy się w galeryjnej przestrzeni, poznajemy się. Czasami widzimy się wcześnie rano, innym razem późnym wieczorem. Ktoś siedzi przy stole, ktoś robi mapę myśli, ktoś leży na podłodze, rozmawiamy, jemy. Ta pusta przestrzeń staje się przez to domowa - przez pewien czas jest tylko nasza.

Kto może się zgłosić do Pracowni Kuratorstwa?

J.D.: Projekt kierujemy do osób, które chcą rozwijać się w zakresie kuratorstwa i robią to świadomie. Przy każdej edycji ogłaszamy open call i zwracamy uwagę nie tylko na doświadczenie, ale przede wszystkim na odpowiedzi na pytania, które w pewnym sensie pozwalają nam daną osobę poznać i dojrzeć jej potencjał. Ze względu na specyfikę Pracowni, zapraszamy osoby, które dopiero zaczynają lub chcą zacząć działać kuratorsko, nie narzucamy ograniczeń jeśli chodzi o zaplecze teoretyczne.

Tworzycie bezpieczną i komfortową przestrzeń, w której można się uczyć. A czego Was uczy ten projekt?

A.R.: Dla mnie wartościowe jest pozwolenie innym na to, by uczyli się w swoimi tempie. Przestaję kontrolować, staję się obserwatorką. Nie ukrywam też, że kontakt z młodymi osobami jest dla mnie zawsze inspirujący.

J.D.: W pewnym sensie dajemy młodym osobom kuratorskim to, czego nam kiedyś brakowało. Zachęcamy je do tego, żeby sobie zaufały, były spontaniczne i śmiałe w tworzeniu, umożliwiamy im działanie. Uczymy się też z Agatą zespołowego kuratorstwa, bo na czas projektu stajemy się zespołem. Ustępujemy, oddajemy miejsce, ale równocześnie przyglądamy się innym sposobom myślenia młodych osób.

A.R.: Rzucamy osoby na głęboką wodę, bo wszystkie zadania związane z produkcją wystawy, którymi muszą się zająć, są czasochłonne i bardzo odpowiedzialne. To one rozwiązują pojawiające się po drodze problemy, a my się przyglądamy.

W galerii odbywają się też "Warsztaty w świecie sztuki", na których próbujecie znaleźć odpowiedź na pytania, które często boimy się zadać głośno, m.in. w jaki sposób promować własną twórczość? gdzie szukać środków na działanie? jak i z kim współpracować? jakie umowy podpisywać? Warto też wspomnieć, że wszystkie wydarzenia organizowane przez Fundację Rodríguez są bezpłatne i finansowane z budżetu miasta Poznania.

A.R.: Tego typu warsztaty realizujemy już od 2019 roku. Najpierw w trybie stacjonarnym, potem online, ostatecznie wróciliśmy jednak do pierwotnej formuły spotkań w galerii i kontaktu na żywo. Wraz z rozwojem projektu tematy się zmieniają, ewoluują. Teraz ruszamy z nowym formatem "Spotkania Inspiracje", czyli cyklem rozmów z osobami twórczymi, które wypracowały własne, rozpoznawalne miejsce w środowisku artystycznym. Organizacja tego typu wydarzeń pozwala nam odpowiadać na potrzeby osób ze środowiska i spoza niego.

Od czasu do czasu zapraszacie też do wspólnej wędrówki.

A.R.: Cyklicznie wyruszamy na spacery z Fundacją Rodríguez (spacery po wybranych galeriach sztuki, w każdej z nich uczestnicy spotykają się z osobami kuratorskimi/odpowiedzialnymi za wystawę i mają okazję wysłuchać kilku słów o pracach i osobach artystycznych - przyp. red.). Spotkania cieszą się dużym zainteresowaniem, bardzo zależy nam na tym, by stworzyć miłą, wspierającą atmosferę sprzyjającą spontanicznym rozmowom. Jakiś czas temu trochę zmieniliśmy formułę i teraz każdy spacer zaczynamy od małego poczęstunku kawowego.

Ta mieszanka edukacji i swoistego oswajania sztuki jest także widoczna w projekcie rezydencji artystycznych kuratorowanych przez Ciebie, Jagno, a odbywających się w Centrum Kultury ZAMEK.

J.D.: Naszym celem było wykorzystanie przestrzennego i historycznego kontekstu dawnego zamku cesarskiego. Na rezydencję zapraszamy osoby artystyczne, które poprzez działania twórcze chcą zreinterpretować Zamek i jego historię. Ważnym elementem projektów są kontekstowe wydarzenia towarzyszące, które są otwarte dla osób zainteresowanych i tworzą rodzaj społeczności wokół projektu. Społeczności, która potem z zaciekawieniem pojawia się na finalnym wydarzeniu by zobaczyć efekt końcowy rezydencji.

Obie działacie bardzo intensywnie i na wielu polach. Czym jest dla Was kuratorstwo?

J.D.: To pytanie, które zawsze mam w głowie, a odpowiedź na nie się zmienia wraz z moim doświadczeniem i rozwojem. Powiedziałabym, że obserwuję różne kuratorstwa. Dla mnie jest to rodzaj towarzyszenia i prowadzenia, opieki, ale też wyczuwania potrzeb drugiej strony i związanej z tym elastyczności. Jednocześnie teraz uczę się widzieć w procesie kuratorowania też siebie i moje potrzeby. Z perspektywy czasu widzę, że projekty, które realizuję, zwykle opowiadają dodatkowo o jakimś zagadnieniu związanym z moim życiem - nie jest to planowane. Moje kuratorstwo z pewnością wyróżnia zwrócenie jednej z kluczowych roli kompozycji. Rozumiem to jako świadome kształtowanie nie tylko treści, ale także wyglądu wystawy. Dialog między pracami, ale też dialog prac z przestrzenią, która jednocześnie ogranicza i umożliwia. Wspominałam o tym, że kuratorstwo ewoluuje z czasem, jednak dla mnie kwestia wizualności niezmiennie pozostaje ważna w tym samym stopniu, co treść wystawy.

A.R.: Myślę, że to, o czym mówi Jagna, dobrze opisuje słowo "towarzyszenie". Na samo kuratorowanie patrzę trochę z innej strony, bo z perspektywy galerii, która ma określoną funkcję w tym procesie. Nie czuję się kuratorką wielu wystaw, ale paradoksalnie wnoszę do nich elementy kuratorstwa, robię to intuicyjnie. Bardzo ważna jest dla mnie komunikacja rozumiana zarówno jako oddziaływanie prac między sobą, jak i relacja na linii wystawa - osoby odwiedzające. To warstwa komunikacyjna decyduje o sukcesie wystawy i przede wszystkim jej odbiorze.

Czego możemy spodziewać się w trzeciej odsłonie Pracowni Kuratorstwa?

J.D.: Mamy nadzieję na to, by realizować projekt w wymarzonej, szerszej skali. Rozwijamy nasz pomysł cały czas i z dwóch poprzednich edycji wyciągamy wnioski i modyfikujemy przede wszystkim tryb pracy i częstotliwość spotkań. O tym, jaka będzie trzecia edycja Pracowni Kuratorstwa powiemy więcej na początku przyszłego roku.

Rozmawiała Klaudia Strzyżewska

  • wystawa końcowa drugiej edycji Pracowni Kuratowstwa - "głodna jak wiejski pies i z głową pełną"
  • Galeria Rodríguez
  • czynna do 21.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025