W tej niewielkiej powieści poznajemy zaledwie strzępki i wycinki z codzienności oraz przeszłości głównej bohaterki - może dlatego, że całej siebie nigdy nie dopuszcza do głosu. Choć zza wyprasowanych garsonek i służbowych lunchów przebijają się czasem cienie prawdziwego świata, Emma stara się pokazać tylko to, co wypada w pracy. Bryluje w bezdusznym świecie asapów i deadlajnów, ale rozsypuje się w domowym zaciszu, a także wtedy, kiedy stabilna do tej pory firma zaczyna się chwiać w posadach. Zrobi wszystko, by nie zostać tą, którą spotka groźnie brzmiąca redukcja. Emma wie, czym byłoby dla niej bezrobocie, bo już go doświadczyła - był to czas pustki, martwej ciszy i ciemności. Nie może sobie pozwolić na kolejny taki upadek, bo wątpi, czy dałaby radę jeszcze raz się z niego sama podźwignąć. Zna się na tym, co robi, ale jednocześnie jej relacja z pracą jest wręcz pasożytnicza - nie oddala się od niej o krok, a tym bardziej nie może sobie pozwolić na śmierć żywiciela, upadek tego skomplikowanego i niezrozumiałego dla nikogo z zewnątrz organizmu.
Elise Karlsson częściowo obnaża i wyśmiewa sposób funkcjonowania wielkich korporacji oraz relacje, jakie ich pracownicy nawiązują ze sobą nawzajem oraz swoją pracą. Emma, o ironio, pracuje w wydawnictwie publikującym poradniki na temat lepszego życia i bardziej efektywnej pracy, niewiele jednak czasu poświęca na osobisty rozwój w tych kierunkach. Nie tyle nie może, co raczej nie chce już podejmować żadnego wysiłku w życiu prywatnym - wystarczają jej wyzwania zawodowe, a przynajmniej tak utrzymuje. Gdzie są te wszystkie pozostałe kwestie, których nie dopuszcza do głosu? Związki, rodzina, uczucia, przyjaciele, potrzeby serca i ducha? Tego nie wiadomo, ich nieobecność jest tak wyraźna, że paradoksalnie widać je przez to bardziej wyraźnie - są naznaczone jakąś traumą, wymazaną przeszłością, do której bohaterka nie potrafi, lub nie chce wracać. Jej teraźniejszość to korporacyjna ideologia, ale wspomnienia wydają się mniej jednoznaczne i bardziej emocjonalne, przepełnione goryczą, może nawet cieniem tęsknoty.
Być może jest to, jak sugeruje okładkowy opis, książka o pracy w korpoświecie. Jednak moim zdaniem to powieść o ludzkiej samotności. Chyba że te dwie rzeczy są tym samym? Maska nakładana każdego dnia do pracy, wierność sztucznym, cudzym zasadom - to nie jest środowisko, w którym człowiek realizuje się osobiście albo rozwija społecznie. To codzienny kierat, który może być do zniesienia tylko wtedy, gdy istnieje jeszcze coś poza nim. Zwykłe, prywatne życie poza pracą bywa trudniejsze od zawodowego, rzadko daje natychmiastową gratyfikację i nie zapewnia premii na koniec roku, ale przynajmniej czyni nas ludźmi, pozwala odczuwać drobne przyjemności i śmiać się niezależnie od konwenansów. Pachnie poranną jajecznicą, popołudniowym ciastem i mokrą sierścią psa po deszczowym spacerze. Tego nie daje w pakiecie żadne korpo.
Anna Tomczyk
- Elise Karlsson, Linia
- tłum. Dominika Górecka
- Wydawnictwo Pauza
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020