Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

ZAPISKI Z LAMUSA. Wynurzenia pierwszego spikera

O spikerkach Radia Poznańskiego w "Zapiskach z lamusa" można już było swego czasu przeczytać. To samo dotyczy spikerskiej doli czy też jak kto woli - niedoli. Ale co do powiedzenia ma człowiek, którego głos był pierwszym, jaki poniósł się falami radiowymi z poznańskiego studia do wszystkich złaknionych audycji słuchaczy?

Czarno-białe zdjęcie grupowe elegencko ubranych kobiet i mężczyzn. Część grupy stoi, część siedzi. - grafika artykułu
Grupa pracowników Radia Poznańskiego; na zdjęciu widoczni są m.in.: Władysław Rogacki, Franciszek Łukasiewicz, Gabriela Krieger-Biernacka, Barbara Jurkówna, Cezary Kreczy (dolny rząd, pierwszy z lewej), Maksymilian Staliński, ok. 1927. Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

"Pierwszy chronologicznie zapowiadacz radiostacji poznańskiej, p. Cezary Kreczy, który za czasów swego urzędowania w «R.P.» zdobył sobie wiele sympatji wśród radjosłuchaczy - na specjalną prośbę nadesłał czytelnikom «Tygodnia Radjowego» poniższe «wynurzenia»"* - tak zaczyna się tekst umieszczony w rubryce Speakerzy polscy o sobie ("Tydzień Radiowy", nr 29/1928). Zaraz potem głos zabiera na łamach gazety zaanonsowany w ten sposób Kreczy.

"Będąc specjalistą w dziedzinie zupełnie innej, dostałem się do «R.P.» najzupełniej przypadkowo, niewątpliwie jednak w związku z tem, że interesuję się w mierze niezwykłej wszelkimi objawami nietylko w dziedzinie technicznej. Jakkolwiek nigdy nie miałem zamiaru poświęcenia się temu nowemu osobliwemu zawodowi speakera (czyli «pyskacza»), jak wykonawcę tych nowych czynności uprzejmie nazwały miłe moje współpracowniczki w «R.P.» w swojem dążeniu do stworzenia polskiego terminu, jasnego, precyzyjnego i sympatycznego, to jednak swego «czasu radjowego» nie żałuję" - pisze. Po chwili wspomina, że w 1927 roku stał się "osobą historyczną" - jako pierwszy, jeszcze przed oficjalnym otwarciem radiostacji, przemawiał "do tajemniczego mikrofonu". Przed tak doniosłym wydarzeniem musiały odbyć się przecież próby, przymiarki, żeby w dniu hucznego otwarcia wszystko poszło zgodnie z planem, nie rozczarowując nikogo - tak pracowników Radia Poznańskiego, jak i przede wszystkim jego słuchaczy.

Jakie były wrażenia pierwszego spikera z późniejszej pracy w radiu? Bardzo podobne do tych, które towarzyszyły jego koleżankom i kolegom po fachu. Kreczy przyznał jednak, że niektóre odczucia typowe były tylko dla tych pierwszych dni działania lokalnej radiostacji, a potem - jak z każdą pracą bywa - wkradać się do niej zaczęła zawodowa rutyna: "Muszę jednak donieść, że pewnych wzruszeń doznawałem wyłącznie w pierwszych dniach, później ta praca stała się przyzwyczajeniem tak, jak każda inna (przez to bynajmniej nie chcę powiedzieć, że ona jest lub też była mechaniczną)".

W trakcie pracy i poznawania nowego medium od kulis, rodziły się w Kreczym rozmaite refleksje związane ze wszystkimi wynalazkami, które miały ułatwić człowiekowi życie w rozmaitych jego obszarach. Na łamach tygodnika próbował nawet ustalić pozycję radia na tle współczesnych udogodnień i przewidzieć, jak losy tego medium potoczą się w przyszłości. Porównał on radio z telefonem, pisząc, że "jako czynnik porozumiewania się jednostek telefon obecnie jeszcze, z punktu widzenia czysto praktycznego, przedstawia wyższą wartość o tyle, że jest do rozporządzenia prywatnych jednostek". Gdyby jednak udało się udostępnić "szerokim masom zakładanie prywatnych stacyj nadawczych, to w tej postaci radjo spełni rolę wysoce udoskonalonego telefonu". Kreczy zauważa także, że "radjo jest udoskonaloną formą tych usług, jakie do tej pory dawały człowiekowi telefon, gramofon, gazeta i przejmuje częściowo funkcje tych ostatnich, nie zastąpi natomiast słuchania koncertu tak, jak go zastąpić nie mógł gramofon". Koncert wyróżnia się bowiem "czynnikiem społecznym". W przypadku wydarzenia muzycznego o takim właśnie charakterze, "składnikami" jego są: "fakt jednoczesnego grania i słyszenia" oraz "fakt jednoczesnego słuchania produkcyj przez wielu ludzi". Czynnik społeczny związany jest, jak należy rozumieć dalsze przemyślenia spikera, z faktem, że na koncerty nie chodzi się tylko i wyłącznie dla doznań akustycznych, ale również z chęci uczestniczenia w czymś, w czym udział bierze większe grono ludzi.

Chciał jeszcze Kreczy może i coś dodać, ale musiał kończyć "ze względu na brak czasu i miejsca". Zaznaczył jeszcze w ostatnim zdaniu, że poprowadzona dalej refleksja na ten temat mogłaby doprowadzić do "przeprowadzenia ciekawego studjum np. na podstawie szczegółowo opracowanej ankiety do słuchaczy". Jak widać pomysły na badania społeczne w sferze kultury i rozrywki nie są w żadnym razie rzeczą nową. Swoją drogą to ciekawe, co Kreczy powiedziałby na dzisiejsze nowiki i wynikający z nich "czynnik społeczny"...

Justyna Żarczyńska

* We wszystkich cytowanych fragmentach zachowano oryginalną pisownię.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024