"Ruszamy - informuje nas p. Szczerbowski - w przyszły piątek, zaczynając od niezawodnego Gniezna. Zagościmy kolejno w Inowrocławiu, Ciechocinku, Toruniu, Bydgoszczy, Grudziądzu, Tczewie, Gdańsku i Gdyni"* - czytamy w "Nowym Kurierze" (nr 133/1933) w artykule Wielka rewia poznańska wyrusza na podbój prowincji. Jak informuje anonimowy dziennikarz tej lokalnej gazety, "w najbliższych dniach wyrusza do kilku największych miast wielkopolskich rewja-zespół «Komedji Muzycznej» z Poznania". I chociaż zżymać się można na słowo "prowincja" w odniesieniu do tych wspaniałych przecież miast, w dużej mierze z prowincją niemających nic wspólnego, rzecz zdaje się bardzo interesująca. Pomysłodawcą i motorem przedsięwzięcia był "ruchliwy dyrektor p. Szczerbowski", którego niejednokrotnie w cyklu Zapiski z lamusa wspominaliśmy z uwagi właśnie na jego kreatywną "ruchliwość". Popisał się nią i tym razem.
Przy czym wcale, jak sugerowałby początek jego wypowiedzi i wstęp artykułu, nie myślał zamykać się tylko na Wielkopolskę! Jak opowiadał dalej: "Wracamy po tej tourze do Poznania, a na lipiec i sierpień zabawimy w Małopolsce, grając we wszystkich uzdrowiskach podgórskich". Śmiało chyba można rzec, że było to znakomite połączenie przyjemnego z pożytecznym, czy też raczej wakacji z pracą. Ci, którzy do swoich powinności zawodowych mają stosunek - bądź co bądź - nie tylko zawodowy, co w przypadku ludzi kultury jest przecież niezwykle częste, bo związane z ich pasją, talentem i potrzebą tworzenia, ucieszyć się musieli z propozycji dyrektora Teatru Narodowego, mieszczącego się w Domu Rzemieślniczym. Szczerbowski, jak co sezon, zamknął teatr na czas wakacyjny do 1 września. Nie byłby jednak sobą, gdyby do głowy nie przyszła mu myśl, dzięki której sezon może i dla wielu faktycznie się zamknął, jednak nie dla wszystkich. Szczerbowski opowiadał dalej, że "skomunikował się z artystami Komedji Muzycznej i Teatru Nowego i udało mu się pozyskać szereg najsympatyczniejszych artystów Poznania, ulubieńców publiczności w całej Wielkopolsce". Nie było w tym nawet grama przesady! Lista nazwisk była okazała i dość długa, co dowodzi tylko, że idea warta była przekucia w plan godny realizacji.
Kto miał uraczyć swoimi występami zarówno publiczność wielkopolską, jak i małopolską czy też raczej korzystającą z uroków małopolskich uzdrowisk? Jadwiga Fontanówna, Maria Nochowicz, Bolesław Fotygo-Folański, Stanisław Iwański - to tylko część nazwisk! Oprócz tego fragmenty baletowe wykonać mieli: Irena i Lidia Petz, Bronisława Tomicka i Halina Niedzielska. Jakby tego było mało, dyrektor zdecydował się na jeszcze jeden widowiskowy krok. "Rewelacją i to dużej miary jest to, że nie gramy w rewji przy fortepianie, tak jak to często praktykują rozmaite przejeżdżające «gwiazdory» przez naszą Wielkopolskę, ale przy orkiestrze, nad którą czuwa kapelmistrz Tadeusz Kurczewski" - zachęcał dalej Szczerbowski przekonany przy tym, że zakrojona na szeroką skalę i doskonale przygotowana rewia doceniona zostanie przez "znającą się na dobrym teatrze" publiczność, która występujących nagrodzi nie tylko oklaskami, ale przyczyni się też do rozreklamowania wydarzenia. Wizja pełnej widowni była przecież dla każdego, kto jakkolwiek w przedsięwzięciu uczestniczył, wizją miłą. Rzec można: miodem na artystyczne serce.
Na tym jednak nie koniec. "Drugą nowością, którą wprowadzamy, to granie dwóch zupełnie nowych programów w każdym mieście, grając po dwa dni w każdej miejscowości, dwie świetnie przygotowane rewje" - opowiadał dyrektor. Konferansjerką zająć się miał wspomniany już wcześniej "niezawodny, pełen dowcipu" Bolesław Fotygo-Folański. Do tego wszystkiego dorzucono smaczek w postaci najmodniejszych kreacji. Jak zapowiadano, "urocza Jadzia Fontanówna i powabna Marja Nochowicz olśnią publiczność wspaniałemi toaletami najwytworniejszych magazynów".
Jest oczywiste, że koszty organizacji takiej imprezy musiały być wysokie. Wszystko miało swoją cenę: kostiumy, scenografia, przejazdy oraz zakwaterowanie, a także wynagrodzenie dla około 20 osób i inne jeszcze elementy niezbędne w organizacji takiego wydarzenia. Inwestycja miała się jednak zwrócić. I to z nawiązką. Spodziewano się, że będzie to "największy sukces kasowy sezonu". Zasłużony. I jak sądzić można po tych zachęcających zapowiedziach, wart swojej ceny.
Justyna Żarczyńska
* We wszystkich cytowanych fragmentach zachowano oryginalną pisownię.
- Książka Justyny Żarczyńskiej Felietony z nie pierwszej strony. Rewelacje kulturalne w poznańskiej prasie dwudziestolecia do kupienia tutaj
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024