Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Wymiar tragiczny

"Wiosna Juliette" to pozycja obowiązkowa dla mniej lub bardziej zagubionych życiowo 30- i 40-latków. Komedia obyczajowa z rodzinnymi relacjami pogmatwanymi tak, jak tylko rodzinne relacje pogmatwane być potrafią, niejednemu widzowi najzwyczajniej w świecie dodadzą otuchy.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Tytułowa Juliette (w tej roli piosenkarka rockowa i aktorka - znakomita swoją drogą w tym konkretnym wydaniu Izïa Higelin) to stojąca na życiowym rozdrożu kobieta między 30 a 40 rokiem życia, która przeżywa trudny okres. Męczą ją ataki paniki i (prawdopodobnie) nerwica lękowa, ma za sobą niedawny epizod depresyjny. By nieco odetchnąć od Paryża, gdzie prowadzi udane życie zawodowe jako ilustratorka książek dla dzieci, wraca na dłużej do rodzinnego miasteczka, a co za tym idzie - do swojej, bądź co bądź nieco szalonej - by nie powiedzieć dysfunkcyjnej - rodziny. Tu zastajemy jej ukochaną babcię Nonę (która właśnie zamieszkała w domu spokojnej starości), siostrę Marylou (która przeżywa małżeński kryzys i wypalenie w roli "ratownika" całej rodziny), ojca Léonarda (mimo rozstania z matką Juliette wciąż zachowującego rewelacyjny życiowy humor i dystans), matkę Nathalie (szaloną artystkę-malarkę zmieniającą kolejnych życiowych partnerów niemalże zgodnie z fazami księżyca) oraz Poluxxa (sympatycznego faceta, który został lokatorem w domu babci i z którym Juliette ewidentnie nawiązuje nić porozumienia). Powrót do domu z każdą upływającą godziną okazuje się coraz ciekawszy, również dla nas - widzów.

Przez cały seans jest słodko-gorzko, bo szczere i ważne rozmowy przeplatają się na ekranie z momentami pełnymi dowcipu i gagów. Jest nam smutno, kiedy przygarnięcie przez Juliette i Polluxa kaczki nie kończy się happy endem albo kiedy główna bohaterka mówi o "tragicznym wymiarze" rzeczywistości i związanym z tym zagubieniu. Jednocześnie uśmiechamy się pod nosem na widok kolejnych przebrań ekranowego kochanka Marylou (zdecydowanie wygrywa papuga!), a sytuacyjne żarty Léonarda rozjaśniają nam mrok kinowej sali. Ten film to wprost kwintesencja francuskiego kina obyczajowego - fani gatunku z pewnością będą wiedzieli o czym mowa. Z kolei dla tych, którzy dotąd wybierali inne propozycje, "Wiosna Juliette" może okazać się zachęcającym zaproszeniem do zgłębienia dorobku twórców znad Sekwany.

Ta filmowa adaptacja słynnej we Francji powieści graficznej Camille Jourdy to bowiem pozornie prosta historia, która skrywa w sobie prawdziwą głębię. W tle opowieści czają się rodzinne sekrety, bolesne traumy i inne duchy przeszłości. Część początkowo niejasnych wątków i skomplikowanych zależności wyjaśnia się szybko, na inne odpowiedzi musimy zaczekać chwilę dłużej. Jeszcze kolejnych możemy się jedynie domyślać - na tym zresztą polega wartość obyczajowego kina w najlepszym wydaniu. Blandine Lenoir udało się wykreować na ekranie fascynujący mikroświat jednej rodziny - piękny i trudny zarazem, ale czy nie takie jest właśnie życie?

Anna Solak

  • "Wiosna Juliette"
  • reż. Blandine Lenoir

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025