Julie Roy spieszy się zawsze i wszędzie - do pracy i z pracy, odprowadzając dzieci do opiekunki i odbierając je od niej, na zakupach, podczas wykonywania zawodowych obowiązków i w drodze na rozmowę kwalifikacyjną, gotując, sprzątając, nawet biorąc (relaksującą?) kąpiel... Jej codzienność to nieustanny niedoczas i pośpiech, permanentny stres i poczucie, że jeśli choć raz przerwie ten pęd, cała misterna konstrukcja pod hasłem "życie" rozsypie się jak domek z kart. Brzmi znajomo?
Od pierwszych scen Na pełny etat Eric Gravel nie pozostawia widzom złudzeń, że główna bohaterka prędko zasłuży choć na chwilę odpoczynku. Obserwujemy jej codzienną rutynę czasochłonnych i uciążliwych (zwłaszcza w okresie strajków pracowniczych) dojazdów do oddalonego od domu Paryża w którym sprząta pokoje hotelowe, i równie wykańczających powrotów z pracy na sielską prowincję, która jednak przy tak napiętym grafiku wcale nie daje wytchnienia, a tym bardziej nie cieszy.
Dodatkowych obowiązków dostarczają dzieci, wymagający remontu stary dom, natarczywe telefony z banku i telefony Julie do byłego męża, który unika płacenia alimentów, organizacja kinderbalu... Lista zadań do wykonania zdaje się nie mieć końca, szefowa - Sylvie - wciąż narzeka na jej spóźnienia i niewypełnioną ewaluację, wymarzona praca okazuje się być trudniejsza do zdobycia niż początkowo zakładała, synek ulega wypadkowi, a sama Julie źle odczytuje sygnały wysyłane przez pomocnego sąsiada Vincenta... Słowem - na ekranie obserwujemy prawdziwy dramat.
Laure Calamy jako Julie doskonale zdaje egzamin. Jej interpretacja postaci to wspaniały przykład everywoman w kinie współczesnym, ze wszystkimi tego odcieniami. Naturalność z jaką wcieliła się w rolę wielu kobietom pozwoli utożsamić się z główną bohaterką, a czyż nie o to właśnie chodzi w kinie zaangażowanym, poruszającym ważne społecznie tematy? Ruch kamery, tempo akcji, dobór bohaterów i rozrysowane między nimi zależności powodują, że już samo przyglądanie się zmaganiom Julie z piętrzącymi się przeciwnościami wywołuje w widzu poczucie solidarności, uruchamia ogromne pokłady empatii, a jednocześnie sprzeciwu wobec takiego stanu rzeczy. Kto z nas naprawdę osiąga w życiu work life balance niech teraz podniesie rękę. Przykro mi, nie zliczę. Za szybko biegniecie.
Anna Solak
- Na pełny etat
- reż. Eric Gravel
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022