Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Licencja na zakochanie

Richard Linklater to jeden z tych nielicznych reżyserów, którzy czują się równie dobrze, tworząc ambitne kino niezależne (Przed wschodem słońca, Boyhood), co realizując głupkowate filmy rozrywkowe (Szkoła Rocka, Gdzie jesteś, Bernadette?). Hit Mana należy zaliczyć do tej drugiej kategorii, choć jego fabułę zainspirowały prawdziwe wydarzenia.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Znacie te amerykańskie komedie romantyczne, najczęściej kierowane do widowni w wieku studenckim, w których jest wiele pięknych i przebojowych, choć mało interesujących dziewczyn, ale bohater wybiera tę jedną jedyną nieśmiałą, inteligentną, błąkającą się w tłumie w okularach i z włosami spiętymi w kucyk, w którą wciela się niezwykle atrakcyjna aktorka z trudem udająca brzydulę dopóty, dopóki nie rozpuści włosów, nie ściągnie okularów i nie okaże się tą najatrakcyjniejszą ze wszystkich? Tym razem taką brzydulą jest grany przez Glena Powella Gary Johnson - na co dzień niezwykle grzeczny i ułożony wykładowca psychologii i filozofii, zafascynowany koncepcją woli mocy Nietzschego i jednocześnie jeżdżący hondą civic, za co zresztą ostro obrywa mu się od studentów. Po godzinach dorabia sobie jako technik policyjny zakładający podsłuchy, aż pewnego razu musi wcielić się w podstawionego przez policję płatnego zabójcę. I idzie mu tak dobrze, że z czasem ta rola staje się jego stałą fuchą.

Oczywiście niezwykle przydaje mu się w nowym fachu znajomość psychologii - pogłębiony research w internecie pozwala mu dostosować kreowaną postać do danego klienta. A ci nie należą do elity społeczeństwa - to raczej zwykli, mściwi ludzie, którzy marzą o tym, by ukarać niewierną żonę, pozbyć się irytującego kolegi z pracy czy zemścić się na sąsiedzie. Podczas jednej z akcji poznaje piękną Madison, którą najpierw, wbrew prawu, odwodzi od morderstwa męża, a potem nawiązuje z nią romans. Rzecz jasna nie wychodząc z roli charyzmatycznego płatnego zabójcy. I szybko przekonuje się, że prowadzenie podwójnego życia prowadzi do przeróżnych komplikacji.

Podstawą fabuły stał się artykuł z 2001 roku, w którym opisano działalność Gary'ego Johnsona (zmarłego w 2022 roku), który przebierając się za różnych zabójców, pomógł policji złapać niejednego przestępcę. W filmie historia oczywiście została podkręcona i pociągnięta znacznie dalej - Linklater wychodzi od pytania, co by było, gdyby ów fałszywy płatny zabójca zakochał się w jednej ze swoich niedoszłych klientek? Nie brak też odwołań do różnych teorii psychologicznych i społecznych i wypływających z nich kolejnych pytań. Czy i w jakim stopniu jesteśmy w stanie kształtować nasze życie? Czy nowe role społeczne mogą doprowadzić do trwałych zmian w naszej osobowości? Czy łatwo powrócić do nudnego życia, skoro zasmakowało się już adrenaliny i odkryło wielkie pokłady charyzmy w naszym alter ego?

Nie ma się jednak co obawiać, teorie naukowe streszczane są w kilku prostych i zrozumiałych zdaniach i pełnią funkcję służebną względem całkiem banalnej, acz wyrazistej fabuły. Uproszczeń w Hit Manie co nie miara, ale relacje między bohaterami zostały tak zgrabnie przedstawione, że można przymknąć oko na niedociągnięcia - wszak mamy do czynienia z lekką komedią kryminalno-romantyczną, w której liczą się emocje, a nie zawiłości fabularne. Hit Man, dziełko w stylu Pana i pani Smith, to doskonała zapowiedź letniego sezonu w polskich kinach.

Adam Horowski

  • Hit Man
  • reż. Richard Linklater

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024