Podobnie jak to bywa w polskim kinie zaangażowanym, również u Meksykanina wesele staje się katalizatorem aktów przemocy. Oto bowiem zamożna rodzina z okazji ślubu Marianne wyprawia wystawne przyjęcie. Doniesienia o zamieszkach na ulicach wydają się odległe, a jedynym zgrzytem podczas tego uroczystego dnia wydaje się wizyta byłego pracownika starszej daty, który prosi o pieniądze na operację cierpiącej żony. Tylko panna młoda postanawia mu pomóc, ale by to zrobić, musi opuścić posiadłość i dotrzeć na przedmieścia, gdzie właśnie dzieje się rewolucja.
Choć zapowiedź zmian społecznych nie jest w ostatnich latach w kinie niczym odkrywczym, wszak ideę zdążył przyswoić sobie nawet filmowy mainstream - z większych hitów ostatnich lat wystarczy wymienić Parasite, Jokera czy Cruellę - to jednak rzadziej mamy do czynienia z dziełami wywołującymi poczucie takiego dyskomfortu, jak to jest w przypadku Nowego porządku. Franco nie chce bowiem snuć zawiłej historii, budować złożonych postaci, przez których pryzmat będziemy śledzić opowieść, lecz działać obrazem bezpośrednio na zmysły i emocje.
Kiedy więc ulice spływają krwią, ani na chwilę nie odwraca kamery, przeciwnie - zaprzęga środki filmowe w służbę intensyfikacji okrucieństwa, pogrąża widza w fabularnym zamęcie, w którym gubią się cele i motywacje poszczególnych grup i osób, w końcu wywołuje poczucie totalnego chaosu. Jedyną pewną rzeczą jest Hobbesowska "wojna wszystkich ze wszystkimi", która wybuchła, ponieważ nierówności społeczne i ekonomiczne wzrosły do takiego poziomu, że przyszło uznać dotychczasową umowę społeczną za całkowite fiasko.
Nowy porządek jest mocno zakorzeniony w meksykańskiej rzeczywistości - dobrze działa na płaszczyźnie uniwersalnej, ale zdecydowanie zyskuje, jeśli wziąć pod uwagę dotychczasową historię Meksyku, w której mieszają się wpływy polityki, armii i grup mafijnych. Nieprzypadkowo zresztą w jednym z ujęć to właśnie meksykańska flaga złowieszczo pogrąża się w mroku. Geograficzny dystans nie daje jednak żadnego komfortu - film Franco jest niewygodny, nieprzyjemny i wzbudza lęk, ponieważ trudno oprzeć się wrażeniu, że od wykreowanego na ekranie świata dzieli nas zaledwie kilka kroków. I pozbawia złudzeń - nowy ład wcale nie będzie lepszy niż ten, który znaliśmy.
Adam Horowski
- Nowy porządek
- reż. Michel Franco
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021