W Niedosycie jest trochę jak w Dziecku Rosemary, i to nie tylko dlatego, że główna bohaterka ma krótkie, jasne włosy i zachodzi w ciążę. Nagle bowiem wszyscy dookoła zaczynają na nią chuchać i dmuchać, doglądają ją, nadzorują, osaczają, szepczą między sobą, zdają się wiedzieć więcej niż ona sama. Ok, Hunter ma co prawda urodzić nie tyle antychrysta, co przyszłego prezesa wielkiej firmy, ale to przecież tylko kwestia nazewnictwa. Poddawana nieustannej presji, stresowi, niesłyszalna podczas rodzinnych spotkań, całkowicie niedopasowana do pełnego przepychu świata, by odzyskać namiastkę kontroli nad swoim ciałem, emocjami i życiem, zaczyna połykać niejadalne przedmioty - szklane kuleczki, pinezki, śrubki, bateryjki...
Film Carla Mirabelli-Davisa - debiutanta, jeśli chodzi o fabułę - jest precyzyjnie skonstruowany. Dom w którym żyje Hunter pełen jest przestronnych pomieszczeń, pokoi i salonów, a każdy z nich pod względem metrażu bije na głowę przeciętną miejską kawalerkę. Mimo to czuje się klaustrofobiczny nastrój tego miejsca - z jakichś powodów bohaterka w ogóle go nie opuszcza, a na zewnątrz wychodzi tylko wtedy, gdy spaceruje po przeszklonym tarasie z przecudownym widokiem, wyjętym niczym z jakiegoś harlequina. Żyjąc w złotej klatce zajmuje się głównie ubieraniem pięknych sukienek, graniem w gry na smartfonie i gotowaniem ulubionych dań swojego męża. Tak jak i kamera, lubi zwracać uwagę na detale - wszak przed poślubieniem milionera, pracując w drogerii, marzyła o zostaniu grafikiem. Teraz już nie musi, ma bowiem wszystko. Może za wyjątkiem ciepła, czułości, miłości, poczucia własnej wartości i celu w życiu.
Niedosyt doskonale wpisuje się w filmowe fabuły przybliżające mniej znane zaburzenia psychiczne - tak jak Patricia Rozema w Głuszy czy Agnieszka Smoczyńska w Fudze ukazywały zjawisko fugi dysocjacyjnej, a Paul Thomas Anderson w Nici widmo mizofonię, tak Carlo Mirabella-Davis uświadamia poprzez kino istnienie schorzenia o nazwie pica, które polega na zjadaniu przedmiotów do tego nieprzeznaczonych. Przy okazji reżyser opowiada też o zależności ekonomicznej i idącej za nią przemocy psychicznej, a także o traumie i próbie wyzwolenia z opresyjnej sytuacji. Jasne, biorąc pod uwagę współczesne kino zaangażowane nie brzmi to przesadnie oryginalnie, ale za to jak znakomicie się ogląda! Wszystko tu jest na odpowiednim miejscu, a ostateczna konfrontacja, krótka, lecz dosadna, świetnie pokazuje, jakie patologie rodzą się z poczucia braku kontroli nad swoim życiem i czym w takich sytuacjach różnią się kobiety od mężczyzn.
Nie sposób nie wspomnieć o Haley Bennett, aktorce wcielającej się w Hunter. Jej twarz jest jak rodzinne zdjęcie, na którym nastoletni dzieciak stoi w pewnym oddaleniu od reszty, ma skrzyżowane ręce, lekko spuszczoną głowę i w ogóle się nie uśmiecha - i tylko te niuanse zdradzają, że w domu nie dzieje się za dobrze. Tak też jest z główną bohaterką - wielokrotnie zapewnia ona, że jest szczęśliwa, i za każdym razem obdarza rozmówcę pięknym uśmiechem, ale oczy pozostają szkliste, smutne. I nawet ona nie zdaje sobie sprawy, jaki konflikt toczy się w jej wnętrzu ani kto i kiedy go wywołał.
Adam Horowski
- Niedosyt
- reż. Carlo Mirabella-Davis
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021