Zapowiadało się spokojnie: oto kabaretowi ulubieńcy stolicy przyjadą do Poznania, pokażą swój bardzo warszawski program o bardzo warszawskim powstaniu. I wrócą do siebie. Pośmiejemy się (albo nie), zaklaszczemy (albo nie) i wrócimy do swych "porzundnych", mieszczańskich domów. Z satysfakcją, że dobrze się zabawiliśmy, kosztem nielubianej tu przecież "warszawki".
Tymczasem...
Raczej nikt się nie spodziewał (a organizatorzy fakt ten trzymali w tajemnicy), że kabaret Pożar w burdelu "porzundnie" przygotuje się do wizyty w Poznaniu. Że w ramach gościnnych występów na Zachodzie zaprosi na scenę jedną z poznańskich aktorek młodego pokolenia - Anię Mierzwę. Że kilka "numerków" przygotuje specjalnie dla Poznania i o Poznaniu. I że zatytułowany "Gorączka powstańczej nocy vol. II" program będzie niczym wielkie, krzywe lustro w wesołym poznańskim miasteczku. Przejrzenie się w nim grozi śmiercią... ze śmiechu.