Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

MALTA FESTIVAL. Spotkanie fikcji z rzeczywistością

Za nami światowa premiera projektu Gerardo Naumanna. Argentyńczyk zaangażował do spektaklu pracowników fabryki Beiersdorf Manufacturing Poznan.

kadr z filmu "Wyjście robotników z fabryki" - grafika artykułu
kadr z filmu "Wyjście robotników z fabryki"

Gerardo Naumann zaprosił widzów na spektakl, który zarówno tytułem jak i treścią nawiązuje do słynnego filmu braci Lumière - "Wyjście robotników z fabryki". Obraz ten powstał w 1895 roku i był pierwszym pokazanym publicznie filmem. To niecałe pięćdziesiąt sekund, podczas których obserwujemy wychodzących robotników z Lumiere Factory w Lyonie.

Naumann zrealizował swój projekt z pracownikami poznańskiej Beiersdorf Manufacturing, a jego premierę zaplanował na godzinę 21.40, kiedy to jedna część załogi fabryki wychodzi z niej po ośmiogodzinnej pracy, a inna spieszy na nocną zmianę. Widzów posadził w kilku szeregach krzeseł - w bramie na parkingu. Od frontu, z prawej i lewej strony widowni plac zalewali pracownicy, którzy przyglądali nam się z taką samą ciekawością, jak my im. Ale oni z pewnością nie mieli pojęcia, że są żywym planem, na którym za kilka minut rozegra się spektakl. Reżyser przygląda się w nim zatrudnionym w fabryce podczas ich pracy przy linii produkcyjnej. Rozważa ich pracę zarówno w kontekście ekonomicznym, jak i społecznym oraz prywatnym. Argentyńczyk zwraca uwagę na napięcie, jakie wynika z relacji pomiędzy klasą pracującą a dominującą. Pochodzi bowiem z kraju, gdzie praca ma wyraźny wydźwięk polityczny. Ponadto istotny jest dla niego także dialog. Bo ten determinowany jest przez środowisko.

Dziewczyna z fabryki kremów

Spektakl powinien się rozpocząć dziesięć minut temu, ale my nadal obserwujemy przechodniów. Nie wiemy, czego się spodziewać... więc może on już trwa? Nagle na naszym horyzoncie pojawia się ciemny opel. Za kierownicą siedzi Maciej, a miejsce obok zajmuje jego żona Agnieszka, którą podwiózł na nocną zmianę do pracy. Para rozmawia, a my, niczym podglądacze z niemodnych już programów reality show, przysłuchujemy się ich rozmowie. Wiemy, że niedługo będą świętować rocznicę ślubu, poznajemy historię o restauracji, która znajduje się na 19 piętrze wieżowca, i przyglądamy się nowej koszulce Maćka. To sytuacja, jakich wiele, ale czy normalnie zwracamy uwagę na tego typu teatralizację dnia codziennego? Na to, że wykonywane przez nas proste czynności stają się rytuałami? Na to, że fikcja miesza się z rzeczywistością i nie zawsze mówimy to, o czym myślimy? Maciej - bohater tej sceny, po tym, jak jego żona idzie do pracy, zdradza widzom, że razem z Agnieszką przygotował przedstawiony chwilę wcześniej dialog.

Sorry, muszę lecieć do pracy

Oprócz nich w projekcie Argentyńczyka wzięło udział także wielu innych pracowników fabryki. A wśród nich m.in. młody rowerzysta, który opowiedział widzom o wypadku samochodowym, w którym brał udział. Ze szczegółami przedstawił sytuację, jaka miała miejsce na drodze. Wspomniał też o ważnym dla niego bibelocie, który ku jego radości nie ucierpiał podczas kraksy. To pozornie nieistotny szczegół, który często definiuje to, kim jesteśmy. Ponadto podsłuchaliśmy rozmowę dwóch koleżanek. Niestety ich powrót do domu nieco się opóźnia, ponieważ jedna z nich zostaje losowo zatrzymana przy bramce. Młodsza relacjonuje widzom, co się dzieje podczas takiej rutynowej kontroli.

Poznaliśmy też Wojciecha i Renatę - zamienili kilka zdań o wędkowaniu i kuchni. Kobieta doradzała mężczyźnie, żeby założył swoją własną restaurację "Wojciech - jedzenie takie, jak kiedyś" i serwował przysmaki na GS-owskich talerzach. Swoją historię przedstawia też chłopak, który wygłasza monolog na temat słynnego filmu Coppoli "Ojciec Chrzestny". Pracownik fabryki opowiada o spaghetti, pomidorach i scenie śmierci bohatera. Opisuje moment, w którym Brando "naprawdę" nie żyje, a dziewczynka, która wcześniej przestraszyła się plam po pomidorach, bo myślała, że to krew, bawi się wokół niego.

Opowieść chłopaka kończy i komentuje spektakl argentyńskiego artysty. Wyraźnie wskazuje na to, że w teatrze i w filmie fikcja miesza się z rzeczywistością oraz że często trudno odróżnić ją od prawdy. Bo życie potrafi zaskoczyć, a wyobraźnia, wbrew pozorom, ma swoje granice.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Malta Festival Poznań
  • "Wyjście robotników z fabryki" Gerardo Naumann
  • 24-26.06