No więc właśnie. Niby nic specjalnego, powszednia atrakcja turystyczna, dostępna w milionach miejsc na Ziemi. Z ilu jednak punktów widokowych mieliśmy okazję podziwiać nasze miasto? Kto w ogóle szuka takich miejsc? To dobre dla turystów, odwiedzających Poznań w ładną pogodę. W najlepszym razie wstąpiliśmy może na pseudowidokowy taras przy okazji zakupów w Galerii MM i odechciało nam się podziwiania rynku z góry. Poznań jest przecież zresztą raczej nieciekawy pod względem ukształtowania terenu - ot, równina porośnięta dość szczelnie budynkami i liściastą zielenią. Cóż więc szczególnego może być widoczne z ledwie czterdziestego piątego metra wysokości Okrąglaka? Jaka nagroda czeka u szczytu tych obłędnych, schizofrenicznych schodów, o których można by napisać osobną historię?
Na pierwszy rzut oka niewiele - obraz dobrze znanych budynków z nieco zmienionej perspektywy. Przy drugim spojrzeniu - lekko zazdrosny wgląd wgłąb kilku uroczych balkonów, zielonych azylów skrzętnie i wysoko ukrywanych przed sąsiadem i przechodniem. Odkrycie licznych kopułek, okienek i absurdalnych niekiedy dobudówek w miejscach, w których jeszcze wczoraj mogłabym przysiąc, że nie mają prawa istnieć. Cała ta architektura dachów na poziomie piątego-szóstego piętra, przypominająca równoległe miasto o gęstej i zaskakującej sieci komunikacyjnej. Wrażenie, że stoi się w środku makiety, a leżące dookoła budynki tylko czekają, aż się je chwyci w palce i jak klocki poprzestawia w inne miejsca (lub rozetrze w drobny pył, odsłaniając czasem piękniejszy dalszy plan). I cały nasz Poznań, tonący właśnie w korkach piątkowego popołudnia - z tej perspektywy jednak przyjazny, familiarny i bliski.
Jestem więc pewna, że gdyby nie wejściówki, wyznaczone konkretnie godziny, podpięcie ich pod Maltę i rozdmuchanie "otwarcia szklanych drzwi" do rangi wydarzenia, większość obecnych w piątek na dachu Okrąglaka ludzi pozostałoby uboższych o to wrażenie, które dała im drobna zmiana perspektywy. Bo prawda, że nie spełniliśmy chyba oczekiwań autorów tego szumnego z założenia pomysłu: nie odebraliśmy zachęty do śpiewania, jodłowania ani żadnych spektakularnych form wyrazu. Nie sprawili, żeby przechodzący Gwarną czy 27 Grudnia unosili zdumione głowy do góry. Ale ta prosta, zwyczajna przyjemność w odszyfrowywaniu miejsc, nazw i kierunków ulic, na których ruch z tej odległości jest wręcz leniwy, jest widocznie poznaniakom bliższa niż ekspresja wniebogłosy.
Magdalena Lubocka
- Malta Festival Poznań 2014
- "Wniebogłosy"
- 20.06 g. 18
- Okrąglak
- Z cyklu: "Balony z helem"
- pomysł: Maciej Frąckowiak, Gerard Lebik
- realizacja: Gerard Lebik