Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

MALTA FESTIVAL. Dwadzieścia smutnych kobiet i taniec

Niedzielne wydarzenia Malty zostały zdominowane przez kobiety - te młodsze u Anny Teresy De Keersmaeker i te starsze u Eriki Diettes.

"Sudarios". Fot. materiały Malta Festival 2014 - grafika artykułu
"Sudarios". Fot. materiały Malta Festival 2014

To, że na miejsce pokazania swoich prac Erika Diettes wybrała poznański kościół oo. Jezuitów przy ul. Szewskiej nie jest przypadkowe. Sudarios to inaczej całuny, na których kolumbijska artystka umieszcza wielkoformatowe zdjęcia kobiet, które w swoim życiu musiały zmierzyć się z ogromnym cierpieniem. Na własne oczy widziały śmierć, a nawet torturowanie bliskich. Sama autorka tak opowiada o swoim projekcie: "Pracując z aparatem, wielokrotnie byłam świadkiem, gdy ludzie zamykali oczy i przywoływali poczucie samotności w chwili, która podzieliła ich życie na dwie części".

I rzeczywiście, ten moment doskonale widać na zdjęciach, które w ciszy powiewają w surowym, kamiennym wnętrzu kościoła. Dobrze, że znalazły się właśnie w tym miejscu, bo to, co oglądamy, wymaga  prawdziwego skupienia i szczególnego rodzaju uwagi. Rzecz wizualnie piękna i przejmująca. Zabrakło mi jednak nieco szerszej narracji, która pozwoliłaby dowiedzieć się więcej o każdej z kobiet, głębiej wejść w ich historię i chociaż postarać się zrozumieć, co musiała czuć każda z nich, tracąc na zawsze kogoś najważniejszego w swoim życiu. Kogo konkretnie? Tego niestety Erika Diettes już nam nie dopowiada.

Hipnotyzuje, ale nie pochłania

Podobnie mało informacji daje widzom Anna Teresa De Keersmaeker i Thierry De Mey w filmowej adaptacji jej najsłynniejszego spektaklu "Rosas danst Rosas" z 1983 roku. Choreografka pozostawia szerokie pole do interpretacji tego, czym jest lub czym ma się stać minimalistyczna forma i równie oszczędne środki wyrazu. Taniec wieloletnich współtwórczyń akurat tego spektaklu (w każdej ze scen tańczą cztery wybrane tancerki), zarejestrowany w murach dawnego technikum architekta Henry'ego van de Velde w Leuven w Belgii, wprawdzie potrafi zahipnotyzować swoją ascetyczną formą i miarowością, jednak nie pochłania bez reszty, a właśnie tego oczekiwałabym od tak przemyślanego projektu.

Niestety, zdecydowanie bardziej przemawia do mnie żywy kontakt z tańcem i bezpośrednia obserwacja tego, jak pracują ciała i umysły tancerzy. Lubię widzieć z bliska tę niezwykłą grę mięśni i pot na skroniach, słyszeć przyspieszone oddechy i miarowy dźwięk kroków albo głuchy łoskot zderzania się z ziemią, na którą upadają zawsze miękko, jak koty. Chyba właśnie w tym zawiera się dla mnie piękno w tańcu, którego nie odda nawet najlepiej zrealizowany i najsprawniej zmontowany obraz filmowy. Na pokazie w przestronnej auli WSNHiD w niedzielny wieczór pojawiła się zaledwie garstka ludzi. Chcę wierzyć, że prawdziwych pasjonatów, do których to, co zobaczyli, przemawia zdecydowanie mocniej i bardziej.

Anna Solak

  • Erika Diettes, "Sudarios", kościoł oo. Jezuitów, ul. Szewska 18, wstęp wolny, instalacja czynna do 29.06 w g. 14.30-18.30
  • Anna Teresa De Keersmaeker, "Rosas danst Rosas", 22.06