Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Zanurzanie, poznanie, relacja

"Mineralne immersje" to wystawa, którą od 17 stycznia oglądać można w Galerii Miejskiej Arsenał. Projekty zrealizowane przez Annę Siekierską i Mikołaja Szpaczyńskiego łączy transdyscyplinarny charakter i nastawienie na refleksję na temat relacji człowieka z tym co pozaziemskie, nie tak łatwo osiągalne, nawet obce, a co mimo to fascynuje, pociąga, nierzadko inspiruje i co próbujemy poznać wszystkimi zmysłami.

Na drewnianej półce leżą dwie karteczki - na jednej z nich ilustracja, na drugiej wiersz lub piosenka. - grafika artykułu
fot. Michał Adamski

Kuratorka, Monika Bakke, pisze: "W czasie ekologicznej dewastacji i niepewności, ważne staje się wyjście poza biocentryzm i uwrażliwienie na mineralny wymiar środowiska. To właśnie wielogatunkowe sojusze z mineralną materią włączają życie w procesy o charakterze geologicznym i dopiero teraz - tak wyraźnie - uświadamiają nam samym właśnie stawanie się mineralno-biologicznymi kolektywami". Na podstawie fragmentu można wysnuć wniosek, że projekty realizowane zarówno przez Siekierską, jak i Szpaczyńskiego, wpisują się w aktualną dyskusję na temat ekologii i ochrony środowiska oraz udziału człowieka - w zależności od jego postawy - w procesie degradacji natury bądź próbach jego zahamowania. Pada też sugestia, że moment, w którym się znajdujemy, jest idealnym, aby rozpatrzyć jeszcze jedną kwestię, a mianowicie naszej relacji wobec tego, co w sposób mniej przez nas zauważalny jest częścią naszego otoczenia. Bardzo prawdopodobne, że refleksja na ten temat doprowadzi nas od materialności do niematerialności, czegoś pozaludzkiego, a wręcz metafizycznego.

Mikołaj Szpaczyński zdecydował się wdrożyć w życie interesujący i wymagający projekt, polegający na odkrywaniu i mapowaniu jaskini w pobliżu swojego domu w Jaworznie. Fakt, że nie było to miejsce przypadkowe, jakiekolwiek, ale właśnie to znajdujące się blisko, z pewnością nie jest bez znaczenia. To przestrzeń, z którą artysta z uwagi na lokalizację się utożsamia. Nie tylko efekty, ale też postępy jego pracy, uchwycone zostały w nagraniach filmowych, dokumentujących proces oraz zwizualizowane dzięki wyrysowanym przez Szpaczyńskiego mapom, pokazującym kolejne odkrywane w mozole odcinki jaskini, wypełnionej gliną "w czasach geologicznie odległych".

Możemy zobaczyć, jak wiele wysiłku kosztowało jej odkopywanie. Szczególnie, że artysta-badacz, dążąc do osiągnięcia swojego celu, posługiwał się narzędziami manualnymi. Podczas każdego wejścia przesuwał pusty pojemnik dalej, aż docierał do punktu, w którym przejście było niemożliwe. Tam wypełniał naczynie zalegającą gliną. Następnie cofał się do wejścia i wyrzucał zawartość pojemnika. Obserwując jego poczynania, można odczuwać stres i niepokój - artysta przeciska się, a w zasadzie pełznie wąskim korytarzem, brudzi się, wchodzi w relację z materią. Towarzyszą mu napotykane po drodze stworzenia - pająki, ćmy i inne istoty, które są w stanie żyć w specyficznym mikroklimacie jaskini. Także ich fotografie zdecydował się Szpaczyński pokazać, umieszczając stosowną informację. Prezentuje też to, co udało mu się z jaskini wydobyć i zachować, np. fragmenty stropu.

Nasuwają mi się liczne pytania. Czy Szpaczyński przez swoje działanie stał się elementem środowiska, czy był nim zawsze z uwagi na to, że mieszkał w pobliżu przekopywanej jaskini? A może widzieć w nim należy intruza, który założył, że ma prawo do tego, by ingerować w coś zastanego, co było konsekwencją procesów, które wydarzyły się w przeszłości? Jaka ingerencja jest dopuszczalna, a jaka stanowi przykład nadmiernego przekonania człowieka o tym, co mu wolno?

Czai się za tym wszystkim pewna przewrotność. Czy intencjonalna, czy nie - nie ma to znaczenia. W moim przekonaniu projekt, przebieg realizacji, jego efekty, pokazują, że człowiek posiada wiele kreatywnej i twórczej energii, która z jednej strony wynika z chęci poznania nieznanego, pragnienia nawiązania relacji, a z drugiej bywa też motorem powstanie czegoś nowego, także poprzez ingerencję w to, co dotychczas znajdowało się poza ludzką kontrolą. Oczywiście ocena ostatecznych wyników podjętych działań zależy od etyki i postawy tego, kto ingeruje i kto ocenia oraz od wartości tychże efektów, które przecież niekiedy bardzo trudno zmierzyć.

W realizacji Anny Skierskiej uwidacznia się podobne, ale nieco jednak inne podejście. Głównym "bohaterem" jej projektu jest meteoryt, którego części spadły na tereny dzisiejszego Moraska kilka tysięcy lat temu. Ten przybysz nie z tego świata, jak moglibyśmy go określić, nie tylko wpłynął na otoczenie, ale niejako zadomowił się lub - jak należałoby to określić z uwagi na naukowy charakter przedsięwzięć - został przejęty i wchłonięty przez uniwersytety, muzea oraz prywatnych kolekcjonerów. Stał się też inspiracją (ponownie mamy zatem do czynienia z aktywacją sił kreatywnych człowieka) do stworzenia instalacji artystycznej. Oprócz drewnianych rzeźb przypominających kształtem rozrzucone części meteorytu, zaprezentowana została czarno-biała fotografia jeszcze złożonej bryły ("Przewodniczka")  oraz pokaz slajdów ze zdjęciami fragmentów meteorytu, umieszczonych w swojskich okolicznościach, które doskonale znamy: na parapetach, stolikach, gablotach i półkach, obok innych przedmiotów codziennych i pamiątek.

Widzieć w tym można próbę oswojenia "obcego" znanymi metodami, które chwilami wydają się nieco zabawne lub absurdalne, ale są równocześnie jedynym znanym i dostępnym sposobem na to, by "udomowić" tajemniczego gościa - w teorii bez szkody dla niego i jego struktury, choć on sam o wiele wcześniej ingerował w jeszcze nie naszą rzeczywistość, w czym także odczytywać należy kreacyjnych zdolności procesów, zachodzących we Wszechświecie. "Pieśń Moraska", krótki rymowany utwór wydrukowany na niewielkich kartkach, wskazuje przy tym, że tak miejsce, skąd zabrano fragmenty bryły, jak i sam meteoryt, mogą chcieć jej powrotu do miejsca wydobycia. "Zamiast zabierać - podaruj./ I mnie bogactwem nie czaruj. Z gablot i sejfów, do ziemi powrócę./ Z kosmosu powstałem i w kompost się obrócę" - czytamy w kilku wersach.

Trudno jednoznacznie osądzić, jakie metody postępowania w zetknięciu nie tylko z tym, co fizyczne, co nas otacza, ale też z tym, czego czasem nie widzimy, bo przynależy do sfery pozamaterialnej, dają najbardziej zadowalające efekty i jak budować z tym relacje. Próby integracji noszą nierzadko znamiona oswajania, a próby zbliżenia się - ingerencji. Nawiązanie relacji zadowalającej dla wszystkich nie zawsze jest możliwe. Zawsze jednak pobudza do refleksji na temat swojego miejsca w świecie i odwrotnie - świata w nas. Pokazuje wartość dążenia do poznania, nawet jeżeli nie będzie całkowite.

Justyna Żarczyńska

  • "Mineralne immersje" Anny Siekierskiej i Mikołaja Szpaczyńskiego
  • Galeria Miejska Arsenał GaMA
  • czynna do 23.03

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025