W Muzeum Narodowym w Poznaniu, w Galerii Sztuki Średniowiecznej rozpoczęła się właśnie wystawa Powiadacze. Dialog między sztuką współczesną a średniowieczną kuratorowana przez Patrycję Łobodzińską i Katarzynę Sinoracką. Założeniem projektu jest aktywizacja dzieł średniowiecznych poprzez nadanie im innego kontekstu, spojrzenie na nie w odmienny niż dotychczas sposób. Dzieła współczesnych artystek i artystów, które znalazły się na wystawie, pochodzą z kolekcji Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Narodowego w Krakowie, Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu i poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz.
"Powiadacz" to archaizm, termin wykorzystywany w języku staropolskim i dawnej polszczyźnie, oznacza "tego, który wygłasza coś, opowiada". Powiadaczem może zatem zostać każdy. Z jednej strony będą to obiekty sztuki średniowiecznej, które, jak podkreślają kuratorki "wyszły z użycia (...). Prezentowane w muzeum, podziwiane są przede wszystkim jako dzieła sztuki. Powiadają dawne historie, niekoniecznie zrozumiałe dla współczesnego odbiorcy". Po drugiej stronie spotykamy się natomiast z dziełami sztuki współczesnej, które w Galerii Sztuki Średniowiecznej przyjmują niejako rolę "intruza", ingerując w porządek nie tylko historyczny, ale i interpretacyjny. Nie są w stanie przywrócić obiektom średniowiecznym pierwotnych celów, ale za to mają moc tkania nowych siatek interpretacji. Powiadaczami i powiadaczkami mogą być w końcu artystki i artyści, którzy zostali zaproszeni do współtworzenia wystawy, ale też my - widzowie i widzki.
Opowieść snuta przez powiadaczy jest wielowarstwowa. Choć projekt jest definiowany jako wystawa sztuki współczesnej, w przestrzeni odnajdujemy o wiele więcej dzieł sztuki średniowiecza. To one dyktują motywy tematyczne omawiane przez współczesnych powiadaczy, a spektrum tematów jest szerokie. Kuratorki zadbały jednak o wyczerpujące opisy wątków łączące poszczególne prace, co może okazać się przydatne zwłaszcza w przypadku mniej oczywistych połączeń.
Wystawa podejmuje m.in. temat ikonografii kobiet, niezwykle ważny dla sztuki średniowiecza. Niewielkich rozmiarów rzeźbę św. Anny Samotrzeciej z XVI wieku zestawiono z obrazem Beaty Ewy Białeckiej Samotrzeć II. Średniowieczna rzeźba w klasycznej manierze portretuje kobietę otaczającą ramionami dzieci (chłopców), z kolei płótno Białeckiej naśladuje to przedstawienie w niemal czarno-biały sposób. Podobnie jak w przypadku rzeźby, tak patrząc na obraz dostrzegamy klasyczną kompozycję ukazującą kobietę, na kolanach której siedzą dzieci (w tym przypadku dziewczynki). Postacie z obrazu, poprzez chłodną paletę kolorystyczną, wydają się upiorne, nie z tego świata. Jedna z dziewczynek unosi ręce do góry, a na jej dłoniach, stopach i klatce piersiowej dostrzegamy wyhaftowane krwistoczerwone kwiaty, które przywodzą na myśl stygmaty. Interesujące jest także znaczenie samego słowa "samotrzeć", które oznacza "same we trzy" i niejako oprawia rzeczony obraz w refleksyjne ramy samotności współczesnej kobiety. Swego rodzaju przedłużeniem poprzedniego wątku jest motyw obmywania stóp. Wizerunki św. Marii Magdaleny i św. Barbary, wykonane w technice polichromii pod koniec XIV wieku, zostały zestawione z wideo Mycie stóp, mycie włosów (Maria Magdalena) Marty Deskur, jedną z kilku prac artystki, w których nawiązywała do ikonografii tematów biblijnych. W tym przypadku przepracowuje ikonografię Marii Magdaleny, która jest przedstawiana jako kobieta obmywająca stopy Jezusowi czy niosąca olejki do grobu Chrystusa. W zależności od tradycji, ukazywano ją jako "równą apostołom" lub też jako "nawróconą grzesznicę". Deskur powtarza gest przypisany Marii Magdalenie, obmywa bowiem cudze stopy - wykorzystuje do tego swoje włosy, które są również nawiązaniem do tradycyjnego przedstawienia świętej. Artystka nadaje temu gestowi inny kontekst, rozpatruje go bardziej w kategoriach zmysłowości, refleksji na temat bycia kobietą nie tylko w rozumieniu jednostki, ale i społeczeństwa czy wzorców kulturowych.
Kolejnym, niezwykle interesującym dla mnie połączeniem powiadającym, jest zestawienie XV-wiecznej Piety z instalacją site-specific Beksa Agi Garbary. Za zniszczoną Pietą, w której dostrzegamy tylko nogi i dłoń Matki Boskiej podtrzymującą głowę Jezusa, umieszczono instalację przypominającą płótno "rozciągnięte" na większym płótnie za pomocą żyłek. Jedno i drugie jest białe, ale na tym pierwszym dostrzegamy wybrzuszenie, quasi płaskorzeźbę, która przedstawia część twarzy i oko. Oko to nie jest puste - białe, przymknięte powieki skrywają bezbarwne, nieobecne spojrzenie, nad dolną powieką zatrzymuje się łza, która jednak nie spływa, a zastyga. Wspomniane oko znajduje się w miejscu, w którym niegdyś znajdował się wizerunek Matki Boskiej. Beksa jest więc z jednej strony uzupełnieniem zniszczonej rzeźby zarówno na poziomie formalnym, jak i interpretacyjnym, z drugiej strony jeszcze bardziej uwydatnia brak. Czego jednak brakuje?
Przytoczone przez mnie prace to zaledwie kilka z dialogów proponowanych przez kuratorki wystawy. Każdy z nich jest wyjątkowo zajmujący, otwiera nowe pola interpretacyjne, pozwala tworzyć świeże historie. W roli powiadaczy czy też powiadaczek występuje jeszcze Aleksanda Ska, Kaja Koster, Dawid Marszewski, Ewa Kuryluk, Magda Moskwa, Paulina Misiak, Natalia LL, Agnieszka Brzeżańska i Robert Bartel.
Mechanika wystawy doskonale pokazuje też, że znakomitą strategią powołania do życia projektu może być szersze spojrzenie na to, co wokół nas - w tym wypadku chociażby na muzealną kolekcję sztuki współczesnej. Co więcej, pomimo że Powiadaczy... nie sposób zaklasyfikować jako wystawę polityczną czy feministyczną, to kontekst prezentowanych w przestrzeni Galerii Sztuki Średniowiecznej prac mówi sam za siebie. Nie zawsze wysuwa się na pierwszy plan, często w subtelny sposób opowiada o przemijaniu, stracie, feminizmie, degradacji środowiska naturalnego czy sytuacji politycznej. To wyliczenie wciąż nie wyczerpuje liczby wątków, które są obecne na wystawie i nie zawsze dochodzą do głosu od razu, czasami czekają na duszną atmosferę przemyśleń pojawiających się po czasie. Łobodzińska i Sinoracka w tekście kuratorskim użyły w pewnym momencie sformułowania "czasoprzestrzeń wystawy". Myślę, że to właśnie rzeczona "czasoprzestrzeń" sprawia, że figurę osoby czy obiektu powiadającej / powiadającego przesunęliśmy właśnie z przeszłości do bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni sztuki. A o czym opowiadają powiadacze czy powiadaczki? Nie o przeszłości, nie o przyszłości, ale o tym, co już powstaje, ale jeszcze go nie ma.
Klaudia Strzyżewska
- wystawa Powiadacze. Dialog między sztuką współczesną a średniowieczną
- Muzeum Narodowe
- czynna do 7.04.2024
- bilety: 8-12 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023