Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

W TO MI GRAJ. Planszówki przy kawie

- Co nas wyróżnia na tle innych lokali z planszówkami w Poznaniu? Przede wszystkim chęć budowania więzi z graczami i opieka nad nimi już od pierwszych chwil w naszym lokalu. Wszystkich traktujemy jak jedną wielką planszówkową rodzinę. Chcesz znaleźć innych graczy, zjeść ciastko, pomalować figurki czy poznać nowy tytuł - przyjdź do nas - mówi Joanna Piekarska*, właścicielka GOSU, kawiarni z planszówkami mieszczącej się przy ul. Rybaki w Poznaniu.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Skąd pomysł, żeby odkupić Gosu? Zawsze właśnie tego chciałaś, czy był to raczej spontaniczny pomysł?

Moja historia z planszówkami zaczęła się już wiele lat temu. Dużo grywałam z dziadkami w karcianki, a później we wszystkim znane Monopoly czy Scrabble. Razem z moim partnerem braliśmy też udział w turniejach z Magic the Gathering. GOSU było miejscem na mapie Poznania, które często odwiedzaliśmy. Głównie dlatego, że chcieliśmy poznawać nowe tytuły, a nie zawsze były fundusze czy miejsca na nowe pudełka w domu. Szukaliśmy też wypożyczalni, bo nie znaliśmy rynku aż tak dobrze. Dzięki temu odkryłam też swoją pasję do tłumaczenia zasad. W momencie, kiedy pojawiło się ogłoszenie, stwierdziliśmy, że to jest to. Oczywiście było dużo rozważań i wątpliwości, czy na pewno jest to dobry pomysł na biznes, bo znaliśmy ten biznes tylko od frontu, ale w pewien sposób pokrywało się to z marzeniem o posiadaniu miejsca z ciekawą atmosferą.

Poznań to miasto, gdzie lokali z grami planszowymi jest obecnie sporo. Skąd wiara, że akurat z Gosu się uda? Nie bałaś się, że poprzedni właściciele rezygnują z biznesu z jakiegoś konkretnego powodu?

Oczywiście, że się bałam. Okazało się jednak, że po prostu po wielu latach Kamila i Łukasz, czyli poprzedni właściciele - mają inny pomysł na siebie. A że ja zawsze miałam wiarę w to, że planszówki są cudownym hobby, które przyciąga różne grupy odbiorców, to podjęłam to ryzyko. Stwierdziłam, że jeśli nie uda się z wypożyczalnią, to przejdziemy w sklep internetowy, a jak nie to, to jakiś inny rodzaj działalności.

Cieszę się, że miałaś tak silną wiarę w nas, graczy, bo dzięki temu dzisiaj możemy odwiedzać Twój lokal! Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Klubów w Poznaniu, tak jak już wcześniej wspomniałam, jest bardzo dużo. Odczuwacie działania konkurencji?

To prawda, że takich miejsc jest sporo. Dużo z nich nie przetrwało pandemii, co niekiedy jest dużą stratą, jak np. Draft, nad którym mocno ubolewam. Według mnie każde miejsce jest mocno indywidualne i szuka swojej własnej niszy, grupy odbiorców. Ja nie traktuje tego jako typowej konkurencji. Jest raczej tak, że te wszystkie lokale grają do wspólnej bramki. W końcu ludzie, którzy szukają planszówek, odwiedzają różne miejsca. Jeśli chcemy pograć w coś luźniejszego i wypić piwko, to pójdziemy do pubu. Jeśli natomiast mamy ochotę na dłuższy tytuł, albo pomalowanie figurek, to odwiedzimy takie Gosu, czy inną gralnię.

Pandemia zamknęła naprawdę sporo ciekawych miejsc. Jak Wam udało się przetrwać? Mieliście jakiś konkretny plan?

Dużą częścią naszego modelu biznesowego jest wypożyczalnia gier. Padł więc pomysł właśnie na to. Założyliśmy stronę internetową na której można było wybrać sobie gry planszowe, a my raz w tygodniu wsiadaliśmy w samochód i je wszystkie rozwoziliśmy. Czasami było to nawet trzydzieści paczek! Zainteresowanie było naprawdę spore. Do dzisiaj wiele osób pyta, czy nadal istnieje możliwość skorzystania z takich usług. Niestety przebicie się przez Poznań podczas standardowego dnia byłoby bardzo czasochłonne.

Nie baliście się, że po tygodniu tytuły wrócą do Was zniszczone? Patrząc na swoją kolekcję i podejście do tematu obawiam się, że nie potrafiłabym spać spokojnie.

Wypożyczalnia nie jest dla nas czymś nowym, ale oczywiście zawsze jest kaucja zwrotna, która często wynosi 100% ceny gry. Jest to chyba jedno z najlepszych zabezpieczeń. Nawet jeśli stracimy z kimś kontakt, to możemy po prostu tytuł odkupić. Ale tak naprawdę zdarza się to bardzo rzadko. Najczęściej spotykanym problemem są zagubione elementy, ale to żaden kłopot, bo wydawnictwa są bardzo pomocne w tej kwestii.

Co według Ciebie napędza typowych graczy do odwiedzania klubów z grami? W końcu posiadając pokaźną kolekcje w domu nie musimy płacić dodatkowo za to, żeby usiąść przy stole i po prostu pograć.

To jest trochę tak, jak z wyjściem do restauracji. Niby można ugotować sobie obiad w domu i go pięknie podać, ale wychodząc, zostawiamy wszystko za sobą. Jest zupełnie inna atmosfera, nowa przestrzeń. Poza tym często jest tak, że w danej grupie graczy jest jedna osoba, do której chodzi się najczęściej, bo ma stół, największą kolekcję itd. Często te osoby chcą po prostu odpocząć od własnych czterech ścian. Szukamy lokali, gdzie czujemy fajny klimat, a przy okazji możemy wypróbować tytuły, których nie mamy na półce.

Co najbardziej podoba Ci się w grach planszowych?

Przede wszystkim to, że każdy znajdzie coś dla siebie. Czy to będzie odpowiednia mechanika, temat czy poziom trudności. Nie ma różnicy, czy ktoś ma ochotę zagrać z dziećmi, dziadkami czy może z kumplami przy piwku. GOSU też powstało właśnie w tym duchu. Można po prostu przyjść, zagrać i świetnie się bawić. Z biegiem czasu nauczyłam się lubić każdy tytuł, bo nawet jeśli nie jest on dla mnie, to potrafię znaleźć dla niego odpowiedniego odbiorcę. I to staramy się robić na co dzień w gralni - dobierać w pary ludzi i planszówki.

Prowadzicie gralnię, wypożyczalnię, organizujecie różne wydarzenia. Ale z czego tak naprawdę się utrzymujecie?

Na polskim rynku jesteśmy odpowiednikiem zagranicznego modelu Board game care. Jest to bardzo popularne, szczególnie w stanach. Sprawia to, że jesteśmy kawiarnią planszówkową, a nie z planszówkami. GOSU to miejsce, gdzie można przyjść i zagrać, a cała reszta jest miłym dodatkiem. W momencie, kiedy siada się do stolika, płaci się 10 zł od osoby. Coś jak bilet w kinie. Za te pieniądze możemy zatrudniać pracowników, którzy pomogą w wyborze oraz wytłumaczą zasady, ale również dbać o to, aby kolekcja gier była cały czas aktualizowana.

Macie w swojej kolekcji dużo większych tytułów, czy są to raczej małe gierki?

Wybór jest naprawdę bardzo duży. Od białych kruków, takich jak Świat Dysku, po znane i lubiane Karty Dżentelmenów. Kiedyś myśleliśmy nawet nad posiadaniem Kickstarterów, ale my tych gier potrzebujemy tu i teraz, dlatego ten pomysł nie wypalił. Nasi odbiorcy również nie są aż takimi geekami. Staramy się raczej podążać za ideą szerzenia i popularyzowania grania w planszówki, a co za tym idzie - posiadania tytułów znanych, lubianych i przystępnych również dla typowych początkujących.

Organizujecie jakieś wydarzenia i turnieje?

Zanim zaczęła się pandemia, było tego naprawdę dużo. Powoli wracamy do schematu i tak pojawiają się turnieje w Keyforga czy Skytear. Organizujemy też warsztaty z malowania figurek, chociaż stół z wszystkimi przyrządami jest stale do dyspozycji klientów. Chcieliśmy trochę odczarować temat malowania i pokazać, że każdy może spróbować, dlatego udostępniamy wszystkie potrzebne materiały.

Nie ukrywam, że byłam u Was i ten stół mocno przykuł moją uwagę. To super, że wchodzicie w tak różne inicjatywy. Czy chciałabyś coś na koniec przekazać czytelnikom?

Przede wszystkim chciałabym wszystkich zaprosić do GOSU. Wyznajemy taką zasadę, że jak ktoś do nas przychodzi, to my wychodzimy mu naprzeciw. Staramy się jak najszybciej przejść na Ty i pokazać, co mamy w ofercie. każda nowa osoba jest traktowana jak członek rodziny planszówkowej. Zawsze staramy się otoczyć taką osobę opieką i dobrać odpowiedni tytuł. Każde miejsce może być fajne i ciekawe, ale dla nas najważniejszym wyróżnieniem jest feedback dotyczący ekipy, jaką tworzymy w naszym lokalu.

Rozmawiała Katarzyna Dzierżęga

*Joanna Piekarska - właścicielka planszówkowej kawiarni, której misją jest popularyzacja gier planszowych i grania jako sposobu na spędzanie wolnego czasu. Wielka fanka mechaniki budowania talii i planszówek z piękną oprawą graficzną. Nauczy zasad gier i malować figurki każdego (a przynajmniej spróbuje!). Wielbicielka kotów (w domu czeka na nią zawsze kotka Szarlotka) i krawcowa z zamiłowania.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021