Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

MĘSKIE GRANIE. Nie ma co się bać!

To był mój pierwszy raz na festiwalu Męskie Granie. Muszę przyznać, że  już od przekroczenia festiwalowych bramek atmosfera była niesamowita. Do tej pory Park Cytadela kojarzył mi się z długimi wiosennymi i jesiennymi spacerami. Od teraz będę go wspominać jako miejsce z niebywałą muzyczną energią.

. - grafika artykułu
Fot. Grzegorz Dembiński

Poznań inaugurował tegoroczną edycję trasy koncertowej Męskiego Grania. Choć piątkowy program z samego line-upu przedstawionego pod koniec maja na pierwszy rzut oka prezentował się bardziej interesująco, dla mnie głównym punktem sobotniego programu stał się koncert Miuosha i Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk z Pieśniami Współczesnymi oraz koncert Orkiestry Męskiego Grania 2022. I nie byłam pod tym względem odosobniona.

Przyznam, że nie wszystkie zespoły prezentujące się podczas sobotniego dnia festiwalowego były mi znane. Mój festiwalowy dzień rozpoczął się od koncertu Meek, oh why, formacji grającej na scenie "Ż". Można tylko żałować, że tak dobra grupa prezentowała się na mniejszej scenie. Szczerze mówiąc, zamieniłabym koncert Cool Kids of Death odbywający się na Scenie Głównej i oddała to miejsce Meek, oh why. To właśnie ten drugi zespół miał wspaniały kontakt z publicznością, czego nie można powiedzieć o Cool Kids of Death, który docierał do bardzo wyspecjalizowanego grona odbiorców z pogranicza alternatywnego rocka.

Przed koncertem Miuosha i Śląska przed główną sceną zaczęły gromadzić się tłumy. I choć początkowo wydawało mi się, że ta dosyć sentymentalna podróż po tożsamości Śląska nie będzie odpowiednim materiałem dla festiwalowej atmosfery, to wrażenie szybko minęło. Materiał z platynowej płyty Pieśni współczesnych wywołał ogrom wzruszeń. Początkowo na scenie wybrzmiał jedynie chór i orkiestra Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Bez dodatkowych artystów z płyty (m.in. Smolika, Natalii Grosiak, Igora Herbuta czy Ralpha Kamińskiego), zatracono łącznik pomiędzy muzyką klasyczną i ludową a stylem osobistym każdego z artystów. Doliny bez wybitnego Orlińskiego, nie wybrzmiały już tak samo. Jednak po kilku utworach, w których zaprezentowali się tylko artyści Śląska, na scenie pojawił się duet rodzeństwa Sienkiewiczów z Kwiatu Jabłoni. Największą euforię wzbudziła jednak wspaniała Julia Pietrucha, która brzmiała tego wieczoru wyjątkowo pięknie. Swoboda wokalna, budowane szerokich płaszczyzn dynamicznych, naturalność zmiany rejestrów, a przede wszystkim subtelność i brak zbędnego patosu sprawiły, że choć Pietrucha zaprezentowała się tego wieczoru tylko w jednej pieśni, została dla mnie najbardziej charyzmatyczną postacią i lśniącym punktem wieczoru. Koncert Miuosha i Śląska mienił się pięknymi i lirycznymi brzmieniami, które dosłownie zahipnotyzowały zgromadzoną publiczność.

Przechadzając się po ogromnej przestrzeni festiwalowej, z daleka słychać było Julię Wieniawę, prezentującą się na scenie "Ż". Niestety ten koncert stanowił bardziej widowisko niż doznania stricte muzyczne. Większość osób czekała na koncert Korteza, jednak projekt ten okazał się bardzo niefestiwalowy. Duet Korteza i Tomasza Ziętka wyróżniał się brzmieniem syntezatorów i niestety niczym więcej. Ziętek zagrał kilka przyjemnych fraz na trąbce, a Kortez na puzonie, jednak oprócz bardzo monotonnej narracji, na scenie nie wydarzyło się nic spektakularnego. Większość słuchaczy błądziła przed sceną, nie wiedząc jak się zachować.

Słysząc opinie o piątkowym koncercie Dawida Podsiadło, który wystąpił w duecie z Darią Zawiałow, prezentując się w zeszłorocznym hymnie Męskiego Grania, miałam wrażenie że w sobotę mało było koncertów, które porwały publiczność. Jednak najlepsze dopiero czekało na nas. Od Pieśni współczesnych, poprzez Korteza, aż po Orkiestrę, przed Sceną Główną gromadziły się tłumy. To właśnie koncert Orkiestry Męskiego Grania 2022 okazał się muzyczną perełką wieczoru, przy której wreszcie można było poczuć festiwalową atmosferę zatracenia w śpiewie, tańcu i wspólnej zabawie. Choć w ostatnim dniu maja Bedoes, Kwiat Jabłoni oraz Krzysztof Zalewski zaprezentowali utwór promujący tegoroczną edycję festiwalu Jest tylko teraz, większość osób podchodziła do niego dość sceptycznie. Za sprawą Orkiestry tego wieczoru wybrzmiały m.in. Dzieci Elektrycznych gitar, Mój jest ten kawałek podłogi Mr. Zooba, 1998 (mam to we krwi) Bedoesa, Dzieci malarzy Natalii Przybysz, Polskie tango Taco Hemingwaya, Nim stanie się tak Kasi Nosowskiej i Voo Voo, czy Nie pytaj o Polskę Obywatela GC. Szczególnie wybrzmiał też utwór Orkiestra formacji Pogodno, który stał się ukłonem w stronę nie tak dawno zmarłego lidera zespołu, Jacka "Budynia" Szymkiewicza.

Choć do tej pory nie byłam wielką fanką Krzysztofa Zalewskiego muszę przyznać że tego wieczoru był świetny! Charyzmatyczny, lawirujący pomiędzy gitarami i wokalizami, a przede wszystkim stale utrzymujący świetny kontakt z publicznością. Wokalnie świetnie dopełniało się także trio rodzeństwa Sienkiewiczów i Zalewskiego, oscylując gdzieś pomiędzy aksamitnym, folkowymi brzmieniami Kwiatu Jabłoni i rockowego zacięcia Zalewskiego. Na pochwalę zasługuje też świetna sekcja dęta i wyróżniające się sola Kuby Kurka na trąbce.

Szczerze mówiąc, miałam kilka uwag do piosenki promującej tegoroczną edycję Męskiego Grania, jednak muszę przyznać, że Jest tylko teraz za sprawą artystów Męskiego Grania Orkiestry  oraz frazy "Nie ma co się bać" wyśpiewanej przez zgromadzą publiczność, wybrzmiały naprawdę dobrze, a wzajemna harmonia wokalna oraz fuzja folku, country, popu, rocka i rapu zbudowała obraz mieniący się wieloma muzycznymi odcieniami.

Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz

  • Męskie Granie 2022
  • Park Cytadela
  • 25.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022