Dyskusja, zachęta do rozwiązywania prostych problemów, zadawanie pytań czy możliwość samodzielnego działania powinny sprzyjać myśleniu dziecka. Podobnie jak lektura (nie musi być samodzielna), tym bardziej, jeśli jej bohaterem jest filozofujący słoń.
Dlaczego słoń, a nie pająk albo krowa? Ramona Bădescu z pewnością wiedziała, że ten nie tylko jest symbolem siły i mocy fizycznej, ale bywa też duchowym przewodnikiem. Każdy fan Pomelo jest też pewnie świadomy, że słonie z natury są łagodne, ale potrafią się wkurzyć. I wiadomo, kiedy są smutne, a kiedy coś je cieszy. Mają też dobrą pamięć (oprócz oczywiście Tomasza Trąbalskiego z wiersza Juliana Tuwima) i są pewne siebie. Co chyba najważniejsze jednak - są rodzinne i potrafią zawierać przyjaźnie!
No i właśnie - w najnowszym tomie z serii - Pomelo i niezwykły skarb młody czytelnik, u boku słonika (a właściwie razem z nim), zmagać się będzie z pojęciem relacji. A te - oprócz tego, że dają dużo radości, bywają też trudne. Nawet jak nie jest się słoniem, nawet dla dorosłego.
Bohater dwunastego tomu budzi się w swojej nocnej kryjówce na plaży zupełnie sam. A wokół niego są tylko chmury. I jak okiem sięgnąć nie ma też niczego, co nadawałoby się do zjedzenia na śniadanie. Serce jednak zaczyna mu szybciej bić (i dopiero wtedy zapomina o pustym brzuchu), kiedy na skale w oddali dostrzega "czerwono-pomarańczowy kształt". To Stella. Co tam robi? Jest kilka możliwości: łowi ryby, rozmyśla albo jednocześnie łowi i rozmyśla. Pomelo nie daje jednak za sobą zatęsknić, biegnie do Stelli i szepcze do ucha słowa tak czułe i miękkie jak "wełna" czy "słonko". Wystarczy spojrzeć w jego czarne okrągłe ślipka, by wiedzieć, że chce wykrzyczeć całemu światu, że "życie jest podwójnie różowe"! I chyba wiecie, co mam na myśli... Zakochani tak mają.
Akcja szybko jednak nabiera rumieńców. Bo Stelli czegoś brak, bo chce pobyć sama... A Pomelo tego nie rozumie. Ale na szczęście nic nie mówi, tylko patrzy na piasek i słucha. Stella opowiada mu wtedy o podwodnym ogrodzie, za którym bardzo tęskni, więc słonik bez namysłu nurkuje w poszukiwaniu rozgwiazdy. Chce być częścią jej świata, chce być jeszcze bliżej. Pod wodą jednak czuje się zawiedziony, bo truskawki to ukwiały, a zamiast trawy rosną wodorosty.
Najwidoczniej są miejsca,
Do których nie da się podążać za drugim.
Bo w końcu on to Pomelo. A ona to Stella.
Ale może to nic nie szkodzi.
W historii tej pojawia się jeszcze jeden różowy bohater, ale słowem nie pisnę, kim jest. Zdradzę tylko, że nazywa Pomelo "kochanym króliczkiem". Ponadto opowiada niesamowite historie i wydaje się, że wie wszystko.
Problem, który dotknął Pomelo i Stellę jest szeroko dyskutowany. I bardzo dorosły. Bo o przestrzeni tylko dla siebie w związku, o tym jaka jest ona ważna, bo stanowi element każdej dojrzałej relacji, wciąż trąbią terapeuci. Dzień w dzień trafiają do nich skonfliktowane pary. Pomelo i niezwykły skarb to bajka o tym, co zrobić, gdy brakuje nam oddechu. Opowieść dla najmłodszych bez zbędnego nadęcia o tym, gdzie kończy się "my" a zaczyna "ja". Bo przecież dwoje nie znaczy zawsze razem.
Ciekawą i... w dużej części różową narrację z czytelnikiem prowadzi też, wiernie od pierwszego tomu, ilustrator Benjamin Chaud. Jego prace są pełne detali i zachęcają odbiorców do bliższego zapoznania się... w tym tomie akurat np. z podwodnym światem. Chaud w pewien sposób prowadzi równoległą opowieść - ale posługując się obrazem, do tej Bădescu. Przeprowadza czytelnika przez historię wzdłuż girland z muszli i wodorostów, które rozwiesił na plaży.
Monika Nawrocka-Leśnik
- Pomelo i niezwykły skarb, Ramona Bădescu
- il. Benjamin Chaud
- tłum. Katarzyna Skalska
- wyd. Zakamarki
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024