Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Zanim zostały rozprute

Wyobraźmy sobie, że na sąsiedniej ulicy ktoś zostaje bardzo brutalnie zamordowany. "Spokojnie, proszę Państwa, to była prostytutka" - donosi prasa. "Ufff, to w porządku" - myślą czytelnicy.

, - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Oczywiście wszyscy wiemy, jak wyglądały kiedyś społeczne podziały i nikogo nie dziwi, że tragedia uliczników nie wybrzmiewała nigdy tak mocno, jak powinna. Jednak dopiero lektura Pięciu pozwoliła mi całkowicie pojąć skalę obojętności i naruszeń, która nie dotyczy przecież tylko epoki wiktoriańskiej i w ogóle nie należy mówić o niej w czasie przeszłym.

Pięć to historia pięciu kobiet, pięciu ofiar Kuby Rozpruwacza. Tego samego Kuby Rozpruwacza, który stał się postacią kultową, którego szalenie tajemniczą tożsamość nadal próbują odkryć zafascynowani nim historycy, biografowie, pisarze, scenarzyści. Autorka z kolei już od początku daje nam do zrozumienia, że tropienie personaliów sadystycznego psychopaty nie interesuje jej wcale. Całkowicie przenosi środek ciężkości na kobiety, które do tej pory były znane wyłącznie z tego, że na pewnym etapie swojego życia stały się ofiarami seryjnego mordercy. Polly, Annie, Elizabeth, Katherine i Mary. Jeśli łączy je jakikolwiek wspólny mianownik, to taki, że wszystkie znalazły się w złym miejscu w złym czasie. Ale również taki, że wszystkie zostały niesłusznie zaszufladkowane jako prostytutki. A przecież w oświeconej epoce wiktoriańskiej "zbrodnia" była czynem stopniowanym w zależności od tego, na kim została popełniona.

Zupełnie inaczej spojrzymy po lekturze Pięciu na wszystkie ofiary, które mamy w pamięci, a które przez całe lata były "wiktymizowane" za brutalność, jakiej doświadczyły. Każda z pięciu bohaterek Rubenhold miała swoje za uszami (bo nie znalazły się na ulicy bez powodu), każda z nich miała także życie, które nadawałoby się na osobną powieść w dickensowskim stylu. Mary Kelly prawdopodobnie nazywała się zupełnie inaczej, a fałszywą tożsamość przyjęła, by się ukryć. Annie przez pewien czas żyła w luksusie i mieszkała w dzielnicy arystokratów. Elizabeth przypłynęła do Londynu ze Szwecji i przez jakiś czas prowadziła swoją kawiarnię. Rozczulają także drobnostki z biografii pięciu bohaterek - jak ta, że Katherine była przez swoją rodzinę nazywana "Kurczakiem". Każda z historii pozostawia niedosyt, każdy czytelnik z pewnością natknie się na trop, który będzie dla niego najbardziej intrygujący (dlaczego Mary Kelly tuż przed swoją śmiercią śpiewała irlandzką pieśń Mały fiołek zerwany na matczynym grobie?!).

Trzeba to przyznać - Rubenhold wykonała mrówczą pracę. Trudno pisze się nawet o postaciach z dobrze udokumentowanym życiorysem, które pozostawiły po sobie całe pliki korespondencji, a co dopiero o kobietach z nizin społecznych, często niepiśmiennych? Jednak dla chcącego nic trudnego - autorka grzebała w aktach narodzin, archiwach prasy, księgach parafialnych i dziennikach lokalnych osobistości, aż się dogrzebała. To, czego nie znalazła, wyfantazjowała, ale tylko na podstawie twardych faktów, które wcześniej odtworzyła. Na przykład - wiedząc, że jedna z jej bohaterek, Annie, mieszkała przez kilka lat na Dorset Street, docierała do wszelkich możliwych danych i wspomnień na temat tej "najgorszej ulicy w Londynie" z tego samego przedziału czasowego. Na tej podstawie mogła w miarę wiernie odtworzyć to, w jakich warunkach jej bohaterki mieszkały na poszczególnych etapach życia, jakie przybytki mijały na codziennych spacerach, w jakich pubach popijały gin.

Pięć to także biografia samego Londynu, który był tak naprawdę "dwoma miastami" - tak wielka przepaść dzieliła Londyn nędzarzy od Londynu bogatszych mieszczan i arystokratów. Wystarczy przytoczyć prasową opinię pana Edwarda Fairfielda (popieraną przez większość lepiej sytuowanych londyńczyków), w której leciwy urzędnik nazywa zbrodnie Rozpruwacza "oczyszczaniem wschodnich dzielnic miasta z ich niemoralnych mieszkanek". Z drugiej strony żaden dziennikarz nie zadał sobie trudu, by spróbować dowiedzieć się czegokolwiek więcej o zamordowanych kobietach. I choć misja przywracania historii ofiarom zbrodni nie przywróci im życia, to może przynajmniej sprawi, że przestaną być wyłącznie okrutnie okaleczonymi wizerunkami z Wikipedii?    

Pięć nie narzuca nam nowego kierunku opowiadania o ofiarach zbrodni, ale podpowiada, jak robić to w innym kontekście niż dotychczas. Z próbą zrozumienia ich losu, wyborów, przed którymi musiały stanąć. Za to bez prób wytropienia mordercy, bez szukania poszlak. Cała ta opowieść, od prologu po ostatnie strony, na których znajdziemy spis rzeczy znalezionych przy pięciu bohaterkach, należy do nich. I tylko do nich.

Izabela Zagdan

  • Hallie Rubenhold, Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę Rozpruwacza
  • tłum. Dorota Konowrocka-Sawa
  • Wyd. Poradnia K

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021