I nie stawiam tej tezy na wyrost. Przed lekturą Szwajcarii. Podróży przez raj wymyślony rzuciłam okiem na najświeższe statystyki dotyczące chętnie przez Polaków wybieranych kierunków emigracji. Szwajcaria nie pojawia się tam nawet na ostatnim miejscu, a jednocześnie wszyscy szwajcarscy sąsiedzi - Austria, Włochy, Francja, Niemcy - wręcz w tym rankingu przodują. Już po lekturze Podróży mogę śmiało obecność tej luki uzasadnić nie tylko bardzo wysokim progiem wejścia, jaki ma Szwajcaria, ale także równie wysokim progiem "zakotwiczenia się".
W Szwajcarii nie da się zamieszkać tak po prostu. Odnaleźć pracy i przyjaciół tak po prostu. Podróżować po wszystkich regionach i kantonach tak po prostu. No właśnie, to gdzie tkwi haczyk? Może w tym, że naród, który ma wszystko i tonie w dobrobycie wcale nie zawsze musi być gościnny? W takim kontekście nazwa bloga, który Agnieszka Kamińska prowadzi od lat - "I'm not Swiss" - zyskuje zupełnie nowe, nie-przekorne znaczenie.
Podróż przez raj wymyślony powstała, zdaje się, trochę na fali rosnącego "ale" autorki do kraju, w którym (jeszcze) mieszka, a trochę też pewnie na fali trendu, jakim stało się pisanie książek o ciemnych stronach państw uważanych za najwspanialsze do życia. Na tym kontrowersyjnym, ale chętnie przeglądanym regale, znalazło się już kilka reportaży o Skandynawii, a także nagradzany 27 śmierci Toby'ego Obeda, z którego wyłania się zupełnie już ciemnoszary obraz Kanady. Podróż nie niesie aż takiego ładunku tragizmu i emocji, wręcz przeciwnie - konstrukcja jest tutaj tak pomyślana, że choć nie brak ponurych akapitów, to żaden nie przytłacza. Bo też, w przeciwieństwie do wspomnianych 27 śmierci, Agnieszka Kamińska nie wybiera jednego tematu badawczego, ale bierze na celownik wszystkie szwajcarskie "łyżki dziegciu w beczce miodu", które odnotowała ona oraz jej rozmówcy i opowiada o nich z konkretnej, skrótowej perspektywy. Uspokajam przy tym, że miodu wcale nie brakuje. Wystarczy chociażby, że autorka odbędzie samotną podróż w góry i już wszystko staje się jaśniejsze, piękniejsze także dla czytelnika.
Na tę łatwość w mieszaniu tematów trudnych z lekkimi wpływa nie tylko znakomite pióro i umiejętność "wycyrklowania" Kamińskiej, która pracowała jako dziennikarka i publicystka. To także kompozycja reportażu, która dzieli całość na rozdziały przypominające nieco felietony z dobrego czasopisma podróżniczego. Kamińska odpytuje innych emigrantów próbujących się w Szwajcarii odnaleźć, częstym komentatorem jest także jej życiowy partner T., który mimo że jest Szwajcarem z krwi i kości, to lubi także spojrzeć na swoją ojczyznę z dystansem. Każdy rozdział to też osobny problem, osobny orzech do zgryzienia.
To wszystko składa się na całość dobrze skomponowaną i uporządkowaną, jak, nomen omen, w szwajcarskim zegarku. Wyłania się perspektywa interesująca nie tylko dla osób myślących o emigracji, ale też wszystkich ciekawych codzienności w krajach światopoglądowo od Polski odległych, w których jednak codzienność nie zawsze dorasta do znakomitego PR-u. Czasem przypomina obrazek jak z Czarodziejskiej Góry, a czasem roi się tam od rzeczy aż za dobrze nam znanych, od których wolelibyśmy uciec. Jak widać - nie do Szwajcarii.
- Agnieszka Kamińska, Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony
- Wydawnictwo Poznańskie
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021