Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Polska B, a literatura A

Gdy Chłopi (a czasami i Dziady) wraz z Konopielką spotykają się z internetową pastą, powstaje proza chłopska Łukasza Barysa. Laureat Paszportu Polityki, piewca brzydoty Pabianic, tym razem zaprasza do Sromutki. Polski Be w sercu kraju (nieco przesuniętym w stronę żołądka), krainy, w której autostrada przecina grunty i żywoty, światłowody są zwalczane jak kosy u Redlińskiego, Orlen to Wielki Babilon, a krwawy dziedzic powraca jak kolejne krótkie książki o małych ojczyznach.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Barys musiał często czytać o tym, jak dobrze jest zacząć książkę od potężnego zdania. Dlatego na samym wstępie Jeśli przecięto cię na pół narrator oznajmia, że "na początku września mama i kochanek zostali przecięci na pół przez ciężarówkę". I choć to najważniejsze pęknięcie w życiu nastoletniego chłopca, wszystkie one do kupy tworzą prawdziwą pajęczynę toksycznych, boleśnie przekreślonych relacji. Raczej nie wszyscy są tu z jednej tkaniny i nie wszystkie dziury miłością da się załatać. To nieco infantylne nawiązanie pragnę obronić tym, że rytm życia w Sromutce wyznaczają nie tylko pory roku, ale też ramówka.

Chłopiec, o którym mowa i który mówi, Marcel, to jednocześnie Marcelina. Można by nazwać go osobą niebinarną, chociaż on sam raczej nie odczuwa potrzeby autoszufladkowania (choć bywa, że zamyka się w kufrze). Każde odstępstwo od normy w Sromutce w najlepszym przypadku spotka się z szyderą, w gorszym zaś - ze śliną. Ktoś mógłby rzec, że Barys bywa bezlitosny i utrwala obraz wsi, w której geja czy upośledzoną dziewczynę na taczce gnoju wywiozą, a później przy harnasiu zasiądą, jak gdyby nigdy nic. I pewnie miałby rację. Ale ja też pamiętam taką wieś. Zastanawia tylko fakt, czy przez lata faktycznie nic się w tej kwestii nie zmieniło. Akcja wszak umiejscowiona jest w roku 2018. Musimy zatem sami ustalić, gdzie postawimy granicę między autobiografizmem a groteskową konwencją, w której odnajdziemy zarówno Mrożka, jak i Malcolma XD. Choć oczywiście tama i tak zostanie poszatkowana jak wszystko inne u Barysa, a całość zaleje błoto i zblenduje apokaliptyczna trąba. Dosłownie.

Barys szczerze kocha brud, rozpad i rozkład. Wyjątkowo lubi też zmarłych, co przecież świetnie wpisuję się w tę turpistyczną estetykę. Kiedyś Ramones śpiewali, że nie chcą być pochowani na smętarzu dla zwierzaków. Przypuszczam, że nie chcieliby też spocząć na tym spoglądającym ze wzniesienia na całą Sromutkę. Marcel, podobnie jak bohaterka poprzedniej powieści Barysa, o wiele lepiej niż z żywymi dogaduje się z trupami. Ci dziarsko powracają zza grobu, co raczej nikogo nie dziwi - takie widać zwyczaje - piją piwo i wspominają, nudzą się jak wszyscy inni. Ale są też personifikacjami traum prowincji w kostiumach błaznów. Choć Jeśli... obfituje w nawiązania do klasyków naszego romantyzmu, zmarli nie szukają spokoju ducha, lecz odbierają go żywym. Trudno z nimi jednak nie sympatyzować, bo ludzie ze Sromutki, którzy wyszli z piachu, są jakoś fajniejsi niż za życia. Pod tym względem Jeśli... stanowi spin-off Kości..., gratkę dla fanów uniwersum zombie. Dla odmiany z chęcią poczytałbym w polskiej literaturze o takiej wsi, w której śmierć jest definitywna, a zmarli nie wracają. Ale to może nie ma co czytać, wystarczy wyjechać za miasto.

Barys to utalentowany żartowniś. Tym, co każe stawiać jego twórczość obok perełek literatury internetowej, jest masochistyczna radość, którą odnajduje w piętnowaniu polskości FRAN-BUDÓW, hot-dogów z Orlenu, Sprawy dla reportera, VOX FM i succes-dzieci. Zarówno ojciec narratora, jak i jego babcia są postaciami z przyzwoitej pasty. Mężczyzna odnajduje jedyną radość w swojej życiowej nędzy w przeliczeniu milionów, za które mógłby sprzedać ziemię. Babcia natomiast, przeklinając na jawie Wałęsę, we śnie zaś Balcerowicza, miota się między stereotypową wiejskością a pogardą dla wszystkiego, co chłopskie. Jest strażniczką pamięci o bogatej tradycji szarpaniny o każdy skrawek ziemi; świadkiem obalenia przez komunę krwawego i jurnego dziedzica, co w świecie Barysa miało rozmach rewolucji październikowej.

Nie zrozummy się jednak źle. Mimo całej swej sitcomowości Jeśli przecięto cię na pół nie jest po prostu zręczną satyrą, lecz powieścią o bólu i wszystkich obliczach niespełnienia. Choć Marcel rzadko się skarży, jest wewnętrznie złamany, potargany i pocięty - matka przecież, aby wyrwać się dusznej prowincji, postanowiła uciec w siną dal z gościem, który "ma działalność" i tankuje na fakturę. Jej odrealniona śmierć na autostradzie jest niewygodna, przemilczana przez rodzinę, chłopcu nie przysługuje prawo do żałoby. Umiera matka, ale to znowu, jak debiut, przede wszystkim opowieść o dorastaniu bez ojca. Rodziciel Marcela pewnego razu wyszedł po piwo i co prawda szybko wrócił, ale jak usiadł na kanapie, tak siedzi do teraz. Wszystko u Barysa jest jednocześnie śmieszne i depresyjne. Uprawiana przez niego karnawalizacja świata to, jak prawie zawsze w literaturze, śmianie się śmierci prosto w twarz. W tej kwestii śmierć nie pozostaje oczywiście nikomu dłużna.

Barys i Honek to prawdopodobnie moje najważniejsze odkrycia literackie 2022 roku. Ze swoją drugą książką pod pachą pisarz przysiada się jeszcze bliżej do autorki Białych nocy. Przy tym, choć dołącza do zbiorowego maglowania prowincji i naprzemiennego jej czarowania oraz odczarowywania, nieco odświeża atmosferę. Duchową łączność poczują z nim pewnie wszyscy ci, którzy znają przykry krajobraz rozpitych polskich wsi, gdzie co tydzień ktoś się wiesza, a ludzie śmieją się, żeby nie zwariować. Ale też czytelnicy, których poczucie humoru ukształtowały memy, pasty, facebookowe grupy i Wykop.

Tym, co raduje mnie u Barysa, jest również jego empatia. Sposób, w jaki narrator opowiada o krowach, suce Sabie, a przede wszystkim o kurach, które tylko jedna literka dzieli od pogardy, jest naprawdę rozczulający. Bliżej jednak mu do jakiegoś pogodnego laickiego franciszkanizmu niż wojowniczej ekokrytyki. Barys w nienachalny sposób namawia nas do tego, żeby chociaż spróbować zrozumieć inne istoty. Warto zatem na zakończenie, być może ulegając świątecznej atmosferze, zacytować jednego z bohaterów: "Błogosławieni, którzy męczą się w Polsce Be, wszak trafią do nieba A!". Albo przynajmniej do Polski Be+.

Jacek Adamiec

  • Łukasz Barys, Jeśli przecięto cię na pół
  • Wydawnictwo Cyranka

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022