Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Książka dla dorosłych z rysunkami

Dawno już przeglądanie książki nie dało mi tyle radości, co jej czytanie. Strona po stronie byłam coraz bardziej zachwycona fantastycznymi światami, konceptami nie z tej ziemi, nieograniczoną wręcz ludzką wyobraźnią.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

"Gdy się ma antykwariusza za rodzica, dom to konstrukcja z książek - dosłownie i w przenośni" - pisze Edward Brooke-Hitching we wstępie do swojej fenomenalnej pracy Biblioteka szaleńca. Największe kurioza wydawnicze. Znalazłam tę książkę pod choinką i nie zdradzę wielkiej tajemnicy, gdy przyznam, że cieszyłam się jak dziecko. Nie mogłam od niej oderwać rąk ani oczu. I tak strona po stronie, rycina po rycinie. Bo w tej Bibliotece... naprawdę jedno dziwo goni drugie, chwilami aż trudno za tym wszystkim nadążyć.

Brooke-Hitching zebrał w swojej książce całe mnóstwo wydawniczych osobliwości. I to od czasów najdawniejszych (ot, choćby chińska kość wróżebna wykonana między 1600 a 1050 rokiem p.n.e.) do tych zupełnie nam współczesnych (o ile 20 Slices of American Cheese Bena Denzera uznamy za książkę, a w sumie można by, bo co z tego, że to 20 kawałków sera, skoro zapakowane są tak, jakby były kartami jakiegoś opasłego tomiszcza). Te ramy czasowe oczywiście mogłyby nieco nakreślać granice wyobraźni autora Biblioteki szaleńca, choć z drugiej strony po co w ogóle się ograniczać - zdaje się sugerować Edward Brooke-Hitching.

I naprawdę szaleństwo nie ma w tej książce granic. Dzieła, o których wspomniałam powyżej, autor umieszcza w rozdziale o książkach, które nie są książkami. Kolejny rozdział traktuje o książkach z ciała i krwi. I tu naprawdę Biblioteka szaleńca robi się lekturą dla dorosłych, bo chyba nie chcecie, żeby Wasze dzieci czytały o książkach oprawianych w ludzką skórę, o tym, jak znakomitym były w minionych epokach prezentem, wreszcie żeby je oglądały na zdjęciach.

Przepyszne wręcz niespodzianki znaleźć można wśród książek szyfrowanych, kuriozów naukowych (tylko pomyślcie!) czy w rozdziale pt. Osobliwości religijne, zwłaszcza że są to osobliwości zaczerpnięte nie tylko z chrześcijaństwa. Podobnie zresztą jest w całej Bibliotece szaleńca. Edward Brooke-Hitching przeczesał nie tylko zbiory biblioteczne z najbliższego nam kręgu zachodniej cywilizacji, lecz z powodzeniem sięgnął do kuriozów wydawniczych Bliskiego i Dalekiego Wschodu, do tamtejszych wierzeń, systemów filozoficznych, metod szyfrowania czy publikacji.

Wszystko to jest wspaniale pokazane na bogato ilustrowanych kartach książki. Muszę przyznać, że nie przypuszczałam, iż książka z rysunkami tak mnie poruszy w dorosłym już życiu. To znakomita pozycja na współczesne czasy, które ewidentnie charakteryzują się kulturą obrazkową. Z drugiej jednak strony porywająca jest też opowieść, jaką o wydawniczych kuriozach snuje Edward Brooke-Hitching. Autor jest wytrawnym gawędziarzem, więc Bibliotekę szaleńca nie tylko ogląda się z niesłabnącym zachwytem dla potęgi ludzkiego umysłu, ale i czyta wprost wybornie. Wyhamujcie podczas lektury, zanim zorientujecie się, że głośno przeczytaliście domownikom już większą część książki, którą także cały czas serdecznie im polecacie, oczywiście gdy tylko sami skończycie przeglądać, zachwycać się i dziwić.

Jest w Bibliotece szaleńca jakaś magia, którą aż trudno wyrazić słowami. Poczuje ją chyba większość miłośników książek, gdy tylko zacznie przeglądać ten niezwykły zbiór wydawniczych kuriozów. Naprawdę chwilami czułam się jak dziecko wpuszczane do najróżniejszych zadziwiających światów, by po jakimś czasie uświadomić sobie, że wszystko to jest jednak wytworem człowieka na przestrzeni dziejów. Zachwyt miesza się tu chwilami z obrzydzeniem, niedowierzaniem, uśmiechem pobłażania, a jednak całość jest głęboko humanistyczna. I to jest chyba najmocniejsza strona Biblioteki szaleńca.

Aleksandra Przybylska

  • Edward Brooke-Hitching, Biblioteka szaleńca. Największe kurioza wydawnicze
  • tłum. Janusz Szczepański
  • wyd. Rebis

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021