Moja redakcyjna koleżanka, Aleksandra Przybylska, opisała już jedną z książek dotyczących afery #meetoo, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by przyjrzeć się temu szerokiemu jak rzeka tematowi z innej perspektywy. Bo, że perspektywa będzie zupełnie inna, wiadomo od samego początku - autorem Złap i ukręć łeb jest Ronan Farrow, syn Mii Farrow i Woody'ego Allena. Mało? Jeszcze w dzieciństwie został sławny z kolejnego powodu - bycia bratem "tej" Dylan Farrow, która oskarżyła Allena o molestowanie seksualne. Temat został medialnie wyciszony, a nadszarpnięty wizerunek Allena - rozjaśniony. Warto jednak o tym napomknąć, pisząc o Złap i ukręć łeb, bo Farrow nie tylko nie unika wątków autobiograficznych, ale wręcz poświęca im całkiem spory kawałek tego reportażu.
I właśnie z racji wepchnięcia do książki tak wielu wątków i miejsc, tak wielu pobocznych postaci, lektura bywa nieznośna - zwłaszcza dla czytelnika, który na co dzień niewiele ma do czynienia z kontekstem amerykańskim. Czytanie pierwszych kilkudziesięciu stron bez zaglądania co chwilę na stronę Wikipedii, celem uzupełnienia wiedzy o kolejnych istotnych, ale nie rozwiniętych przez autora wątkach, może skutkować przeoczeniem ważnych dla historii szczegółów. Kolejnym, nieco nużącym zabiegiem jest nieustanna obecność autora w tej opowieści. Wiemy, co widzi zawsze, gdy wygląda przez okno (podpowiedź: szkołę baletową), wiemy, jakimi ulicami spaceruje, co i gdzie lubi jadać. Nie jest to straszną wadą książki, ale trudno mi wychwycić inny powód, dla którego reporter tak szeroko otwiera drzwi do własnej prywatności i codzienności, niż taki, że spodziewa się wielkiej sławy i bycia ściganym przez paparazzi.
Pomimo tych wad, jest nadal Złap i ukręć łeb świadectwem dużej odwagi Farrowa, który nie odpuścił śledztwa nawet, gdy jego dalsze prowadzenie zaczęło zagrażać już nie tylko karierze dziennikarskiej reportera. O tym, że Henry Weinstein był w Ameryce naprawdę KIMŚ, wiemy od dawna, ale dopiero od Farrowa dowiedziałam się np. jak bliskim współpracownikiem i przyjacielem był dla Hilary Clinton. Ta sama Clinton, gdy w kuluarach rozpowszechniła się już informacja o charakterze śledztwa Farrowa, nagle stała się dla dziennikarza zupełnie nieosiągalna, pomimo że byli od dawna umówieni na rozmowę promocyjną o jej książce. Podobnych prztyczków w nos i sytuacji, kiedy przed autorem zatrzaskiwały się najróżniejsze drzwi jest w Złap i ukręć łeb o wiele więcej.
Bardzo, wręcz zatrważająco dużo jest także wątków najważniejszych - liczba aktorek, menedżerek i współpracownic skrzywdzonych przez Weinsteina rośnie z każdą stroną. Są to zwierzenia, które uderzają szczególnie dotkliwie, ale bywają też dobrym materiałem badawczym - o umowach podpisywanych z ofiarami, o niszczeniu im wizerunku, gdy jednak odmawiają współpracy, wreszcie także o rosnącej zmowie milczenia wśród setek, a nawet tysięcy osób, które wiedziały o całym tym procederze, o którym Wenstein mówił druzgocząco i nonszalancko zarazem: "Mam taki nawyk".
- "To jest jak Morderstwo w Orient Expressie na opak. Wszyscy chcą mieć trupa, ale nikt nie chce zadać ciosu!" - mówił Ronanowi Farrowowi jego przyjaciel i partner, Jonathan, gdy reporter zaczynał już powątpiewać w to, czy kiedykolwiek uda mu się zobaczyć efekt swoich działań. O tym, że się w końcu udało, wiemy wszyscy. Autor stał się sławny i wydaje się, że prawie wszystkie czarne charaktery w tej opowieści zostały zdemaskowane i wystawione na sąd publiczny.
Tu jednak warto napomknąć o tym, co każdej historii dodaje pieprzu - kontrowersjach wokół Farrowa ujawnionych już po wydaniu Złap i ukręć łeb. Ben Smith z "New York Times" przeprowadził swoje własne śledztwo i obszernie wytknął wszystkie błędy i celowe przeoczenia Farrowa. Tak, chcielibyśmy wierzyć w podział świata na czarne i białe, ale musimy być realistami.
Izabela Zagdan
- Ronan Farrow, Złap i ukręć łeb. Szpiedzy, kłamstwa i zmowa milczenia wokół gwałcicieli
- tłum. Anna Dzierzgowska, Sławomir Królak
- Wydawnictwo Czarne
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021